2012-12-14
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| A"dam (czytano: 1734 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.tcsamsterdammarathon.nl/
Znowu mnie tu trochę nie było...
Znowu mnie gdzieś wywiało w świat...
Pomiędzy wielkim powrotem biegowym i początkowymi dystansami na oszałamiające 3 km, a bieganiem na rozmowy kwalifikacyjne (coś w końcu ruszyło) - wyemigrowałam na parę dni "zagramanicę".
Cel podróży - AMSTERDAM.
Powiem krótko - nie spodziewałam się, że to miasto tak mnie zachwyci. Spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Nie jest to też tak popularne miasto turystycznie jak Paryż, Praga, Rzym czy Barcelona. ALE... MA SWÓJ MARATON!
Na miejscu byłam całe 5 dni (zobaczyłam całkiem sporo, ale i tak mało). Jadąc rano z dworca (Centraal Station) około 30 minut tramwajem na nasze lokum pierwsze co mnie uderzyło to ilość rowerzystów. W ciągu tych 30 minut widziałam więcej rowerzystów niż przez całe wakacje w Poznaniu.
Amsterdam jest miastem bardzo tolerancyjnym. Wiadomo że słynie między innymi z:
- coffee-shopów i "maryśki" (którą faktycznie czuć na każdym skrzyżowaniu i nie tylko),
- słynnej Dzielnicy Czerwonych Latarni (dziewczyny wiją się za szybą jak na wystawach sklepowych na wprost kościoła!),
- czy Love Parade (mają nawet pomnik Homomonument - można poczytać o tym w necie).
Ale to co mnie zachwyciło to w szczególności:
- czystość i porządek;
- miliony rowerów (są zaparkowane wszędzie, gdzie znajdzie się wolny kawałek: most nad kanałem, latarnia czy specjalne stojaki);
- kanały (jak sieć pajęcza) i ich eksploatacja oraz urocze mosty łączące brzegi kanałów;
- nie ma tu takich zabytków jak Koloseum czy Akropol, ale ponoć w Amsterdamie jest najwięcej muzeów na kilometr kwadratowy;
- sprawna i niedroga (jak na ich zarobki) komunikacja miejska - tramwaje kursują co 5-10 minut! Do tramwaju wsiada się pierwszymi i przedostatnimi drzwiami. Przy tych drzwiach siedzi w takiej zmyślnie zmontowanej budce Pan (lub Pani) i kontrolują czy ludzie "pikają" chipowymi biletami na wejściu - jak nie to sprzedają bilety.
Maraton i półmaraton mają w październiku... Coraz częściej zaczynam myśleć, czy nie wystartować właśnie tam... Czas pokaże.
W każdym bądź razie miasto jest bardzo zielone (jest dużo parków i drzew) oraz przyjazne dla ludzi.
A na zdjęciu - nad jednym z amsterdamskich kanałów.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora paulo (2012-12-15,13:19): po takiej regeneracji i bieganie i szukanie pracy powinno iść Tobie znacznie łatwiej :) Czego Tobie życzę. dario_7 (2012-12-15,21:04): Wprawdzie nie byłem w Amsterdamie, ale Holandia zachwyciła mnie bardzo. Życie w niej zdaje się być bajką :))) ineczka16 (2012-12-19,20:32): Paweł - dziękuję na słowa otuchy, na pewno się przydadzą :) ineczka16 (2012-12-19,20:34): Darku - bajka to czy nie bajka, ale życie w Holandii wydaje się być łatwiejsze. Na pewno mniej "porąbane" niż u nas. Szczerze - gdyby nie moje "zdolności" językowe, może bym pojechała na emigrację... Pozdrawiam!
|