2011-04-19
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Kregosłup (czytano: 1107 razy)
Dziś rano obudziłem się o czwartej, poleżałem jeszcze z 30 minut mysląc, że może zasne na chwile, ale nie zasnałem. Wstałem więc, bo dziś ostatni dzień mojego L4 z okazji zeszłotygodniowej anginy, więc szkoda dnia ! Zgodnie z zaleceniami Pani doktor, że "może chodzić" pojechałem na powitanie słońca do Zielonki.
Nie ma chyba dla mnie nic fajniejszego z serii "obcowanie z naturą" jak wschód słońca w lesie na wiosne. Zwłaszcza w taki dzień jak dzisiaj, słoneczny od samego początku. Kwiecień jest najlepszą porą na takie spacery z dwóch podstawowych względów. Pierwszy to ten, że słońce jeszcze stosunkowo późno wschodzi - dziś o 5:52 dla Poznania, więc nie muszę wstawać przed czwartą, żeby zdążyć - wystarczy wyjechać ok. piątej. Drugi, że dookoła pojawia się zieleń, świeża, młoda, naładowana energią wzrostu. Widok takich młodych listków podświetlonych nisko wschodzącym słońcem, wśród rozśpiewanych ptaków i rześkiego powietrza pachnącego młodym lasem..., tego nie potrafię wyrazić słowami :) Zrobiłem więc 1,5 h spokojny spacer po lesie, taki z nogi na noge, chłonąc wszystko dookoła. Doszedłem do mojej wielkiej polany i tam zrobiłem na boso "powitanie słońca", gdy tylko pojawiło się nad lasem. Później sobie jeszcze chwilę postałem - twarzą do słońca, nie myśląc o niczym, w bezruchu i ciszy. Na polanie zmieniła się trochę akustyka :) - raz ze względu na przestrzeń, dwa, że tam rządzą skowronki - ptaki które śpiewają w locie. Krótko mówiac było bosko !
Dochodze do wniosku, że jestem niewolnikiem. Niewolnikiem systemu. Totalnie nie chce mi sie pracować. Nie dlatego, że jestem leniwy, tylko ze względu na czas. Jakaż to potworna strata czasu - 9 h w pracy, bo trzeba przecież wliczyć dojazdy. Ile można by robić fajnych rzeczy w tym czasie ! Jestem anarchistą od kołyski a tak się dałem zapędzić w kozi róg.. Po tych 7 dniach wolnego nadaje na zupełnie innych falach, jestem zrelaksowany, pełen optymizmu i radości życia. Niewolnictwo wszystko zabija. Mam swój prywatny pogląd na ten cały system, miliony ludzi ginęły, żeby skończyć z prawdziwym niewolnictwem, z feudalizmem, z totalitaryzmem, faszyzmem... I co ? I mamy teraz najbardziej wyrafinowany system niewolniczy, jaki mógł tylko powstać. Niby każdy może robić co chce i wszyscy są wolni, ale to tylko złudzenie. Jesteśmy zaszufladkowani na 7 spustów - społeczny, ekonomiczny, korporacyjny, bankowy, religijny, kulturalny i multimedialny. Jeśli dodamy do tego funkcję czasu, mającą w coraz rozleglejszych aspektach życia postać kwadratową - to ja na poważnie zaczynam brać informacje o przebiegunowaniu ziemi :) Ona pewno też ma już dość tego owczego pędu do niczego nie prowadzącego. Niczego konstruktywnego, pozytywnego, prawdziwego.
Trzeba coś z tym zrobić :) Nie zamierzam zmieniać świata ani ludzi, ale zawsze mogę zmienić siebie i swoje nastawienie oraz oczekiwania. Do it ! słyszę w sercu :)
* * *
Po tym, jak postanowiłem jednak nie kupować pianki do triatlonu, zostały mi wolne środki wcześniej na nią przeznaczone. Anarchiści w piankach nie pływają - to ogranicza wolność :D Już długo za mną chodziło, żeby wybrać się do kręgarza. Cały czas, od kiedy wznowiłem, już prawie 2 lata temu treningi mam problemy z prawą nogą. Ciągle coś nie halo - to pachwina, to staw jeden to drugi, to miesień łydki. Kiedy zaczałem biegać w tenisówkach - w zeszłym roku - zaczęło być dużo lepiej. Jednak od dwóch lat nie mogę rozwinąć skrzydeł, coś jednak cały czas haczy. Jak ja bym wreszcie chciał pobiegać sobie na pełnym luzie i tyle ile chce i tak szybko jak chce a nie stale sie ograniczać albo być ograniczanym przez ból. Ponieważ wyczerpałem już wszystkie znane mi metody ozdrowieńcze :) zdobywając przy okazji niemałą wiedzę na temat innych różnych schorzeń pozostał kręgarz. Z racji więc wolnych środków, bo kręgarz do tanich zawodów nie należy ;) wybrałem się wczoraj na pierwszą wizyte. Terapeuta od razu potwierdził, że ze względu na źle ustawioną miednice prawa noga ma 2 cm dalej do ziemi, niż lewa. Wiec działamy, mam nadzieje, że wreszcie położę kres tym moim syzyfowym treningom.
Po wizycie jednak nie mogłem się oprzeć paru refleksjom. Źle ustawiona miednica to raz, natomiast wynika to ze skoliozy. A może to drugie wynika z pierwszego - nie ma to większego znaczenia. Tylko, że jak się jest dzieckiem, to takie wady postawy można wyeliminować o wiele łatwiej, kiedy ciało sie rozwija, rośnie. A ja wiem na pewno, że źle ustawioną miednice miałem już w podstawówce, ponieważ miałem problemy z prawą pachwiną, która troszkę pobolewała jak próbowałem rozciągać się do szpagata, który zawsze chciałem zrobić. Skolioze więc pewno też, nawet chyba wiem, jak jej się nabawiłem. Trenując pływanie, trenerzy nie zwracali nam uwagi, na to, żeby nie oddychać pływając kraulem tylko z jednej strony. Parę lat pływania, miliony ruchów w jedną stronę, w prawą stronę dokładnie zaowocowało skrzywieniem. Kiedy trenowałem bieganie w podstawówce, moja prawa stopa zawsze była odchylona lekko w prawo od osi, teraz tez jest oczywiście, ale pamietam, że wtedy tez tak miałem.
Także pierwsza refleksja - o czym k....a myślą trenerzy widząc (chyba) ewidentne nieprawidłowości ??? Druga - każdy wyczynowy sport wymaga zdolności lekarskiej. Każdy sportowiec ma książeczkę i musi co jakis czas uzyskać tę zdolność. Nie pamiętam już jaki to czas, ale chyba co 3 miesiące. Czyli przez 10 lat wyczynowego sportu odwiedziłem przychodnię sportową na Reymonta w Poznaniu prawdopodobnie 40 razy ! A nie jest to wizyta u jednego lekarza. Trzeba uzyskać zdolność u ok 6-8 lekarzy różnych specjalności w czasie jednej takiej wizyty. Wiec pytanie - po co oni tam w ogóle są ???
Dlaczego to pisze ? Ponieważ chce tylko zwrócić uwagę, żeby co jakis czas spojrzeć na swoje dziecko, kiedy jest jeszcze na to czas. Ani bowiem trenerzy, w których dobrze pojętym interesie jest zdrowie zawodnika, ani lekarze, których świętym obowiązkiem (składają w końcu przysięgę) jest przynajmniej dostrzegać nieprawidłowości - nie zawsze okazują się profesjonalistami w swoim fachu. Mówiąc kulturalnie. Może to zaoszczedzić naszym dzieciom wielu przykrych, czy stresowych sytuacji w zyciu, uniknąć wielu chorób, czy wręcz kalectwa. Mój przypadek jest delikatny, po prostu dążę do pełnej sprawności, ale poruszać się mogę bez problemu. Pojawia się on dopiero w momencie wiekszych przeciążeń. Ale znam osoby, które mają znacznie, znacznie gorzej.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu papaja (2011-04-19,12:21): Też miałam iść do kręgarza, ale jakoś się zebrać nie mogę... tygrisos (2011-04-19,12:35): On Cię pozbiera, ty tylko idź :) henioz (2011-04-19,12:35): Napisz ciąg dalszy pls. U mnie jak nie kolano to kostka albo rozcięgno podeszwowe- wszystko prawe. tygrisos (2011-04-19,12:36): Heniu, jak najbardziej zdam relacje, mam przeczucie że trafiłem na fajnego człowieka. tygrisos (2011-04-19,14:14): Jak to serce, tylko nie zawsze potrafie je usłyszeć ;) Rufi (2011-04-19,20:39): JA mam blisko siebie dwóch fachowców od kręgów. Jeden pomaga natychmiastowo ale drastycznie. Drugi za to pomaga szybko i robi to mądrze. Świetny gość. Zostałam jednak przy tym drugim :-) Fakt, tani nie są :-) Darek Ł. (2011-04-20,08:20): Ja też Maćku uważam,że marnujemy "kupę" życia,chodząc np do pracy.Chętnie bym to wszystko rzucił i przez ten czas cieszył się życiem.Przecież jest takie krótkie i szkoda go marnować na głupoty.Na miednicę uważaj,z tego biorą się poważne kontuzje,wiem coś o tym. Rufi (2011-04-20,08:56): Tylko że to jest nasz wybór to niewolnictwo. Nie musisz pracować. Tylko za co będziesz żył? Korzonki w lesie chcesz jeść? Ja też wybrałam pracę po drugiej stronie miasta w korporacji zamiast w malej firmie blizej mnie. To moj swiadomy wybór że tracę kupę czasu na dojazdy do pracy. Kiedys to moze zmienię. Moze juz w tym roku. Ten czas na dojazdy miałabym na trening. POza tym paliwo drozeje ech.... tygrisos (2011-04-20,09:06): Darku, uważam, dlatego biore się za siebie - cieszę się, że zaczałem biegać w 06.2009 - bo po kolei załatwiam wszystkie problemy zdrowotne, które wychodzą przy okazji. tygrisos (2011-04-20,09:08): Rufi, zgadza się, nasz wybór. Dlatego też chce go zmienić i wybrać coś lepszego dla siebie, będę tak bezczelny że sięgnę po swoje prawo do czucia się wolnym :) KARMEL (2011-05-01,20:04): Tak to jest, klasyczny system uzyskiwania dochodu jakim jest praca na etacie...A do polskiej wypłaty i tak trzeba dorabiać, szczęśliwy kto może cokolwiek dorobić.Niemal identyczna myśl, chyba nadajemy na podobnych falach Macieju.
Jest jak jest, ale...Aby tylko konstruktywne myśli dawały coraz więcej alternatywnych żródeł zarabiania pieniędzy - coś więcej niż praca na etacie. Tak,żeby opłaty i konsumpcja były zrealizowane z dużym wyprzedzeniem, a reszta - piękne rzeczy wokół siebie i dobry poziom oszczędności. Tego życzę sobie i Tobie Macieju tak w ramach dnia powszedniego! tygrisos (2011-05-02,12:55): Dziekuje i wzajemnie Karool :) tdrapella (2011-05-04,08:24): Wszystko to daje do myślenia co robią ci znudzeni lekarze w przychodniach sportowych. Tez to pamiętam. Jedna rzecz mi nie daje spokoju. Przecież nie trenowaliście chyba tylko pływania kraulem? Może twoje treningi wyglądały inaczej od moich, ale pamiętam, że u nas dużo było pływania różnymi stylami (choć ja tylko pływałem przez 2,5 roku i jeszcze się nie specjalizowalismy zbytnio). A jeśli chodzi o oddech na 3 to nam mówil, że tak lepiej ze względu na ocene sytuacji i rozeznanie gdzie są konkurenci tygrisos (2011-05-04,10:44): Nie, nie pływaliśmy tylko kraulem, ja nawet miałem specjalizacje w klasycznym. Ale pomimo tego i tak mnóstwo pływało się kraulem.
|