2010-10-24
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| run goes on (czytano: 375 razy)
Mógłbym tu napisać o Sajgonie w pi±tkowe popołudnie na dworcu pkp, o dziewczynie ze "¦wiatem Motocykli" w ręku (co¶ dla Marka ;P), o czymkolwiek co było dookoła wczorajszego dnia.
Ale to pominę... bo to mało ważne.
Ważne jest że człowiek mimo wszystko robi sobie pod górkę i staje na starcie kolejnego maratonu. Co tak naprawdę sprawia że jeszcze mam do tego "motywację", determinację czy jakkolwiek to zwał? Nie wiem.
38 maraton. Jeden z najcięższych. Wygl±dało to dobrze do 30km. Pocz±tek spokojny. Potem przy¶pieszenie. Po połowie jednak korzenie na spółkę z piachem i wieloma podbiegami na 7-kilometrowej pętli zrobiły swoje. Do ponownego ci±głego biegu zmotywowałem się dopiero na 37 kilometrze. Na ostatnich nogach.
Maraton po płaskim asfalcie to piku¶. Tutaj już pierwszy km pętli robił z nóg masakrę. No i co¶ czego nie mogę pomin±ć. ¬le dobrałem buty. My¶lałem że trailowe buty będ± odpowiednie. Niestety inna ich sztywno¶ci i brak takiej amortyzacji jak w butach asfaltowych dały się we znaki.
Dobrze że miało to miejsce w sobotę, bo słaby jestem dzisiaj;)
A rzecz działa się w Starej Miłosnej k/Warszawy. 4h18. Amen.
P.S. Jeden z pasażerów powrotnego poci±gu do Poznania przespał swoj± stację. Pasażer do konduktorki: "dlaczego mnie pani nie obudziła?" Konduktorka "nie jestem budzikiem" ;D
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Piotr Kalisz / Sternik (2010-10-26,12:34): Piotr Kalisz / Sternik (2010-10-26,12:35): e tameten był , za króki - Tomek ja biegam górskie np ten koło Wałbrzycha , czy Karkonoski ,czy piaski w Ostrwoie Wlkp ci±gle w jednych ada¶kach z deichmana :)
grat Starej Miłosnej :)
|