Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [2]  PRZYJAC. [92]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
agawa
Pamiętnik internetowy
Każdy biegać może, trochę lepiej lub trochę gorzej :)

Agnieszka Drzewiecka
Urodzony: 1971-06-07
Miejsce zamieszkania: Świnoujście
20 / 46


2010-10-06

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Berlin Marathon 2010 (czytano: 280 razy)

 

25 września byliśmy już w drodze do Berlina. Ja, Dawid z Pauliną, Kacper (kibice), Ewcia, Aga i Alice oraz Wojtek i Jasiu. 2 auta zapakowane po brzegi. Zbiórka w Międzyzdrojach i heja.

Przerwa na kawę na autobanie + małe co nieco jak mawiał Puchatek.


Kole południa zawitaliśmy w Berlinie a ten przyjął nas chłodno i minę miał pochmurną. Nie robiliśmy sobie nic z tego a nawet przyjęliśmy, że pogoda jest akuratna do biegania. Zakwaterowaliśmy się szybciutko. Zasiedliśmy przy kawie co by obgadać plan działania.

W końcu ruszyliśmy w kierunku metra. Szybciutko trafiliśmy na lotnisko Tempelhof. Dziwne uczucie. Jeszcze tak niedawno nasi rodacy ryzykowali życie by uciec tu i zacząć od nowa a teraz my bez problemu chadzamy sobie dla przyjemności. Kawał historii.
Odbiór numerów i chipów nadzwyczaj sprawnie. Czas na targi. Tyle dobra. Ehhh. Kupiłabym wieeeeeeeeele. Po namyśle i szybkiej kalkulacji decyduję się na terenowe Nike z goreteksem i tanią czapkę jesienną. Zimo przybywaj!!! Jestem przygotowana P;


Wszyscy zgłodnieli. Kierunek Potsdamer Platz.


Musimy nadrobić trochę km, ulice zablokowane przez mini maratończyków.

Kibicujemy ostro. Serce się raduje. Dzieciaków jest chyba tyle co jutro dorosłych. Po prostu końca nie widać.

Leziemy naokoło bo po minimaratończykach mają startować rolkarze. W końcu się udaje. W knajpie tłok. Kolejki. Stoimy a nogi bolą. Jest. Pyyyyyyyycha makaron. Bolognese smakuje jak nigdy, piwo również 
Wypełzamy napełnieni po brzegi. Deszcz. Pocieszamy się, że do jutra przejdzie. Jeszcze tylko mały shopping i ruszamy na kwaterę. Degustacja chmielotoniku i rozmowy o starcie. Kolacji już nie jemy tylko pogryzamy orzeszki, rodzynki i takie tam różności. Przygotowujemy ciuchy na start.

Generalnie Panowie wybierają wersje długą a Panie długą tylko ja jestem w rozterce i pakuję dwie opcje . W telewizorni gadają po niemiecku więc idziemy spać.
Obudziłam się nad ranem. Krople deszczu mocno uderzają o parapet i liście drzew. Liczę, że do rana przejdzie. Kładę się z powrotem. Pobudka o 6,00. Nie przestało, nadal leje. Jasiu robi pyyyyyyyyyycha jajecznicę. Pałaszujemy ją ze smakiem. Herbatka z miodem i co tam sobie życzy.
Ruszamy w kierunku metra a tam tyyyyyyyyyle ludu. Wysiadamy na 2 przystanku tak jak wszyscy. Nawet nie trzeba się pytać w którą stronę się kierować. Tłum niesie nas ze sobą. Po chwili jesteśmy przy Reichstagu. Żegnamy się. Panowie na prawo, Panie na lewo skos. Rozdzielam się z dziewczynami.

Odnalazłam swój punk depozytowy. Chwila obserwacji. Decyzja: biegnę na krótko. Oddaję worek, zero kolejek. Dostaję zieloną folię do nakrycia. Muszę jeszcze polatać . W trakcie rozgrzewki orientuję się , że właśnie padają mi baterie w odtwarzaczu mp3. Pech a może nie . Zostawiam mojego towarzysza w depozycie. Teraz truchcikiem do strefy. Trucht przechodzi w marsz. Zagęszcza się w wąskich przejściach. Jestem. Ludzie powoli wypełniają sektor. Rozglądam się wokół, kobiety mężczyźni, uśmiechnięci, Niemcy, Rosjanie jacyś południowcy i różne inne nacje. Śpiewamy, klaszczemy, podrygujemy w rytm muzyki, spiker przekazuje pozdrowienia, przedstawia elitę. Wrzawa, radość i ciary. W tle emocji i tak czuję zimno. W końcu muzyka nasila się, świetne rytmy, wrzawa, lecą balony. Znak, że już się zaczęło. Na razie dla tych na przedzie. Ciuchy fruwają .

Po woli przesuwamy się do przodu. W końcu nadszedł i czas na nasz sektor. Powoli, spokojnie ruszamy. Tłum nabiera prędkości. Teraz na bok lecą folie. Biegnie się super. Masa kibiców, krzyczą głośno, po jakimś czasie pojawiają się też zespołu muzyczne. Wrażenie niesamowite. Muzyka, kibice, tłum sam niesie. Poruszam się w rytm szelestu. Okazuje się, że moje mp3 i tak nie zdało by tu egzaminu tylko by przeszkadzało. Do 10 km dobre tempo i super samopoczucie. W tłumie jest ciepło i wilgotno. Buty niestety przemokły dość szybko, woda się to wlewała to wylewała. Sporo punktów odżywczych zaopatrzonych w izotonie Power Bar i ciepłą herbatkę. Na każdym punkcie piję kilka łyków i jem banany. Szelest kubków bot nogami . W miarę pokonywania kilometrów spada mi tempo. Po 20 powtarzam jak mantrę : „jeszcze tylko półmaraton i meta”. Kibice są super, muzyka na żywo jest wspaniała. Pod mostami krzyczymy, mam ciary z emocji. Nawet nie czuję dużego zmęczenia tylko po tempie widzę, że słabnę. Na 33 km wszyscy dookoła przeszli do marszu. Ja z nimi. Po chwili powoli ruszamy. Najtrudniej się rozbujać potem jakoś leci ;p.

37, 38, 40-minął nawet nie wiem kiedy, 41 i myśl, że już meta jest tuż, tuż. Widzę zwężenie, trybuny, na telebimie tłum biegaczy. Kibice nadal krzyczą. Dawid z Pauliną też. To niesamowite, po tylu godzinach, mnie by już głos odebrało. Wrzawa. Meta. Oczy mam załzawione. Nogi chcą nadal biec, chyba z przyzwyczajenia P; . Idę ze wszystkimi po medal. Całuję go. Pani daje mi folię do okrycia. Potem ciepła herbatka, pakiet startowy, owoce. W sercu poczucie wielkiego szczęścia i solidarności ze wszystkimi biegaczami. Z niektórymi zamieniłam ledwie kilka słów a wydaje się, że to moi długoletni przyjaciele.
Swoją drogą to ciekawe, cały Berlin zablokowany i nikt nie klnie, nie ma z tego powodu korków, ludzie na ulicach uśmiechnięci a u nas zawsze problemy.
Dość szybko odnalazłam swój punk depozytowy. Dziewczyny obsługujące też uśmiechnięte, gratulują mi i oddają worek. Szukam prysznica. Jak fajnie i przyjemnie. Po kąpieli czuję się jak nowo narodzona.

Dzwoni telefon. Zbiórka pod Reichstagiem. Idę. Kilka sms-ów nieodebranych w tym gratulacje z Polski od męża. Śledził mnie w necie ;p. Spotykamy się wszyscy, ściskamy, gratulacje, największe dla Ewci. Poprawiła swój czas o 45 min. Niemożliwe? A jednak. Opowiadamy wrażenia. Zdjęcie na pamiątkę.


Ruszamy do metra. Potem obiad. Podczas posiłku każdy ma swoje wspomnienia. Dawid i Paulina z drugiej strony czyli jako kibice. Pakujemy się i żegnamy. Jedziemy innymi trasami. Wojtek przez Polskę a my z Jasiem przez Niemcy. Świnoujście i Międzyzdroje dzielą tylko 15 km ale to promy nas mocno blokują szczególnie w weekendy. Berlin żegna nas deszczowo. Na trasie słaba widoczność tumany deszczu wzbijane przez koła samochodów mocno przeszkadzają. Robi się sennie.
Po 3 godzinkach jestem w domku. Szybko opróżniam torby, nastawiam pranie i zasiadam do oglądania zdjęć. Powróciły emocje, które trzymały mnie jeszcze w poniedziałek. Tak naprawdę dopiero we wtorek zaczęłam odczuwać zmęczenie po biegu.
Kilka dni temu znalazłam sporo filmików na You Tube z maratonu. Widać tam wyraźnie, że najwięcej kibiców było gdy biegli zwykli amatorzy, wtedy był największy hałas i najfajniejsza muzyka.

Podsumowując:
straty - nadwyrężone ścięgno
zyski - niesamowite wrażenia, piękne wspomnienia
plany - chciałabym przeżyć to jeszcze nie jeden raz
za pozostałe rzeczy zapłaciłam kartą ;p.

Dziękuję mojej wspaniałej ekipie. Z Wami to można na koniec świata i jeszcze dalej :)

Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora


Marysieńka (2010-10-07,07:10): Wielkie gratki.....mam nadzieję, że karta bez żadnego szwanku zniosła "szaleństwa" swojej Pani:))))
agawa (2010-10-07,08:44): Marysiu, karta zniosła to wręcz śpiewająco a zaciskanie pasa budżetowego teraz jest modne więc do zaciskania wystąp, hehe.
Gosiulek (2010-10-07,11:12): Kochana Maratonko:) jeszcze nie miałam okazji (rzadko ostatnio zaglądałam w neta) wiec robię to teraz GRAAAATUUULUUUJĘ ukończenia maratonu, to wielki wyczyn i jestes niezwykła:))) Ściskam mocno i mam nadzieję że już wkrótce też taka będę:)))
agawa (2010-10-07,11:22): Gosiu, rozumiem, że w niedzielę startujesz u siebie?
Gosiulek (2010-10-07,11:34): tak tak debiucik lokalnie i patriotycznie:)))
agawa (2010-10-07,12:24): Będę trzymać mocno kciuki!!! W tv będzie transmisja więc nie omieszkam obejrzeć. Może Cie tam zobaczę :)
Gosiulek (2010-10-07,13:02): Będę do Ciebie błyskać uzębieniem i machać wszystkimi kończynami:)))







 Ostatnio zalogowani
crespo9077
18:08
malkon99
18:07
pjach
17:46
jery
17:39
BonifacyPsikuta
16:48
mario.s5
16:45
platat
16:37
konsok
16:23
zbig
16:20
JACEK W.
16:00
BlackArrow
15:14
mc42
15:13
lukas1906
15:09
kostekmar
15:09
soniksoniks
14:53
KarolZawadzkie
14:10
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |