2012-10-02
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Maraton Polanica Zdrój (czytano: 1301 razy)
Na kolejny maraton pojechałem w do Polanicy Zdrój. Trasa dość łatwa technicznie, jednak bardzo nieprzyjemna, Polanica to najbardziej bujający maraton w cyklu w którym startuję, trzęsie na podjazdach, trzęsie na płaskim, trzęsie na zjazdach, wszędzie kamloty, kamienie, bolą ręce, plecy, o dupsku nie wspominając. Forma rosnąca, wywalczyłem najlepszy wynik w tym roku. 85 km przejechałem w 4:42 i zająłem 44 miejsce open na dystansie GIGA. Jednak maraton okazał się dla mnie troszkę pechowy. Właściwie nie maraton tylko to co się stało 1s (słownie jedną sekundę) po przejechaniu mety. Żona ze znajomymi zaczęli krzyczeć : „Marek, Marek ... „ chwila mojej nieuwagi i gleba. Upadłem tak nieszczęśliwie, że kciuk lewej ręki obrócił się o 180 stopni a ta górna połówka kciuka przegięła się w drugą stronę. Wyglądało to tak jakby krzywy kciuk wyrastał ze środka ręki, czy coś w tym stylu. Z przerażeniem myślę, że bez siekiery, piły czy podobnych instrumentów nikt nie jest w stanie mi tego naprawić. Udałem się do punktu medycznego, ratowniczka chwyta się za głowę, chcą mnie odwozić do szpitala, zabraniają pić, mówią o znieczuleniu, łamaniu, prostowaniu, moje przerażenie rośnie, bo jaki lekarz może być na dyżurze w szpitalu w Polanicy w sobotę wieczorem, pewnie w najlepszym wypadku kardiolog. Aż tu podchodzi do mnie facet, właściwie młodzian który przedstawia się jako lekarz i proponuje naprawienie palucha. Pytam : jak tak na żywca bez znieczulenia, a on mi na to, że tak, ale dobrze będzie gdy kolega mnie przytrzymie na krześle, w razie czego. W desperacji podaje mu lewą rękę i myślę niech się dzieje co chce. Wygina mi palucha we wszystkie strony, ciągnie raz w lewo raz w prawo, oczywiście boli jak cholera, po chwili puszcza moją dłoń, prosi abym poruszał kciukiem i co się okazuje : NAPRAWIONE !!! Wstaję, podaję mu rękę, dziękuję. Gapowicze których zebrało się sporo zaczęli bić brawo. Gościu tłumaczy, że jest chirurgiem i miał ten temat na studiach. Niestety sezon rowerowy musiałem zakończyć, gdyż akurat ten kciuk służy do przełączania biegów i podobno będzie mnie bolał kilka tygodni. Nie mogąc jeździć na rowerze wracam do biegania, może jakiś maraton na wiosnę.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Aga Es (2012-10-02,13:59): Super zdjęcie!!!Szkoda tego kciuka, ale może to był znak, że czas wrócić do biegania:)Pozdr,Aga:) DamianSz (2012-10-02,14:33): Czyli nie ma tego złego coby na dobre nie wyszło ,-) W sobote na półmaratonie w Limanowej biegacze i kolarze mieli jedną bardzo trudną stromą trasę i co ciekawe pierwszy biegacz i kolarz wpadli na mete prawie razem. Ewka (2012-10-02,20:34): Marek, jesteś twardzielem!
Woland (2012-10-03,13:58): No to jednak miałeś w kciukowym nieszczęściu wiele kciukowego szczęścia! Basieczka (2012-12-27,10:57): Teraz jeszcze przez jakis czas nie będziesz mógł trzymać kciuków za kogoś :-)
|