2011-12-24
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Uwierzyłem :) (czytano: 204 razy)
11.11.2011 11:11 :)
Czy coś ta kombinacja liczb mówi?
Mnie mówi :)
93 rocznica odzyskania niepodległości przez nasz ukochany najpiękniejszy kraj Polska :)
Godzina 11:11... Start Biegu Niepodległości w Warszawie :)
Przyjechałem do obecnej stolicy Polski głodny i zmęczony. Pracując 5 dni w tygodniu po 14 godzin robi swoje. Nie stać mnie na to aby jeść jak przeciętny Polak bo spłacam nie swoje długi i dlatego haruję po 14h by to spłacać :) Jem raz dziennie czasem dwa a ciepły posiłek jem tylko w niedzielę jak mogę sobie pozwolić.
Już jestem do tego obrotu sprawy przyzwyczajony :) Niektórzy się dziwią jak ja pracując 14h na dobę i jedząc raz dziennie mam siłę jeszcze biegać?...
Mam siłę :) Uważam, że to miłość do biegania i koniec :)
Na starcie spotkałem kolegę z Łodzi i razem postanowiliśmy rozgrzać się przy scenie w rytm prowadzonej rozgrzewki przez jakąś parę wprost ze sceny :)
I później życzenie powodzenia i ja ustawiłem się gdzieś tam za tabliczką 40min. znamionującą zapewne, że to pacemaker, który będzie prowadził na taki czas grupę :)
Po cichu liczyłem na życiówkę żeby urwać kilka sekund.
Zaczął się bieg i przestałem myśleć, że jestem głodny i zmęczony a skoncentrowałem się na biegu :)
Pierwszy km 4:25... Ale dlatego, że ciężko było wyprzedzać. Później szło znacznie lepiej. Gdy spojrzałem, że 4km pokonałem w 3:59 to zamarzyłem sobie by zejść poniżej 40min :) Tym bardziej, że czułem moc :)
5km i nawrót.
Biegnę szybko i wyprzedzam. Nie Zastanawiam się, że mogę tego tempa nie wytrzymać.
9km pokonany w 3:50 a powinno być znacznie wolniej ale prę do przodu. Jeszcze jeden kilometr do mety.
Patrzę na czas. Musze jeszcze przyspieszyć jeśli chcę się szczycić tym co dla wielu amatorów nieosiągalne. Wynik poniżej 40min na 10km.
Kiedyś usłyszałem od pewnego kolegi, że poniżej 40min na 10km to jest to taka granica dla amatora, że już wtedy nie jest się amatorem tylko półamatorem. Coś w tym rodzaju :)
Ostatni km na maksa. 3:24 robi wrażenie nie? :)
39:49 netto wynik końcowy :)
Więc pozwoliłem sobie na okazanie radości z faktu przełamania magicznej bariery :) Skakałem z radości i cieszyłem się jak dziecko :)
Po biegu udało mi się tak zakręcić, że zjadłem 6 miseczek pomidoróweczki czyli wychodzi na to, że bieg ukończyłem 6 razy :D
Do domu wróciłem w pełni zadowolony i uwierzyłem we własne umiejętności, że jednak potrafię szybko biegać :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu pa ma (2011-12-24,21:46): Robert ! Gratulacje ! Wesołych Świąt !
|