2009-11-13
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| XXI Bieg Niepodległo¶ci - Warszawa - 11.11.2009 (czytano: 285 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: http://machnas.ubf.pl
Gdy zaczynałem swoj± przygodę z bieganiem w maju tego roku, nie spodziewałem się, że zaliczę kilka biegów w takiej oprawie ja w niedzielę...
Zacznę jednak od pocz±tku. W maju mój s±siad z Chotomowa zaproponował mi wspólne pobieganie po Lasach Chotomowskich. Wypalony treningami tenisa stołowego, ze znaczn± nadwag±, walk± z cukrzyc±, zastanawiałem się, czy warto spróbować zgubić zbędny tłuszcz, poprawić kondycję, zmobilizować się do czego¶ innego niż tenis stołowy. Zaczęło się żmudne bieganie, nie przynosz±ce na pocz±tku nic, prócz skrajnego wyczerpania, zakwasów, braku wiary, że za dwa, trzy dni znów wyjdziesz w teren. A jednak!!! Już w czerwcu zdecydowali¶my się na wzięcie udziału w I Legionowskiej Dysze - czas 57:40 nie był rewelacyjny, ale samo dotarcie wtedy do mety było dla mnie nie lada wyczynem. Potem przyszły kolejne starty - XIX Bieg Powstania Warszawskiego, Bieg na Pożegnanie Lata w Legionowie, I Bemowski Bieg PrzyjaĽni, IV Wieliszewski Bieg Jesieni, V Bieg Papieski Chodaków-Sochaczew. Bieganie wci±gnęło mnie bez reszty. Doszło do tego, że powstała z mojej inicjatywy Biegowa Grupa CHTMO, do której należy już 9 osób. Razem startujemy w różnych biegach, trenujemy bez względu na pogodę. Dało mi to motywację do bardziej wzmożonego wysiłku. Poprawiłem kondycję fizyczn±, zgubiłem 15 kg. Czuję się naprawdę ¶wietnie i nawet koszmarna choroba jak± jest cukrzyca insulinozależna, nie jest w stanie mi przeszkodzić w bieganiu i czynnym uprawianiu sportu. Wiem, że mistrzem nie będę, rekordów również bić nie będę, ale bieganie naprawdę zmieniło mnie jako amatora sportu jak i człowieka na co dzień...
A co do niedzielnego biegu :) Czas netto w porównaniu z Legionowsk± Dych± poprawiłem o ponad 5:30!!! Mój rekord wynosi 52:18. Mam powód do dumy, walczę dalej z czasami... Sam bieg, mimo nie najlepszej pogody mógł się podobać. Piękna biało-czerwona flaga, żywa flaga udała się znakomicie. Szkoda tylko, że nie wszyscy założyli białe i czerwone koszulki. Efekt byłby jeszcze lepszy. Hymn państwowy na pocz±tku wypadł podnio¶le, zmotywował do biegu. I nie zabrzmiał jak w Korei ;). Trasa, mimo, że asfaltem, obfitowała w niespodzianki. Sporo kałuż, które omijali¶my tak samo jak rywali. Sporo ludzi na trasie, którzy bili brawo, machali rękoma. Wtedy sam u¶miech pojawiał się na twarzy i sama ręka szła do góry, by odwzajemnić machnięcia. Wreszcie upragniona meta. wspólne zdjęcia, mimo deszczu i zimna. Bieg ten na stałe wpisuję w starty w kolejnych latach.
Oby zdrowia wystarczyło...
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |