Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA   GALERIA   PRZYJAC. [114]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
BadylLodz
Pamiętnik internetowy
Badyl

Robert Sobczak
Urodzony: 1982-09-10
Miejsce zamieszkania: Łódź
18 / 56


2011-06-15

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Łódź moje miasto. Łódź Maraton Dbam o Zdrowie. (czytano: 841 razy)

 

5 czerwiec 2011 roku. Łódź Maraton Dbam o Zdrowie.
Przygotowany byłem do zrobienia swej życiówki o kilka minut. Wierzyłem w to. Wierzyłem w siebie w swoje możliwości (nadal wierzę).
Dzień przed startem odebrałem pakiet startowy i organizator mile mnie zaskoczył bogactwem reklamówki :)
Poza numerem z chipem i koszulką techniczną znalazłem też kilka maści sportowych, magnez, witaminkę c :)
Nadszedł w końcu dzień startu :) Słonecznie to mało powiedziane :)
Przebrany pobiegłem rozgrzać się :)
Podczas rozgrzewki spotkałem już znajomych z biegowych tras :)
Celem było trzymać się po raz pierwszy zająca na 4:15 jako, że rekord miałem 4:20 a byłem pewny, że stać mnie na urwanie kolejnych kilku minut :)
Ustawiony na starcie. Dowiedziałem się, że na 10km startuje sama Agnieszka Gortel mistrzyni Polski w półmaratonie a zającem prowadzących w maratonie będzie Michał Kaczmarek także mistrz Polski w półmaratonie :)
Ja miałem swój cel. Po prostu pobiec najlepiej jak potrafię.
Wystrzał i zaczął się mój trzeci maraton w mieście gdzie się urodziłem i mieszkam :)
Dystansu samego już się nie bałem. Wiem z czym to się je :)
No więc biegnę. Tuż za linią startu zdecydowałem, że nie będę się trzymał zająca na 4:15 ale będę kilka minut przed nim i to był mój cel by skończyć trochę przed 4:15.
Robimy okrążenie wokół Zdrowia. Wyprzedza mnie na 2km dość spora ilość osób. Ale patrzę na ich numery startowe a oni mają szare tło czyli tzw. dyszki :) Nie mam się czym przejmować bo jakby biegł na 10km też bym miał szybsze tempo ale biegnę maraton więc w moim przypadku trzeba mieć wolniejsze tempo :)
Nadchodzi a raczej nadbiega 5km. Woda :) Są jakieś dzieciaki z jakiejś szkoły. Kolorowo ubrani śpiewają dopingują motywują :)
Jest ponownie linia startu czyli jakieś 8km za mną. Dostrzegam Monikę kobietę, z którą się spotykam i jej dwoje dzieci :) Pozdrawiam ich :) Super, że mam kogoś kto poświęca swój cenny czas by przyjść na zawody :)
Wybiegamy na aleja Mickiewicza. Dobiegam jednego z uczestników czując moc w nogach ale nie przyspieszam. Biegnę z nim z kilometr później jednak przyspieszając :)
Po drodze Wasyl robi zdjęcie a także mijam liderów, których prowadzi wspomniany Michał Kaczmarek :)
Ulica Kościuszki. Trasa wzorowo zabezpieczona :)
Przechodnie spoglądają jak na dziwaków choć nie wszyscy bo są tacy, którzy biją brawo szczególnie starsze pokolenie :)
Jest Piotrkowska :)
Co kilka km jakaś szkoła wystawiła swoich reprezentantów i jest fajnie kolorowo aż grzech nie biec :)
Na Piotrkowskiej kurtyna wodna przez którą przebiegam mocząc się ile się da czując z tego nie lada frajdę mimo, że okulary są całe zachlapane :)
Wybiegamy na Mickiewicza. Asfalt topi się pomału pod nogami. Czuję to. A przecież nie ma 10. Nie myślę co będzie za godzinę jak będę biegł Maratońską. Nie to mi w głowie. W głowie mi motywacje i moje "popychadła" typu "Biegnę najlepiej jak potrafię", "To jest mój maraton", " Każdy krok przybliża mnie do raju".
Rajem dla mnie jest meta. Ale żeby dotrzeć do raju trzeba wpierw przebiec radość :)
Jest. Ponowne spotkanie z okolicami Zdrowia i ponowne kółeczko wokół jednego z największych parków w Europie im. Józefa Piłsudskiego :)
Na jednym z punktów z wodą i izotonikami biorę całą butelczynę izotonika :)
Piję. Dużo piję i polewam się wodą co się da. Proponuję izotonik, którego połowa została w butelce Tomkowi. Jest ok 24 km. Chętnie bierze ode mnie dziękując :)
Biegnę dalej. Jakieś 100m przede mną jeden z uczestników dosłownie się zatacza. Nie. nie jest pijany. Przechodnie się nim zajęli bo upadł. Ja biegnę szybciej i informuję najbliższy patrol policji obstawiający trasę, żeby wezwali karetkę bo niedaleko kolega po fachu potrzebuje pomocy.
Zbliżamy się do ŁKS. Dołącza do mnie Tomek. Biegnie po dach. Koszulkę ma w barwach fundacji Jaś i Małgosia, która wystawiła kilku swoich reprezentantów w maratonie m. in. aktora znanego z Samowolki i Symetrii Mariusza Jakusa. Wszyscy biegną po dach :)
Widzę Monikę z dziećmi :) Pozdrawiam ich a one mnie :) To potrzebny zastrzyk siły przed Maratońską :)
Widzę Wasyla z aparatem :) Z daleka oznajmiam "Cykaj Wasyl cykaj".
W odpowiedzi słyszę "No to cyknąłem" :)
Rzeczywiście :) Wasyl cyknął zdjęcie :)
Biegnę z Tomkiem :)
Rozmawiamy i kilometry jakoś płyną w spalonej żarem słonecznym Maratońskiej :)
Biegniemy równym tempem coś koło 6min/km. Obliczam w pamięci i wyszło, że jeśli utrzymamy takie tempo można zejść poniżej 4:15 :)
Trafiają się po drodze jakiś muzykalny zespół motywujący rytmicznymi dźwiękami do nie poddawania się :) Dzieci umalowane na twarzach :) Spoglądam na mijających nas po drugiej stronie Maratońskiej. Oni już są na prostej :) Stanisław... Na krótszych dystansach jestem szybszy od niego ale teraz to ja dostaję od niego szkołę :) Nic dziwnego. To mój trzeci maraton dopiero a jego 20 któryś :)
Wyprzedzamy po drodze maszerujących i wolniejszych...
Widzę też jak po przeciwnej stronie chłopak maszeruje choć ma bliżej do mety o jakieś 4km niż ja. Śmiałym tonem motywuję go "Jeszcze kawałek". A w odpowiedzi usłyszałem w żarcie "Pie....ę nie biegnę" :D Bardzo nas ta sytuacja rozbawiła a jak ważna jest śmiechowa nieraz atmosfera podczas trasy w maratonie nie muszę nikogo przekonywać :)
Na Maratońskiej są postawione dwie kurtyny wodne :) Zbawienie niemalże :)
Jest nawrót :)
Tempo równe :)
36 km.
Ogłaszam Tomkowi, że muszę zwolnić. Nie podaję do wiadomości, że pachwina mnie boli i to dość srogo. Ale Tomek nie daje mi zwolnić. Motywuje mnie jednym zdaniem. "Potrzebuję Cię"...
Uzgadniamy oboje, że w okolicach Fali odstąpię go.
38km. Biegnę choć coraz ciężej. Ale biegnę :) Tomek mnie motywuje, że nie mogą mnie dogonić baloniki czyli zające 4:15 :)
Na wysokości Fali Zwalniam tempo a Tomek biegnie dalej tym samym tempem. Na mecie okaże się lepszy ode mnie o 2 minuty :)
Skręt w Konstantynowską.
Mijam zoo. Kolejka ogromna... Widzę jak dużo osób patrzy na nas uczestników jak na wariatów co to w 40 stopniowym upale nie mają nic lepszego do roboty. Otóż może i mamy co lepszego do roboty ale robimy to co kochamy i czas spędzamy aktywnie :)
40km. Jest źle. Kuleję bo pachwina czy jak to tam się zwie boli. Bardzo boli. Spoglądam na czas. Będzie życiówka :)
Przed 41km przechodzę do marszu pierwszy i jedyny raz podczas tegoż maratonu.
Idę tak ok 400m. Biegnę dalej mimo bólu. Ale już blisko meta :)
Wbiegam na teren Atlas Areny. Nie czuję bólu. Czuję radość niepohamowaną radość :)
Lada chwila po raz trzeci stanę się maratończykiem :)
Wielkie to uczucie :)
Ciepłe :)
Zbiegam do hali Atlas Arena :) Widzę metę :) Przyspieszam ile sił w nogach :) Wbiegając do hali doznałem wręcz oślepienia bo biegnąc 4 godziny w pełnym Słońcu i nagle wbiega się do ciemniejszej chłodnej hali nie może być inaczej :)
Kilka metrów przed metą wznoszę ręce w górę w geście triumfu nad sobą, nad dystansem wydając okrzyk radości w rodzaju juuuuuuuhuuuuuuuuuuuu :)
Meta !!!!!!!!!!!!!!!
4:13 i jakieś tam sekundy :)
o 7 minut rekord poprawiony :)
Dumny z siebie jestem :)
Zmęczony szczęśliwy ponownie lepszy :) Czuję się jakbym wygrał :)
Bo wygrałem jak każdy kto ukończył maraton :)
Tak!!!!!!!!!!!!
Jestem znów zwycięzcą :) Dziwne nie? Zazwyczaj maratony wygrywają osoby z czasem 2h i jakieś minuty a tu taki jeden z czasem 4:13 :) Ale nawet ten 5:37 też wygrał :)
Każdy moim zdaniem wygrał kto dobiegł do końca :)
Medal wisi już na mej szyi :) Jednak nie biegłem po ten medal. Biegłem po zwycięstwo :) I Zwyciężyłem :) Jak w każdym biegu :) Czy to 5km czy 10km czy połówka czy maraton to jeśli ukończę to znaczy zwyciężam :)
Co zwyciężam?
Siebie i swoje ułomności.
Czuję, że po każdym ukończonym biegu staję się jakby lepszy człowiekiem.
Na mecie czekają na mnie Monika i Jej dzieci :)
Super uczucie :)
Siadamy na trybunie w hali :)
Odpoczywam tak dobre pół godziny :)
Następny maraton będę miał w Warszawie i wierzę, że już będę w stanie ukończyć go poniżej 4h :)
Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się i przyczyniają się, że biegam i ciesze się z tego czerpiąc jednocześnie energię :)

Ps. Na zdjęciu ja Z Tomkiem, z którym biegłem jakieś 15km od 24km :) Ja to ten po prawej :D

Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu


Gerhard (2011-06-15,07:29): Gratuluję kolejnego maratonu "zrobionego" w coraz to lepszym czasie.
BadylLodz (2011-06-15,11:37): Dzięki Gerhard :)
wiosna (2011-06-17,11:01): Pięknie to opisałeś i pięknie pobiegłeś. Gratulacje.







 Ostatnio zalogowani
GriszaW70
07:42
Brytan65
07:32
Januszz
07:31
chris_cros
07:15
jaro109
06:19
grzybq
05:16
kos 88
05:11
biegacz54
04:30
seba1
02:43
Arti
00:42
Śmigło
23:06
grzedym
23:05
soniksoniks
22:33
42.195
22:10
fit_ania
22:10
Citos
21:35
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |