2009-12-08
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| POŁÓWECZKA TO JA :))) (czytano: 391 razy)
Dlaczego „połóweczka”, bo przebiegłam swój pierwszy półmaraton, a to podobno według niektórych osób lepiej brzmi niż „półmaratonka”:))) Niech i tak będzie byle się odpowiednio kojarzyło;)
W Toruniu już w sobotę poznałam osobiście wielu z Was i to spowodowało, że opuściła mnie trema. To nie była już obawa czy zdenerwowanie, ale wyłącznie kumulujące się pozytywne emocje. A po serniku Krysi i nalewce Wiesia i Radka już w ogóle czułam się niebiańsko:)))Nie mogłam się już doczekać następnego dnia, a że cierpliwość to mój słaby punkt dlatego też nie mogłam znaleźć sobie miejsca, bujałam myślami gdzieś w obłokach.
Na starcie uczepiłam się Jacka (jacdzi), ale po pierwszym kilometrze uświadomił mi, że jeśli chcę złamać dwie godziny, a taki był cel, to muszę przyspieszyć. Tak też zrobiłam i pilnie śledziłam baloniki z napisem „2:00” Trasa wiodła wśród przepięknych okoliczności przyrody, po miękkim często grząskim, cudownie błotnistym podłożu;))) Czułam się jak na balecie omijając slalomem na palcach kałuże. Ale po pewnym czasie było mi wszystko jedno, bo nawet jeśli ja nie wpadłam w nie po kostki, to rozbryzg wpasowanej w nie nogi biegnącego obok sięgał mi po kolana;))) Biegło się wspaniale:)
Dopiero między 13 i 16 km zaczęły mnie dopadać wątpliwości i nagły spadek sił. Tempo było już prawie spacerowe. Spojrzałam na mój czas i przeraziłam się. Oczami wyobraźni widziałam już jak Wiesiu robi to co mówił że zrobi jak się nie zmieszczę w dwójce. Musiałam też wypełnić warunki umowy z Arturem i nie mogłam zawieść mojego drugiego „ojca chrzestnego”. Te myśli podładowały mi akumulatory, teraz już było bliżej niż dalej, krócej niż dłużej;)))
1:57:22(netto)
Byłam szczęśliwa i dumna:)
Jeszcze trzy i pół miesiąca temu pokonanie takiego dystansu było poza moimi wyobrażeniami. Teraz spełniło się moje maleńkie marzenie, a przede mną już tylko coraz większe:)))
Za debiucik od Krysi dostałam muszelkę, dziękuję:)))
Dzięki Wiesiu za dobre rady i skuteczne tłumienie mojej agresji;)))
Nie było by mojej radości gdyby nie cierpliwość i miłość mojej rodzinki. Moja przygoda z bieganiem spadła na nich jak grom z jasnego nieba, a oni bardzo dzielnie to znoszą, dopingują mnie i cieszą się ze mną choć wiem że moja częsta absencja jest dokuczliwa:)))
Czuję się bosko:)))
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Rufi (2009-12-08,08:38): ...i nie mów mi że myślisz już o maratonie miriano (2009-12-08,08:53): ......mikołajkowa połówko...wielkie gratulacje....a ile tych połówek pękło po połówce???? Gosiulek (2009-12-08,08:59): Elu Ty wiesz kto myśli o moim i Twoim maratonie;))) Marysieńka (2009-12-08,09:00): "Czuję się bosko:)))"...wcale się nie dziwię...Gratuluję wyniku:))))
Debiut....wymarzony:))) Gosiulek (2009-12-08,09:00): Tomek Wiesiu to brutal nawet przez usta nie może mi przejść to co mówił że zrobi;))) Rufi (2009-12-08,09:07): Gosia, bo ten ktoś chce skompletować ekipę na Amsterdam :-PPP Gosiulek (2009-12-08,09:17): tak tak Elu słyszałam a potem tylko plecy i podeszwy pokaże;PPP Kedar Letre (2009-12-08,10:48): To Ty mi tu jakieś teksty typu : "coś około 2 godzin"," może mi sie udało 2 złamać" , a tu....... okazuje się ,że przyłożyłaś 1.57!!! Jak w takim tempie będziesz przyspieszać ,to czuję się zagrożony. Gratuluję!!! Gosiulek (2009-12-08,10:53): Radek mruczałam sobie pod nosem rytmicznie "...biegnę, biegnę..." i tak jakoś wyszło;))) Hepatica (2009-12-08,10:54): "Czuję się bosko:)))" i nigdy nie przestawaj sie tak czuć!!!
Jeszcze raz gratuluję i zapewniam o swojej niezmienionej wierze:)))!!!.
Gosiulek (2009-12-08,10:56): Krysiu Twoja wiara czyni cuda, bo ja juz też wierzę w "połówkę";))) Gosiulek (2009-12-08,15:00): dziękuje Wam wszystkim jeszcze raz:))) szlaku13 (2009-12-08,18:38): Gratulacje serdeczne Gosiu od Padrino... :)))
Przechrzczę Cię jednak dopiero, gdy będę miał okazję z Tobą pobiec na jakichś zawodach w przyszłości... :))) Gosiulek (2009-12-08,20:44): :)))Gracje Padrino;))) czekam z niecierpliwością;))) szlaku13 (2009-12-09,00:06): A teraz przygotuj się na brutalną prawdę... gdy się tak patrzy na Twoja fotkę... nie sposób się nie uśmiechać... tyle pozytywnej energii z niej bije ;))) Ale tak było przez całe 21 km, czy tylko "pozerka" do obiektywu...? :) Gosiulek (2009-12-09,07:26): oczywiście że całe 21km i 100m chyba w to nie wątpisz:))) szlaku13 (2009-12-09,09:58): Spoko, spoko... tylko dla upewnienia się zapytałem... :)
Faktycznie rezerwy masz spore, co Wiesiu za każdym razem podkreśla... :) Gosiulek (2009-12-09,10:09): muszę sprostować na finiszu takiego banana nie było, raczej byłam wkurzona, bo wbiegając na stadion musiałam się przepychać między tymi co już bieg ukończyli i przeklinałam pod nosem:))) szlaku13 (2009-12-09,10:50): Banda egoistycznych Mikołajów...! :) Do tego Gosiu musisz się przyzwyczaić, bo wielu z tych co biegają niewielkie ma pojęcie, bądź żadne, na temat kultury biegu... jacdzi (2009-12-09,14:28): Mysle ze maz tez byl dumny i mial "upojny" wieczor z "polowka". szlaku13 (2009-12-09,15:23): Też bym się upił, gdyby moja Miśka przebiegła taki kawał, a ja nie... :) szlaku13 (2009-12-09,15:25): O innej upojności raczej nie mogło być mowy, nawet w przypadku "nadenergetycznych" zdolności kobietek ;)))
|