Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [8]  PRZYJAC. [196]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
dario_7
Pamiętnik internetowy
It's My Life...

Dariusz Duda
Urodzony: 1962-04-09
Miejsce zamieszkania: Zielona Góra
167 / 188


2012-04-19

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Półmaraton Przytok, czyli piękne chwile :))) (czytano: 2932 razy)

 


Dawno nie pisałem. Z różnych powodów. Z braku czasu. Z braku chęci. Z braku "laku"... ;) Nie lubię jak mi coś nie wychodzi. Nie znoszę, kiedy coś zaplanuję, staję na głowie, by się spełniło, a nie chce... No ale cóż. Jak śpiewał kiedyś Adam Nowak - "gdyby w życiu były same piękne chwile, nie wiedziałbym, że żyję"...

Czasem jest tak, że cholera wie o co "biega"? I dlaczego pomimo, że "miało być tak pięknie", wcale tak być nie chce. Co mnie zmotywowało dzisiaj? Dziwne. Jakoś tak po sobotnim szaleństwie (o czym za chwilę), naszła mnie ochota na przeczytanie kilku wpisów moich znajomych na MP. Choć prawdę mówiąc - będę szczery do bólu - wcale mnie początkowo do tego nie ciągnęło. Trudno jest czytać wspomnienia z maratonów, w których samemu się miało pobiec. Zazdrość dupsko ściska... i za gardło chwyta... Ale przecież to nie koniec świata :)



Z nieznanych mi przyczyn i bez względu na mój stanowczy opór, skończyłem niedawno 50 lat. Wnerwiłem się nieco, bo na grzyba mi to potrzebne. No ale cóż - "panta rei"... czy inny "quo penis aqueducta"... Musi być, niechaj będzie. Pod warunkiem, by nie zmieniało się to co było cacy, a jak już musi się zmieniać, to niech będzie jeszcze bardziej cacy. Wiem, wiem... każdy by tak chciał ;) Przy okazji - jeszcze raz gorąco dziękuję za piękne życzenia wszystkim moim Przyjaciołom, którzy o mnie pamiętali :)))

Nie wiek jednak poplątał mi w planach startowych, aż tak szybko się nie starzeję (chyba) ;))) Nie będę jednak pisał o co chodzi, bo wiadomo, że jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o... Hahaha!!!... :))) Nie, nie... bynajmniej nie chodzi o pieniądze. Chociaż... 6-stka w totka by nie zaszkodziła ;) Trza będzie sprzedać jakieś butelki i zagrać. Hmmm... ale ja nie mam butelek, przecież zachciało mi się zostać AA :/ … - I w taki to właśnie sposób ludziom, którzy wcześniej nie mieli, rodzą się z niczego problemy :P



Ubolewając nad swym nieszczęsnym losem, siedziałem w piątek wieczorem z michą owocowej sałatki przed kompem, kiedy to zadryndolił znajomy dzwonek w komórce - Marysieńka :))) "Jutro lecę Przytok!" - słyszę. Zamurowało mnie. "Jak? Miesiąc po operacji!!!??". Wiedziałem dobrze z kim rozmawiam i że wszystkiego się mogę spodziewać. Jednak mimo wszystko zatkało mnie. "Sprawdziłam na treningu, powinno mi się udać po 5:30. Pobiegniesz ze mną?"... Akurat!!! No jasne!!! Po 5:30!!!! - pomyślałem. "Ale przecież ja nie staruję Maryś nigdzie w najbliższych miesiącach, nie wiem, czy dam radę..." - zacząłem się tłumaczyć i zaraz dodałem - "Po 5:30??? Pewnie, że tak!!! O której będziesz??"



No i po co planować brak planów??? Po co??? Czy nawet to mi nie wychodzi??? No to akurat może!!! :))) W zasadzie przyznam się bez bicia - lubię nieplanowanie :P Największą przyjemność sprawiają mi właśnie takie szalone, nagłe pomysły. I ta cała gonitwa myśli, by podczas wariacji przy pakowaniu o niczym nie zapomnieć. I moment, gdy człowiek kładzie się do łóżeczka, spokojny, przygotowany na poranny wyjazd, ubranko na krześle, obok zapięta torba, buciki... Zasypia... Już niemal odpływa w niebyt... I nagle - "O kur*a, papieru toaletowego nie zapakowałem!!!!"... Maskara... ;)



I pobieglim!!! Po 5:30. Hahaha!!!... :))) … ... pierwszy kilometr. Drugi był w 5:04. Kolejne już poniżej 5-ciu. Czyli zgodnie z moimi podejrzeniem, że jak zwykle był to "pic na wodę" ("nie wierz nigdy kobiecie", a już Marysieńce co mówi, że po 5:30 to absolutnie!!!). Choć nie powiem - po pierwszym kaemie wystraszyłem się przez chwilę, że z tym tempem to jednak prawda!

Biegło się... BOSKO!!! No dobrze, powiem prawdę - tak do 15-tego było bosko. Potem już to przyśpieszanie przestało mnie podniecać. Zwłaszcza, że zrobiło się mocno pod górkę (do dzisiaj słyszę śmiech Marysi - "jakie górki? jaka trudna trasa?"). Na podbiegu w Łazie zacząłem "dochodzić", a na szczycie wzniesienia tuż za wioską miałem już prawdziwe "szczytowanie". Zdobyłem się tylko na krótkie "jak masz siły Maryś to leć". Normalnie nie miałem już "powera", by dłużej przyśpieszać. Czułem, że jeszcze chwilkę, a ten Rudzielec mnie zajedzie!!!



Na całe szczęście się wypłaszczyło i była chwila na złapanie drugiego oddechu. To prawie jak druga młodość ;) Znowu poczułem wiatr we włosach. Tych na nóżkach ma się rozumieć. Na głowie była czapeczka jak zwykle i nic nie rozwiewało ;) Na ok. 19-tym kilometrze minęliśmy dużą tablicę z napisem "20 km". Tak, tak - dokładnie tak było. Wszystkie tablice z kilometrami były nie na swoich miejscach. Jak się jednak później okazało, firma która je zasponsorowała i opatrzyła swoim logo wyjaśniła mi, że były to bilboardy reklamowe, a nie oznakowanie kilometrów. Więc spoko chyba, co? O takie "cóś" nie ma co się czepiać ;)



Po wspomnianej tablicy z 20 km zaczął się dłuuuugi zbieg, niemal do samej mety. No teraz sobie odpocznę deczko - pomyślałem... O ja naiwny!!! Teraz to dopiero zaczęło się przyśpieszanie!!! 19-ty kilometr był w tempie 4:34, 20-ty - w 4:26... I to nie koniec! Wciąż było coraz szybciej!!! Na kilkaset metrów przed metą Marysia mówi mi "jakaś kobietka przed nami". O nie, tylko nie to! NI-DY-RYDY!!! "Maryś... jak... chcesz... to goń!" - rzuciłem urywając na wydechach... Dziwne, ale wolała biec dalej ze mną :) Choć ja naprawdę nie miałem już sił i myślałem, że lada moment nogi rozjadą mi się w poprzek jezdni.



Ostatnie 200 metrów. Agrafka. Przeklęta agrafka! Za nią zaś lekko pod górkę. Czuję, że urodzę! Marysia ciągnie mnie za uszy - "Dawaj Darek, dasz radę!". Skąd ja to pamiętam. Tłum ludzi to słyszy. ALE SIARA!!!! Po chwili z tego tłumu co niektórzy podchwytują to "dawaj Darek!", mało tego nawet biegacz, którego wyprzedzamy na ostatnim zakręcie drze się "Darek dasz radę!!!". Normalnie uwzięli się, czy jak? :))) Ale kurna pomogło! :))) Bo... DAŁEM!!! Pomyślałem sobie, że całą drogę jak biegliśmy wszyscy kibicowali Marysi - "Brawa dla Pani!", "Brawo numer 125!!!", "Brawo kobitki!!!"... A tu na koniec proszę, niespodzianka - wszyscy dla mnie :P



Śmiałem się później, że w wynikach jestem o sekundę lepszy, więc "o so chozi?", "jaki kryzys?"... No ale z tym mierzeniem czasu to chyba trochę jak z tymi tablicami było, bo wpadliśmy na metą noga w nogę. Nie powiem, miałem wówczas ochotę ucałować matkę Ziemię, że mój "lot" skończył się szczęśliwie. Że wreszcie się skończył, bo jeszcze parę metrów, a chyba wskoczyłbym mojej Towarzyszce na barana...



A Marysieńka???... Uchachana od ucha do ucha i lekko zawiedziona, że to już koniec, bo najchętniej przyśpieszałaby dalej... No kosmos!!!... Jak Ona to robi???... Skąd ma tyle mocy w sobie???... A może "Marycha" sama się wciąga i biega na "haju"???... No nie wiem... Zresztą nie ważne. Cieszę się ogromnie, że namówiła mnie na te zawody i że od startu do mety biegliśmy razem. Po półrocznej przerwie w startach było mi to baaaardzo potrzebne. Cóż, nie pierwszy raz przekonuję się, że prawdziwych Przyjaciół poznaje się w biedzie :)

Dzięki Maryś, jesteś... KOCHANA!!!


Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


Truskawa (2012-04-19,13:12): O Jezu takie pytania zadajesz. Ruda to wiariatka przecież to możgę latać po ile chce. :))) Nareszcie napisałeś i od razu wpis od ktorego pysk się śmieje. :) I powiem Ci, że jak nie mogę gdzieś biegac to też tu nie zagladam bo blogi bolą i zwyczajnie zazdroszczę. A w ogóle to super zdjęcia. :)
Truskawa (2012-04-19,13:13): 50 się nie przejmuj. Cały czas Cię ambitnie gonię. Jeszcze mi tylko dycha brakuje. :))))
Marysieńka (2012-04-19,13:47): Wiedziałam!!!! Byłam pewna. że pochwalisz się tą...sekundą. "Pękam" ze śmiechu....To co gdzie następny wspólny start po....5.15???? :))
Rufi (2012-04-19,15:01): ..ze tak powiem...fragment z dochodzeniem i szczytowaniem podobał mi się najbardziej :-)
agawa (2012-04-19,16:10): Piękny prezent urodzinowy!!! A swoją drogą to mógłby być świetny widok jak by Marysia niosła Darka na barana. Pewnie koń by się uśmiał ;)
snipster (2012-04-19,17:34): Gratki udanego szczytowania...yyy wróć...udanego weekendu ;)
mamusiajakubaijasia (2012-04-19,17:54): Fajnie, że znowu piszesz, Darku:))
DamianSz (2012-04-19,18:56): A, co właściwie z Twoją formą - te pół wieku Ci tak zaszkodziło ? Ja by to uczcić poprawiłem w zeszłym roku wszystkie życiówki, a i w tym może to powtórzę. Trzymaj się Darek - nie tylko Marysi sukienki ,-)
golon (2012-04-19,19:48): fajnie że pobiegłeś :) Dario a pamiętasz jak Bachusa mieliśmy lecieć po 5:15 ? a po ile wyszło ? :D to też było dobre heh
michu77 (2012-04-19,21:31): ...to już wiem po ile pobiegnę następny półmaraton, skoro dopiero dochodzę do siebie po kontuzji ;-)))
dario_7 (2012-04-19,21:42): Dzięki Iza!!! :))) Tylko nie śpiesz się z tą gonitwą!!! Luzik... Truchcikiem, truchcikiem... ;)
dario_7 (2012-04-19,21:44): Maryś, skoro przy tempie 5:30 "szczytowałem", to co będzie przy 5:15??? Aż strach się bać!... Ale lubię wyzwania, coś znajdziemy - spoko!!! ;)))
dario_7 (2012-04-19,21:45): Elu, bo dochodzenie i szczytowanie jest w sumie fajne! :P
dario_7 (2012-04-19,21:47): Hahaha!!!... :))) Dokładnie Aga, koń by się uśmiał!!! :))) Co do prezentu - WYMARZONY!!! :D
dario_7 (2012-04-19,21:48): Piter, Ty zazdrośniku!!! ;)))
dario_7 (2012-04-19,21:50): Gaba, krótka przerwa czasem dobrze robi ;)) Dzięki! :D
dario_7 (2012-04-19,21:53): Oj Damek, zbieram siły na 60-tkę!!!... ;)))
dario_7 (2012-04-19,21:54): Pamiętam Mati, a jakże!!! Kolejny, który mnie "na haczyk" złapał... Hehe... :)))
dario_7 (2012-04-19,21:57): Tylko Michale nie goń za Maryśką już na najbliższych zawodach!!! ;))) I wracaj jak najszybciej do pełni sił! Pozdrowionka! :)
szlaku13 (2012-04-20,00:55): Wołali do Was "brawo kobitki"? Czyli jak na tą 50-tkę musisz całkiem nieźle wyglądać :-) Rozmawialiśmy co prawda ale nie przyglądałem się... Żonaty jestem i za innymi du...mi się nie oglądam :-P
dario_7 (2012-04-20,08:56): Artur, Ty się ze mnie nie nabijaj, bo to nie ja prostownicę do włosów wylosowałem po biegu... Hahaha!!!... :))))
Truskawa (2012-04-20,09:10): Arturo wylosował prostownicę do włosów??? :))))))))))))))) NO leżę i kwiczę. :))))))) Boroczek.. co on sobie będzie prostował... :)))))))
jagódka (2012-04-20,09:15): Darku najważniejsze, że gorszy czas już za Tobą i teraz będzie już tylko lepiej:))A z Marysiu po prostu musimy brać przykład:))
dario_7 (2012-04-20,09:20): No widzisz Iza, wymskła mi się "tajemnica"... Ale mnie, kurna, sprowokował!!! ;)))
dario_7 (2012-04-20,09:24): Święta racja Karolinko :))) Staram się brać przykładnie przykład, choć to niedościgniony wzorzec ;)))
Kocjur (2012-04-20,14:36): z wpisu bije prawdziwa radość biegania :-)
dario_7 (2012-04-20,15:13): Wiesiu, no właśnie... wszak to połowinki dopiero! ;))) Wprawdzie miałem w planach z tej okazji przebiegnięcie 50 km, ale postanowiłem, że lepiej będzie jak na 100-tkę przebiegnę Kalisię... Hahaha!!!... :)))
dario_7 (2012-04-20,15:16): Piotrku, bo bieganie z niczym innym mi się nie kojarzy... pomimo, że boli czasem ;))) Poza tym przy Marysi można boki zrywać... (i asfalt!!!) :D
ineczka16 (2012-04-20,17:02): No nareszcie doczekałam się wpisu na DARIOwym blogu :) najlepszy ten tekst o wdychaniu Marychy :)))
szlaku13 (2012-04-20,19:04): Ty Truskawa nie wnikaj, co sobie będę prostował... ;))) Nie wszystkie włosy jeszcze mi wypadły, a niektóre faktycznie kręcone, aż się proszą o wyprostowanie... ;)))
dario_7 (2012-04-20,20:43): Paula!!! Chyba nie "wdychałaś"???!!!... No łaaaadnie!!!... ;)))
dario_7 (2012-04-20,20:47): O matko jedyna - Artur, Ty sobie przypadkiem krzywdy nie zrób tą nagrodą!!! Wiesz jak się z tym obchodzić???... Bo ja aż mrowienia dostałem na... (wiadomo na czym) na samą myśl o wyobrażeniu... :O
marmach (2012-04-20,21:15): Gratuluję i pozdrawiam:))
szlaku13 (2012-04-20,21:28): Spoko Darku... na razie to jakoś ogarniam ;)))
dario_7 (2012-04-21,08:24): Dziękuję Marianie i również pozdrawiam! :))
Jasiek (2012-04-21,11:22): Bardzo spektakularny come back! :) Fajnie, że wróciłeś, bo tandem "Dario & Marysieńka" stał się już ikoną polskich biegów długodystansowych! :) Pozdrawiam! :)
dario_7 (2012-04-21,12:14): Dzięki Jaśku! Hehe... fajnie brzmi ta "ikona" :))) Mam nadzieję, że nie o wiek chodzi???... Hahaha!!!... :)))
Jasiek (2012-04-21,12:21): Absolutnie Darku!... Chodzi mi wyłącznie o wymiar symboliczny :)
dario_7 (2012-04-21,12:38): No to cieszę bardzo!!! :))) Przypomniałem sobie bowiem jak zareagowała Marysieńka w zeszłym roku na Półmaratonie Gryfa, kiedy spiker krzyczał na mecie - "Marysia Kawiorska, ikona Maratonów Polskich!!!"... "Ja ci dam IKONA!!!!" - odrzekła, uśmiechając się przy tym od ucha do ucha... :)))
Marysieńka (2012-04-21,16:58): "Ło matko"...dopiero teraz zwróciłam uwagę, że ja za lato zapraszałam a Ty je straszyłeś.....:))
Dana M (2012-04-21,18:02): Gratki, największe za relacje!!!
dario_7 (2012-04-21,18:34): Znaczy się gorący chłopak ze mnie, skoro Cię tak Maryś rozebrało! Hahaha!!!... :)))
dario_7 (2012-04-21,18:40): Dzięki Danusiu!... Mam nadzieję, że nie skończę tylko na pisaniu i wezmę się do roboty, bo mi wkrótce Maryśka dupsko złoi, że hej!!! ;)))
Marysieńka (2012-04-21,20:46): Czyżbyś sugerował, że zimna jak lodowiec jestem??? Dobrze wiedzieć:))
Marysieńka (2012-04-21,20:47): A ja łudziłam się, że gorąca laseczka ze mnie...hahaha:))
dario_7 (2012-04-21,21:25): Oba my tak gorące, że już po godzinie czekania na kluczyk od autka, co to Snipiemu powierzyłem, szczękaliśmi zębami z zimna, że hej!... A trza było się przytulić!!!... Taka okazja zaprzepaszczona, ech duduś... ;)))







 Ostatnio zalogowani
mariuszkurlej1968@gmail.c
23:22
fit_ania
23:21
Świstak
22:54
Robak
22:37
szalas
22:34
staszek63
22:06
uro69
22:01
edgar24
22:00
elglummo
21:57
marekcross
21:36
Beata72
21:26
jacek50
21:01
JW3463
20:50
Jerzy Janow
20:32
Arti
20:23
StaryCop
20:23
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |