2011-02-11
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| ferie w zakopcu (czytano: 265 razy)
Trudno opisać mnogo¶ć mych mdło¶ci,
gdy w Zakopanego zawitałem wspaniałomy¶lne wło¶ci.
Na pocz±tek dojazd ¶wietlist± drog±,
wstęg± spiętrzon± mechaniczn± stonog±.
Trwał on ledwie chwilę, sto kilometrów
w pięć godzin, o ile się nie mylę.
Na miejscu pokoik wita mnie u¶miechnięty,
z jego wnętrza dopada mnie chłód, jestem zziębnięty.
Nikt nie raczył pogłaskać kaloryfera
po jego temperatury regulatorze
i się obraził zimny drań,
wielka mi rzecz, o Boże!
Za oknem kochanki obłoki
zazdrosne o majestat Tatr
przywłaszczyły sobie ich ¶liczne widoki,
przykrywaj±c ponętne granie mrokiem swych szat.
Co tam, idę na Krupówki,
brodze w oscypkach, tonę w ciupagach,
styrany widokiem tłumnej lansówki.
obity hałasem, przeżywam wewnętrzny krach..
Spragniony ratunku na łonie natury,
błagalny krok kieruje w dolinki,
głos pielgrzyma :przyjmijcie mnie góry!
Zastygam radosny w tej pięknej chwili..
wci±gam szum drzew łzawym spojrzeniem,
przeszło¶ć zanika...WARTO BYŁO, jest spełnienie.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |