2013-01-14
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Koniec świata!... Był blisko... ;) (czytano: 952 razy)
Rok 2012. Rok końca świata. Niewiele brakowało... ;)
Kocham bieganie, jestem jemu wierny i oddany. Każdy, kto myśli, że dla czyjegoś widzimisię porzucę wiatr, błoto, słońce i deszcz podczas treningów, jest w błędzie. Każdy kto będzie tego ode mnie żądał - stanie się moim wrogiem :) Bieganie to wolność. Bieganie to radość. Bieganie to życie.
Inaczej go sobie wyobrażałem. Chciałem przywitać swój 50-ty rok życia "fajerwerkami" ;) Chciałem jakoś podkreślić jego wyjątkowość. To miało być wielkie święto :)))
Los płata figle ;) Życie jest przewrotne. Raz się plecie dobrze. Innym razem przy pleceniu się nieco... plącze ;) Początkiem minionego roku nieco się pochorowałem. Hmmm... Nieco! :/ - delikatnie powiedziane. Zacząłem się sypać jak zamek z piasku. I bynajmniej nie bieganie było tego powodem. Kłopoty z ciśnieniem, przewlekły ból głowy, w końcu anemia i spadek wagi... Koniec świata był tuż tuż :)))
Mimo wszystko nie odpuszczałem treningów. Choć wyglądały wręcz groteskowo. Ileż to razy już po jednym, czy dwu kilometrach truchtu musiałem przystanąć, by złapać tchu ;) Na szczęście lekarze nie zabronili mi biegania rekreacyjnego. No to biegałem. Zabronili natomiast startowania w zawodach. No to... nie posłuchałem ;) Nic na to nie poradzę, ale tak już jest z tymi biegaczami - jak to zapytał dzisiaj na FB Darek Tuzimek: "Co robi biegacz, jak mu powiedzą - nie da się!" - odpisałem: "Dostaje na dekiel!" ;)
Gdybym w 2012 nie startował, żałowałbym do końca życia. Hehe... zważywszy, że miało się skończyć w 2012, długo pewnie bym nie żałował ;) Otóż - każdy, dosłownie każdy z moich startów w ubiegłym roku był dla mnie tym cudownym lekiem, jakiego mi trzeba było. I te pierwsze wiosenne - Półmaraton Przytok, Jorge Cross Czerwieńsk czy Bieg po Zdrowie w Zbąszynku - jeszcze wówczas mocnom słabiutki, ale jakże szczęśliwy, że mogłem tam być!!! I te kolejne, coraz bardziej letnie - Pszczewska Dwudziestka, Murowana Goślina, Maraton Ekologiczny w Lęborku - coraz bardziej letnie, ale i... "zadziorne", bo każdy ciut mocniejszy i dający nadzieję na cud :)))
A potem lato i szalone bieganie - Parszywa Dwunastka u siebie, ulubione Bluesobiegi Sławskie i debiutujący Bieg z Marysieńką - szczególnie mi bliski, gdyż przez wyjątkowo mi bliską osobę organizowany. Każdy z tych biegów to leśne przełaje, takie jakie uwielbiam. Każdy z nich - przebiegnięty mocniej od poprzedniego. Każdy z nich, to coraz większa nadzieja na... lepsze jutro... nadzieja na... życie :) I zaraz potem kolejny udany start - Bieg w Kobylinie. W końcu udało mi się pokonać tę trasę (prawie 15 km) poniżej 1 godziny!!! Ludzie, po tylu latach!!! :)))
I przyszedł wrzesień. I stał się CUD!!! Już 1 września udało mi się zrobić coś dla mnie nieprawdopodobnego - wygrałem swoją kategorię wiekową w górskim biegu Gorce Maraton :))) Wiem, mała rzecz - ale cieszy! :) Od wtedy to uśmiech z mordki mi nie schodził już przez całą jesień :D No bo jakże miał schodzić, skoro w czterech kolejnych "dyszkach" (Nocny Bieg Bachusa w Zielonej Górze, Świebodzińska 10-tka, Dycha Drzymały w Rakoniewicach i Bieg Barbórkowy o Lampkę Górniczą w Lubinie) udało mi się złamać - dotychczas nieosiągalne - 40 minut!!! Skoro w trzech kolejnych biegach tydzień po tygodniu "omsknąłem" się o "pudło" w swojej kategorii wiekowej... Ech... milusie wspomnienia... :)))
No i w końcu moje największe priorytety i niespełnione marzenia od kilku lat - poprawa życiówek w półmaratonie i maratonie. Najpierw był Półmaraton Zbąskich i ponad 2 minuty urwane, a trzy tygodnie później 13 poznań Maraton - moja szczęśliwa 13-stka, gdzie o prawie 4 minuty poprawiłem w końcu swój ostatni BP! :)))
A najwspanialszym ukoronowaniem ubiegłorocznych startów był dla mnie Maraton Beskidy, gdzie mimo iż nie zająłem żadnego zaszczytnego miejsca, ani nie osiągnąłem żadnego "wybitnego" wyniku, to atmosfera jaka towarzyszyła mi przed, podczas oraz po biegu nie może się równać z żadną inną... HEJ!!! :D
Z nadzieją zerkam... na 2013... Ale jaki by nie był, to i tak jestem szczęśliwy, że przeżyłem ten 2012 :)))
PS 1. Na fotce jedna z milszych niespodzianek minionego roku - otóż w Firmie, w której pracuję (nota bene razem ze Snipim), został zorganizowany taki "wirtualny" bieg sztafetowy do siedziby matki w Denver w stanie Colorado (USA). Chodziło o to, by wspólnymi siłami pracowników (tj. ich treningami) jak najszybciej dobiec dzielący Polskę od Denver dystans. No i udało się nam razem z Piterem wykonać w tym zakresie największą pracę, za co zostaliśmy szczególnie uhonorowani - dyplomami podpisanymi przez samą "wierchuszkę"!!! ;))) - BEST RUNNER, czyli "Biegacz bestia" - dobrze tłumaczę, prawda? ;)
PS 2. No tom siem poooochwalił :P
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Truskawa (2013-01-14,00:55): Hej, przestań pomniejszać swoje sukcesy! Pierwsze miejsce w kategorii to nie żadna mała rzecz Ty Stusiu Pędziwietrze. (wiatrze?) :)) Latasz jak poparzony wrzątkiem. Wszystko widzę na Endomondo! Jesteś niemożliwy. :) Truskawa (2013-01-14,00:56): Gratulacje Besite! :) Truskawa (2013-01-14,00:57): Bestie. :) renia_42195 (2013-01-14,08:10): Pomysł w firmie jak dla mnie genialny :))) Takie wirtualne bieganie... niesamowite. Dobrze, że moi pracownicy mają do firmy rzut beretem - raptem maksymalnie 25 kilometrów ;) michu77 (2013-01-14,08:44): Faktycznie udany rok! Mam nadzieję, że to już koniec Twoich problemów ze zdrówkiem ;) Emi (2013-01-14,09:02): Ledwo wskoczyłeś w nową kategorię wiekową i same sukcesy:)) Oby tak dalej harapganie! W 2012 też latałam prawie jak na skrzydłach, mam nadzieję, że ten będzie jeszcze lepszy:)) Do zobaczenia już niebawem gdzieś na trasie! snipster (2013-01-14,09:30): no to teraz przez kolejne 50 nowych kategorii łamania życiówek i smerfastycznych doznań Przed, w czasie i Po ;) się rozkręcił ten Dario... ;) DamianSz (2013-01-14,10:41): Ja bardzo podobnie przeżywałem swoje wejście do kat.-50 w 2011-tym. Też pudła, rekordy, puchary. Teraz jest juz trudniej powalczyć z młodszymi o rok a już nawet o dwa lata rywalami, ale to tylko jeszcze bardziej mnie mobilizuje. Czego i Tobie życzę. I jak kiedyś rzucam Ci rękawicę na CM -) Marysieńka (2013-01-14,12:26): No Dareczku......skoro się już pochwaliłeś dyplomem od wierchuszki...to teraz będziesz musiał hucznie "obświętować" to wyróżnienie...znasz mnie i wiesz, że nie odpuszczę...hahahha...już ślinka mi cieknie na to "świętowanie":)) dario_7 (2013-01-14,13:09): Dzięki Iza! Mam nadzieję, że strusiego jaja przy tym pędzeniu nie zniosę, hahaha!!!... :))) dario_7 (2013-01-14,13:13): Reniu, czasami te najprostsze pomysły potrafią zdziałać cuda ;) A już na pewno każdy dobry, który rozrusza choć część społeczeństwa :))) dario_7 (2013-01-14,13:16): Michale, ja też mam taką nadzieję. Choć zawsze trzeba być czujnym ;) dario_7 (2013-01-14,13:17): Dzięki Emi! Ja też wierzę, że szybkie bieganie wciąż jeszcze przed nami - hahaha!!!... :))) Do zobaczyska! :D dario_7 (2013-01-14,13:19): Piter, doznania przede wszystkim! A cała reszta na deser ;))) ... 50 kolejnych kategorii???... Łorety, chcesz mnie "zajechać"??? ;) dario_7 (2013-01-14,13:23): Aniu, pięknie dziękuję i odwzajemniam takimi samymi życzeniami na ten Nowy Rok! Szczęśliwej 13-stki!!! :))) dario_7 (2013-01-14,13:29): A mnie jest wciąż trudno powalczyć z o rok starszym Damkiem!!! :))) Co do Krakowa jeszcze nie wiem jak to będzie, bo mi się tu Warszawa "urodziła" na tydzień przed :))) dario_7 (2013-01-14,13:32): Marysiu, no jasna sprawa!!! Przecież - nie zapomniałem - mam obiecaną sambę u Ciebie! ;))) "Viva los carnavales!!!" :D Marysieńka (2013-01-14,13:35): To kiedy "porywasz" mnie do ...samby???? Musze zacząć trenować...hahaha:) maleńka26 (2013-01-14,13:40): Gratulację za sezon 2012,śmigałeś ostro na biegach,szczególnie mi utkwił mi w pamięci bieg Drzymały,jak przeleciałeś koło mnie z szybkością błyskawicy.Tak trzymaj Darku! dario_7 (2013-01-14,13:48): Maryś - jakie trenowanie??? Idziemy na żywioł!!! ;))) Marysieńka (2013-01-14,13:49): Nie wymiguj się od odpowiedzi...kiedy????? :)) dario_7 (2013-01-14,13:56): Dzięki Lucynko! Nóżka podawała to śmigałem co sił! Ty również w Rakoniewicach pomykałaś jak antylopa! Pozdrowionka!!! :))) dario_7 (2013-01-14,14:00): Maryś, kiedy??? Jak najszybciej, kiedy tylko będzie Tobie pasowało ;))) To ja w takim razie już dzisiaj do solarium lecę!!! I po jakieś piórko... ;) ineczka16 (2013-01-14,21:07): Wraca "stary" energetyczny Darek, którego wpisy porażają! Ale "stary" nie z racji wieku ;P tylko przez wielki powrót do formy :) Pozdrawiam i życzę sukcesów, które będą potem w porywający sposób przelane na bloga!!! jacdzi (2013-01-14,21:59): Z Twojego regionu niewiele imprez biegowych jest mi znane, ale wspomniany Bieg z Marysienka, z uwagi na osobe Jubilatki znac trzeba no i biec trzeba. DamianSz (2013-01-15,09:49): W Wawie też będe i kto wie jak wszystko będzie sprzyjało to może i tam spróbuję ? Wolałbym zrobić to jednak w Krakowie bo dla mnie tam się to wszystko zaczęło...-) Marysieńka (2013-01-15,13:18): Tylko uważaj z tym opalaniem...żebyś na frytkę się nie "spiekł" ;)) kudlaty_71 (2013-01-15,16:47): ...wielkie gratki Dareczku i...ogromny szacun za ubiegłoroczne dokonania :)...aż strach się bać, na samą tylko myśl, co też będziesz wyrabiał w 2013 roku ;)... dario_7 (2013-01-15,22:23): Jak powiadają Paula - "stary ale jary" ;))) Dzięki!!! :D dario_7 (2013-01-15,22:26): Jacku, no to koniecznie powinieneś zawitać jeszcze do Zielonej Góry na Parszywą Dwunastkę, Zielonogórską Połówkę czy I Lubuski Maraton Wina i Miodu! :))) Zapraszamy!!! :) dario_7 (2013-01-15,22:26): No to Damianku... będzie się działo! ;)) dario_7 (2013-01-15,22:27): Maryś, jeszcze nie poszedłem ;)) dario_7 (2013-01-15,22:29): Dzięki Wojcieszku! :) Na chwilę obecną to mnie roznosi, ale co będzie w sezonie???... Jak się nie "wypstrykam" na treningach, to może jeszcze coś tam powalczę ;))) darek12 (2013-01-16,18:14): W lewym narożniku Dariusz D. BESSSTIA! - w życiu Cię nie dogonię, jak tak będziesz latał! Gratuluje całego rekordowego roku.
|