Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [8]  PRZYJAC. [196]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
dario_7
Pamiętnik internetowy
It's My Life...

Dariusz Duda
Urodzony: 1962-04-09
Miejsce zamieszkania: Zielona Góra
164 / 188


2012-02-10

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Ryż... (czytano: 1193 razy)

 


Przedwczoraj rano coś nie mogłem opanować strefy czasowej. Ganiałem po domu jak kot z pęcherzem, a zegarek zapierniczał jeszcze szybciej. Wpadłem do pokoju dość już spóźniony, by odsłonić okna i... ujrzałem cud - śnieżek na balkonie!!! No nie, takiej okazji to ja nie przepuszczę. Pędem do szafy po kąpielówki. Czapeczka-kondonik na uszy, paputki morsowe, rękawiczki i heja! :P

No zapomniałem już prawie jakie to przyjemne. Śnieżek z rana jak śmietana! Nie przeszkadzała mi nawet temperatura nieco poniżej -10°C. Bawiłem się jak za bardzo dawnych lat. Choć nie - przesadziłem - za dzieciaka wolałem czytać książki, liczyć zadania z matmy i takie tam... Ale co się dziwić - mały chłopczyk mało zabawy, a duży - wiadomo ;)



Od dwóch tygodni nie biegam i nosi mnie jak diabli. Nie biegam nie dlatego, że coś mi się tam kurczy. Nie biegam, bo z pewnych względów podczas silnych mrozów unikam zaciągania się na maksa zimnym azotem z domieszką tlenu. Po prostu nie umiem wolno biegać, jak mnie ziębi nie grzeje i później zaczynam gadać jak Himilsbach. A takie gadanie przy "niepiciu" jest do bani...

Aby do reszty nie zwariować robię co można. Dziabię te cholerne brzuszki, choć nie wiem po co, bo i tak kaloryfera nie widać. No chyba że on z tych nowszych jest - płytowych :/ Macham hantelkami, w ciągłym strachu by jakiegoś nie upuścić, bo podłoga albo jaki inny mebel do wymiany będą. No i przeprosiłem się z basenem, choć pływalnia brzmi może mniej dwuznacznie. Robię już bez większego problemu 100 długości, a jak mnie z wody wyciągną - nadal łapkami macham... :))) (miałem kiedyś taki stateczek z łopatkami po bokach na gumkę... tak mi się przypomniało).



Oczywiście jacuzzi, sauny, grota lodowa - jak zwykle w pakiecie :P ... Ostatnio doszło mi jeszcze spotykanie starych znajomych. A że skoro znajomi starzy (no bo nie ja), nie obywa się przy tym bez "dawania ciała" w związku z... z... z czym??... Wiadomo "osochozi"... I nie wiem dlaczego, jakby na przekór wszystkiemu, kiedy pojawia mi się przed oczmi napis "Danger, yor memory is full, please close any program..." zamiast wpaść w panikę i zwiać ja udaję gieroja. "A czeeeść!!! Kopę lat!!! Co tam w Świebodzinie, basen zamknęli??" - zagaduję z miną "cfaniaka" i uśmiechem od ucha do ucha. "W Świebodzinie???, Przecież ja cały czas w Zielonej mieszkam" - słyszę w odpowiedzi i czuję jak uśmiech pozostał... ino odwaga dała dyla...

Kiedy nie biegam to żrę. I te trzyliterowe określenie spożywania posiłków oddaje idealnie sens tego co robię. Ja żrę!!! Trudno nawet nazwać to posiłkami, gdyż żrę non stop. Wczoraj w TESCO pech chciał przechodziłem nie tą alejką co potrzeba i pani w kasie nabiła mi naczynie szklane żaroodporne za jedyne 24,99! Nie wiem po co kupiłem takie wielkie 5-litrowe. Trza było słuchać mądrzejszych i nie leźć do sklepu na głodniaka. Zamarzył mi się ryż zapiekany z jabłkami i cymanamanamonem :P ... I nawet fakt, że nie umiem gotować (ino żreć) nie mógł mi w tym przeszkodzić. Musiałem go mieć!!!



Co tam gotowanie - od czego jest internet? Wlazłem w google i... No nie, po 15 minutach stwierdziłem, że jak tak dalej pójdzie, to z ryżu nici... Widmo głodu błąkało się po pustej kuchni... Otóż było tyle różnych przepisów, że omal nie zdurniałem do reszty - co wybrać???. Postanowiłem improwizować. Wrzuciłem dwa woreczki do garnka, zabrałem się za ciachanie jabłek, sprytnie włączyłem piec zawczasu, coby się nagrzał... Po chwili "timer" w zegarku się wydarł, że ryż doszedł. No to... no właśnie, co to było dalej? Zacząłem sobie przypominać, jak to mnie Tomuś instruował ostatnio. Bo zapomniałem dodać, że to wszystko przez niego jest. Bo taki dobry ten ryż zrobił, że teraz łaził za mną i widać do czego doprowadził... Sam chciał - dzwonię. "Tomuś, gadaj mnie tu szybko, bo piekarnik nagrzany na ryż, ja też, a nie wiem co dalej!!!" - drę się niemal jak przez otwarte okno.



Udało się!!! :P ... Zapiekłem!!! :P ... I nic to, że jabłka trochę za mało kwaśne, a cukru więcej na podłodze pod papciami chrupało miast w ryżu (oj tam, oj tam, cukierniczka mi w pośpiechu z rąk wypadła, wielkie halo zaraz...), nic to, że w tym dużym naczyniu te dwa małe woreczki wyglądały jak pizza z jabłkami - jedzonko było PYSZOTA!!! Mnnniam!... :)) Uś... kolejne marzenie "odhaczone"...

Dzisiaj rano przypomniałem sobie, że coś tam trąbili o ociepleniu i odwilży. Zerknąłem na mój balkon - jest! Śnieg znaczy jest. Balkon wiadomo. Więc szybciorem powtórka z rozrywki. Nacieram, nacieram... i jakoś tak... no nie wiem - bolało mnie trochę. Skóra jakaś delikatniejsza mi się zrobiła? Przypomniałem sobie, jak niedawno w wiadomościach pokazywali chińskich komandosów, co to się śniegiem nacierali (tylko górę, nogi w spodniach mieli) i darli się przy tym jak by ich kto obdzierał. I nie powiem - też miałem ochotę się wydrzeć. Ale była 6:50 rano, chyba nie wypadało. Ała ała... wczoraj wytrzymałem 5 minut, czy dzisiaj dam radę??... Nie peniaj chopie! Ninja nie może być "miętki"!... Co, ja nie "wytrzymie"???!!! Hehe...



Wytrzymałem... całe 6 minut!!! Wlazłem do łazienki i... zobaczyłem prosiaczka... różowiutkiego... (bo z tym prosiaczkiem to o kolor mnie chodziło, a nie o... ryjek!!!) :)))) ... Poszedłem do kuchni, odgrzać resztkę ryżu na śniadanie i spojrzałem od niechcenia na termometr zaokienny. O jasna dupa!!! - minus 20!!!... Niiiinjaaaa!!!... :))) Aż do teraz czuję sopelki na paluszkach u stópek...

A na koniec, blues-przyśpiewka... chińska taka... sprzed lat:

"Moja mama sadzi ryż,
a ja z tatą sadzę tyż.
Moja siostra siedzi w szkole,
a ja wszystko to... na blues...

Hej, hej, na-na-na-na-na-na
jaki piękny żółty świat,
Hej, hej, na-na-na-na-na-na
jaki piękny żółty blues..."


A tych zwrotek było ze dwadzieścia, ale już nie pamiętam ;)


Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


Marysieńka (2012-02-10,20:46): Kłamczuszek....Ty żresz??? Widziałam Ciebie kilka dni temu bardziej wykałaczkę niźli "prosiaczka" przypominałeś....:))
jacdzi (2012-02-10,23:49): Ja " tylko" szesc dni nie biegam i juz mnie nosi, a co dopiero po dwoch tygodniach!
dario_7 (2012-02-11,00:33): Maryś, no przecie napisałem, że o kolorek mi chodziło z tym prosiaczkiem... Wagowo przypominam słonia... Co do trąby - na pytania nie odpowiadam... ;)
dario_7 (2012-02-11,00:35): Jacku, o dziwo jakoś to znoszę w miarę łagodnie - masaże, gimnastyka, brzuszki, ciężarki, pływanie, jacuzzi, sauna, nacieranie śnieżkiem i... duuuużo jeść!!! :P
Truskawa (2012-02-11,07:57): Ryż z jalbkami i cynamonem już prawie został przeze mnie zapomniany. Jak dobrze, że sa ludzie ktorzy mają dobrą pamiec. W przyszłym tygodniu zrobię sobie. :)
kafii (2012-02-11,09:30): nooooo i bardzo się cieszę, że moje nauki nie poszły w las i że ,,posmakczyło" i zaraziło cię jedzonko ryżu z jabłkami :-)))... a że tyle wytrzymałeś na tym mrozie to tylko przez to ,,menu ala Ninja" - ryż dobry na wszystko :-)
dario_7 (2012-02-11,11:07): Zgadza się Iza, gdyby nie Tomuś to też bym zapomniał o tym niezapomnianym smaku ryżu z jabłkami... A są jeszcze i inne smaki w "poczekalni" - np. placki ziemniaczane :P
dario_7 (2012-02-11,11:08): Tomuś, no ma się rozumieć! :)) I choć ten mój nie wyszedł taki dobry jak Twój, to i tak jestem z niego dumny jak paw :)))
Marysieńka (2012-02-11,11:32): Czyżby placuszki ziemniaczane z marchewką i jabłuszkami??? Spróbuj...pyszotka...mnaim, mniam, palce lizać:))
dario_7 (2012-02-11,13:11): Dokładnie takie Maryś i już wiem kogo molestować o przepis ;)
snipster (2012-02-12,22:59): nic nie wybuchło ? kuchnia cała ? niemożliwe ;)
dario_7 (2012-02-12,23:31): Piter, to nie była zapiekanka z granatów, tylko ryż z jabłkami!!! :))) ... Poza tym jestem saperem... Jakby miało wybuchnąć to już tak, że tego wpisu by nie było... Nic by nie było... Lej ino... :|
Gulunek (2012-02-13,07:29): No i smaka narobiłeś :)
Rufi (2012-02-13,08:34): :-))) a nie wiedzialałam, że odpuszczasz mrozowe bieganie :-) Fakt faktem - ja mam kaszel caly czas.







 Ostatnio zalogowani
schlanda
05:26
biegacz54
04:50
Piotr Fitek
02:04
BuDeX
00:12
kos 88
23:49
mariuszkurlej1968@gmail.c
23:22
fit_ania
23:21
Świstak
22:54
Robak
22:37
szalas
22:34
staszek63
22:06
uro69
22:01
edgar24
22:00
elglummo
21:57
marekcross
21:36
Beata72
21:26
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |