2011-10-20
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Są nowe życiówki :) (czytano: 217 razy)
I znów mnie trochę czasu nie było tutaj :)
Co się zmieniło od ostatniego wpisu?
Oj zmieniło :)
Nabiegałem swoje nowe dobre moim zdaniem życiówki :)
Ale po kolei.
Jak wiecie przygotowywałem się do Piły by tam wyśrubować na ten rok życiówkę :)
I stało się przed Piłą coś co powinno mnie usidlić w łóżku na kilka dni. Mianowicie we czwartek przed biegiem czymś się zatrułem i dostałem 39 stopni gorączki...
Wróciłem z pracy i niestety... Ale Babcia kochana Babcia swoim domowymi sprawdzonymi sposobami czyli smarowanie octem i herbata z czosnkiem i miodem i w ciągu jednej nocy gorączka poszła precz i czułem się dużo lepiej :)
Start był coraz bliżej a ja byłem pewny swej formy :)
Cel był 1:36-1:38 :)
Pojechałem do Piły z kolegami z jednostki 32 BLT z Łasku :)
Piękna słoneczna pogoda nas zastała w Pile.
Już od pierwszego wejrzenia organizacja tego biegu nie zrobiła na mnie wrażenia... Ale organizację MP w półmaratonie w Pile przemilczę bo Ci co startowali wiedzą jaka była.
Od początku startu miałem plan by starać się trzymać w miarę stałe tempo biegu. tak 4:30-4:34 :)
Udawało się :)
Biegłem swoim tempem nie patrząc na innych. W momentach gdzie wiatr mi smagał twarz to chowałem się za kogoś :)
miałem chwilę zwątpienia czy dam radę zejść choćby poniżej 1:40 ale szybko rozwiałem te wątpliwości biegłem dalej swoim tempem. Tuż przed metą miałem mało sił by pójść na maksa co świadczy, że prawidłowo rozłożyłem siły na cały dystans :)
Końcowy wynik?
1:37 :) więc cel osiągnięty :)
Czułem, że wykonałem kolejny krok sportowy do przodu :)
Niecały tydzień po Pile był Bieg Fabrykanta oczywiście już w rodzimej Łodzi :)
Tym razem 10km nieatestowane ale Garmin pokazał równe 10km więc wynik nabiegany uznaję jako swoją życiówkę :)
Liczyłem na wynik 43 minuty ale, że od początku super mi się biegło to utrzymywałem wysokie tempo jak na mnie :)
Na ostatnim km przyspieszyłem jeszcze i zmotywował mnie kolega gdy mijałem go tyle, że on już zrobił nawrót a ja dobiegałem do nawrotu. rzekłem "Dogonię Cię" a on odparł"Nie masz szans".
Do mety on miał jakieś 400m a ja 500m. tuż przed metą udało mi się wyprzedzić go co również uznaję za ogromny sukces :)
Wynik końcowy 41:42 !!!
Super :)
Zdjęcie właśnie z tego momentu gdy wyprzedziłem owego kolegę Mariusza i przybiegłem przed nim :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |