2007-08-13
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Był sobie Bieg Baryczan w Miliczu :-))) (czytano: 245 razy)
W sobotę rano wraz z Dorotą i poznanym niedawno na biegu w Nowogrodźcu kolegą Grzegorzem pojechaliśmy na zawody do Milicza, po niewielkich problemach ze znalezieniem OSIRU dotarliśmy na półtorej godziny przed startem czyli w sam raz.
Ogólnie start miał być treningowy i dokładnie taki był. Zaliczyłem 14km coś w rodzaju BNP-u na lekko krosowej, wyboistej trasie, całość w 65'12", a wraz z całym opakowaniem wyszło 18km. Biegło mi sie dobrze, cały czas kontrolowałem tętno, któremu dopiero około dziesiatego kilometra pozwoliłem na stałe wejść w III zakres.
Do pozytywów imprezy w Miliczu zaliczyłbym świetną grochówkę oraz wrocławskiego Piasta, ale jedno jak i drugie były dopiero po biegu, dodatkowo plus za prysznice oraz ładne położenie ośrodka, na terenie którego odbywała się impreza. Organizatorzy w trakcie imprezy nawet się starali, ale całość zorganizowana była niestety kiepsko, a było nie było XXVII edycja biegu powinna organizatorów mobilizować, tym bardziej że biegacze nie zawiedli i przybyli dość licznie jak na lokalną imprezę. Główne minusy moim zdaniem to beznadziejnie poprowadzona trasa, w dużej części po polnych drogach, gdzie biegacze na pewnym odcinku mijali sie ze sobą - dwa razy na zakręcie czołówka niemal na mnie wpadła z przeciwka. Co prawda nie pomyliłem trasy, ale wielu biegaczom to sie przydażyło, dodatkowo start i meta były na łące z trawą do kolan, co nie najlepiej świadczy o organizatorach, w przyszłym roku przyjadę dwie godziny wczesniej i przywiozę kosiarkę :-))) Warto byłoby również żeby w regulaminie zapisać, że trasa jest przełajowo-krosowa, żeby biegacze wiedzieli w jakich butach biegać, ja załozyłem buty na asfalt bo jak pytałem to wiekszość dystansu miała być po asfalcie i twardym podłożu, a okazało się że tego twardego było może z kilometr, a w lesie na rozmiękłej drodze w takich butach biegło się bardzo ciężko i kilka razy wywinąłbym orła :-), gdybym wiedział że trasa krosowa załozyłbym odpowiednie buty i byłaby fajna jazda, a tak była walka o życie. Nie mam wielkiego żalu, bo akurat ten bieg traktowałem treningowo, ale myślę że w Miliczu są warunki na fajny bieg. Najlepiej byłoby całą trasę wyznaczyć na leśnej pentelce, zrezygnować z nieciekawego odcinka po polach i płytach betonowych, niechby było tych lesnych pętli nawet kilka, ale porządnie oznaczonych i byłoby super. Orgowie nie mieliby wtedy problemów z obstawieniem rozległej i pozawijanej trasy i pewnie wszyscy byliby zadowoleni, a tak mielismy mały czeski film :-). Niektórym osobom podobało się bardziej niż mi, z czego bardzo się cieszę. Moja żonka Dorota pełniąca rolę fotoreportera oraz kibica chwaliła knajpe na terenie ośrodka oraz ładne położenie, które mnie również przypadło do gustu. Najbardziej z nas zadowolony był z pewnościa Grzegorz, który zajął II miejsce w swojej kategorii wiekowej wyprzedzając mnie na mecie prawie o dwie i pół minuty, udanie rewanzując się za Nowogrodziec. Mam nadzieję, że w środę, czyli już po jutrze, wezmę srogi rewanż w Kobylinie na podobnym dystansie "15km".
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |