2010-04-27
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Niewypał (czytano: 443 razy)
Gdy na trzecim km. kolega Marcin powiedział spoglądając na mnie że nie wyglądam najlepiej, to już przeczuwałem że nie będzie to udany start.
Ale jeszcze się łudziłem że to tak na początku i póżniej będzie lepiej, niestety było coraz gorzej, prawie od początku mijali mnie wszyscy jak furmankę.Zacząłem od 4.20 na km. pózniej słyszałem jakieś dziwne międzyczasy, a jak ktoś krzyknął na rynku że było 4.12 to pomyślałem że może coś z moim czasomierzem jest nie tak, póżniej okazało się że to z pomiarem jest coś nie tak.
Odnotuję tylko że na półmetku było 1.33 i był to mój najgorszy półmetek w histori maratonu, nawet w Poznaniu gdzie czułem się tak słabo było 1.28 a na trzydziestym gdzie nastąpił koniec odnotowałem 2.20
Jaka była przyczyna tak koszmarnego startu, przede wszystkim kontuzja która mnie wytrąciła z biegania na kilka tygodni, pózniej było już tylko nerwowe nadrabianie straconego czasu , o innych powodach nie wspomnę bo wstyd mi że popełniłem tak dziecinny błąd, a wydawało mi się że w tym temacie już nic nie jest wstanie mnie zaskoczyć.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora zolek (2010-04-27,21:00): Przepraszam za ten komentarz, rzucony może nawet trochę dla żartu, ale faktycznie wyglądałeś jakbyś już był na półmetku. Zikom (2010-04-28,21:53): Tadi nie zawsze wszystko pójdzie jak zaplanujemy - głowa do góry!!!:)
|