2007-06-04
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| W końcu się udało pobić rekord na dychę (czytano: 363 razy)
Pogoda na II Biegu Entre.pl była idealna - ciepło, ale nie gorąco i lekki deszczyk. Wręcz idealne warunki do bicia rekordu, który zrobiłem w tamtym roku na Kabatach (45:15).
Zacząłem bardzo szybko, pierwszy kilometr przebiegłem w 4:07 wspólnie z biegaczami, którzy zawsze przybiegali kilka minut przede mną. Na kolejnych kilometrach trochę zwolniłem, ale po pierwszym kółku (3,5km) czas wskazywał, że rekord jest w zasięgu ręki...
Nie było jednak tak prosto, kolejne kółko było trochę wolniejsze. Szaleństwo na pierwszym kilometrze dało znak o sobie. Rekord zaczął się oddalać...
Na szczęście przed sobą widziałem Andrzeja Starzyńskiego, który swoją obecnością mobilizował mnie do ... gonienia go.
Po dogonieniu ASa, na horyzoncie ukazał się Daniel Starzyński, który znowu stał się celem do złapania. Dogoniłem go na dwa kilometry przed metą i wspólnie zaczęliśmy długi finisz. Kilometr przed metą spotkaliśmy truchtającego nam na przeciwko Janka Wróblewskiego, który zaczął nam dawać wskazówki i mobilizować do szybszego finiszu. Daniel wskazał na mnie i Janek zaczął biec ze mną...
- pochyl się, rozluźnij ręce, oddychaj głębiej!
Wskazówki Janka zmobilizowały mnie do zabójczego jak dla mnie tempa. Na dwieście metrów przed metą ledwo żyłem, ale resztkami sił udało mi się dotrwać do mety. Nowy rekord - 44:4x stał się faktem ;)
Na mecie padłem na trawę i przez chciwlę nie mogłem się podnieść, ale byłem szczęśliwy.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |