2012-10-29
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| ...po (czytano: 586 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://www.gk24.pl/apps/pbcs.dll/tngallery?Site=GG&Date=20121028&Category=GALERIA&ArtNo=102809998&R
...im bliżej było do startu koszalińskiej Nocnej Ściemy, tym częściej i bardziej, nasilały się wątpliwości...czy dobrze i mądrze robię decydując się na ten start...
...moje przygotowania do debiutanckiego startu w półmaratonie trwały niespełna półtora miesiąca...hmmm...zaledwie półtora miesiąca...mało tego...w tym czasie przebiegłem zaledwie 6 - 7 kilometrów i ponad 200 przemaszerowałem z kijami...toż to tyle co nic ;)...
...stres z każdą chwilą potęgował się, ale...skoro decyzja została podjęta to...nie było odwołana...pobiegnę i ukończę...mentalnie byłem na to przygotowany...fizycznie było jednak znacznie gorzej ;)...
...jednak najbardziej obawiałem się o to, że...konsekwencją startu będą poobcierany stopy...w moim przypadku...oznaczałoby to dłuższą przerwę w bieganiu...hmmm...na to jednak nie mogłem sobie pozwolić...dlatego zdecydowałem się na start, w najstarszych i najbardziej wysłużonych butach, jakie znalazłem w mojej szafie :)))...kurcze...one miały kiedyś nawet amortyzację :)))...a teraz???...teraz ostała się im cieniutka i gładziutka podeszwa :)...hmmm...byle tylko nie spadł śnieg...
...jednak wybór obuwia okazał się strzałem w przysłowiową "dziesiątkę"...zero choćby najmniejszego obtarcia :)...wprawdzie te 21 kilometrów po asfalcie mocno weszło w nogi, ale...stopy są całe i o to chodziło :)...
...wracając "ściemniania"...
...przed debiutanckim półmaratonem nie mogłem usiedzieć w domu...do Koszalina zawitałem już po 16-tej a start przecież dopiero o 2-giej w nocy...hmmm...sporo czasu...
...po przyjechaniu na stadion, gdzie mieściło się biuro zawodów, spotkałem Mirka...chwilkę pogadaliśmy i poszedłem odebrać pakiet startowy...
...potem wybrałem się na konsumpcję makaronu...hmmm...był nawet niezły, ale...cholera...co oni tam do niego władowali???...dwie godziny po posiłku miałem taki poziom cukru, jakbym zjadł tabliczkę czekolady :(...
...hmmm...trudno...będzie co spalać w trakcie biegu ;)...
...czas do startu dłużył się niemiłosiernie...
...około 22-giej zawitałem do multikina w koszalińskim Atrium...specjalnie dla "ściemniaczy" odbyła się tam premiera filmu "Miasto biegaczy"...hmmm...bardzo ciekawy film o "kuźni" etiopskich długodystansowców...z pewnością wart obejrzenia...
...po projekcji pozostało już tylko półtorej godziny do startu, więc...powrót na stadion...przebieranka...rozgrzewka i...
...start...
...momentalnie cały nagromadzony stres gdzieś uleciał :)...
...pierwszą pętlę przebiegłem w towarzystwie przemiłej warszawianki...ona także debiutowała na dystansie półmaratonu...sympatycznie nam się rozmawiało, ale...na początku drugiego okrążenia kontynuowałem bieg samotnie...potem okazało się, że...warszawianka jednak, pomimo trudności, dobiegła do mety :)...
...samotnie trudniej przemierzać kilometry, więc...dosyć szybko znalazłem kolejne towarzystwo :)...ponownie w gronie debiutantów :)...koszalinianie - Paulina i Emil - biegli z nastawieniem, żeby zmieścić się w trzech godzinach...pogadaliśmy przez około 3-4 kilometry i...na jednym z podbiegów...ponownie zostałem sam...
...hmmm...nie dość, że musiałem zmagać się z dystansem samotnie, to..."odcięło mi prąd" :(...cały czas miałem wrażenie, że...biegnę pod górkę...hmmm...i wtedy zadziałał "wirtualny kop w tyłek", skutecznie zasadzony mi przez Marysię ;)...pomyślałem sobie także o tych wszystkich, którzy mnie wspierali i wierzyli, że dam radę ( dzięki Iszko, Tomku, Aniu )...dalej więc zmierzałem do mety już tylko "głową"...w sumie to nawet niewiele pamiętam z dalszego mojego biegu...a nie!!!...jak zaczynałem trzecie kółeczko, to...minął mnie pędzący Mirek, który...dodając mi otuchy wyruszył na swoje ostatnie okrążenie...hmmm...a to szczęściarz :)...ja miałem do pokonania jeszcze dwa...
...w końcu nastąpiła tak długo oczekiwana chwila...wbiegłem na stadion i wtedy sobie uświadomiłem, że...jeszcze tylko czterysta metrów i...cholera...ukończę półmaraton!!!...
...euforia po przekroczeniu mety mieszała się z totalnym zmęczeniem...hmmm...ze szczęścia uroniłem nawet kilka łez ;)...
...było ciężko...teraz wszystko boli, ale...
...było warto...
...oj było...
...i pomimo nieprzespanej nocy...w ciągu dnia nawet nie zmrużyłem oka...no może przez chwileczkę ;)...
...foto z tegorocznej Nocnej Ściemy autorstwa Bartosza Orłowskiego...
...hmmm...jestem mało fotogeniczny, więc...próżno szukać mnie na zdjęciach ;)...znalazłem się tylko na jednym...stąd dodatkowy link do galerii Głosu Koszalińskiego, gdzie załapałem się na drugim zdjęciu...w koszulce Drużyny Szpiku :)...
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Marysieńka (2012-10-29,13:56): Wielkie gratki.....teraz rozumiesz dlaczego ja, pomimo "kłód i niespodzianek" jakie funduje mi życie....wciąż niemalże z uporem maniaka, wracam na trasy biegowe:)))
miriano (2012-10-29,14:01): Wojtku to wspaniały Twój powrót GRATULUJĘ . Miło było spotkać Cie i porozmawiać. Super wyglądasz i co ważne waga Ci spadła. Tak trzymaj jak sam widzisz tylko na Nocnej Sciemie w Koszalinie masz nogi nie zdarte:) Truskawa (2012-10-29,17:03): To ja Ci znowu gratuluję! :))) kudlaty_71 (2012-10-29,17:51): ...Marysiu...ależ ja Ciebie zawsze rozumiałem:)...przynajmniej tak mi się dotychczas wydawało;)...natomiast teraz jest przekonany, że Ciebie ROZUMIEM :)))... kudlaty_71 (2012-10-29,17:53): ...Mireczku...na wiosnę, to dopiero będzie ze mnie "szprycha" ;))))...jeszcze zostało do zrzucenia około 6-7 zbędnych kilogramów :)... kudlaty_71 (2012-10-29,17:54): ...hmmm...Iszko :)))... Mijagi (2012-10-29,19:58): Brawo Wojtek! Pięknie! Twardy z Ciebie człowiek! kudlaty_71 (2012-10-29,20:47): ...hmmm...wychodzi więc na to, że...wszystkie Wojtki są twardzielami ;)))...podbij Beskidy imienniku :)))... Rufi (2012-10-29,21:07): Alllle bomba :-) tak dlugo tu nie zaglądalam i proszę :-) łzy na mecie są najpiękniejszymi łzami :-) gratuluję :-) kudlaty_71 (2012-10-29,21:20): ...zgadzam się z Tobą Elu w 100% :)))...mam oczywiście na myśli te łzy a nie bombę :)))... kudlaty_71 (2012-10-29,21:29): ...wielkie dzięki Aniu :), ale..."wielki", to ja byłem 13 kg temu ;)))... kudlaty_71 (2012-10-30,09:04): ...jeszcze kilka kilogramów Aniu i...wtedy będzie super ;)))...
|