2009-11-10
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| "Ciężki " Kościan (czytano: 465 razy)
Przedwczorajszy występ w Kościanie zaliczam do udanych.
Właściwie ,to nie było w tym biegu aż tak wielkich przeżyć, które warto by umieścić w blogu, ale... pobiłem ( ku mojemu wielkiemu zdziwieniu) swoją życiówkę w półmaratonie, więc...napiszę sobie kilka słów - ku pamięci - jak do tego doszło. :)
Na starcie stanęło niemal 600 zawodników, a to już spory tłumek.
Po wrześniowym maratonie we Wrocławiu i październikowym w Poznaniu, odpuściłem sobie troszkę bieganie i forma była...średnia.
Znając już miejscową trasę i wiedząc,że jest wąska i kręta, postanowiłem - z obawy o kontuzję - ustawić się na początku stawki, czyli zupełnie odwrotnie niż to czynię zazwyczaj.
Koncepcja okazała się słuszna, gdyż po starcie nie było ciasno i biegło się komfortowo.
Było jednak coś, co bardzo mnie wybijało z rytmu. Po ubiegnięciu 100 metrów, masowo zaczęli mnie wyprzedzać inni zawodnicy.
Jako,że zawsze ustawiam się z tyłu, to ja jestem zazwyczaj tym wyprzedzającym.
Teraz sytuacja się odwróciła i musiałem się bardzo mocno pilnowac , aby utrzymywać swoje tempo i nie gnać za innymi. :)
Na szczęście po kilu kilometrach problem zniknął.
Biegło mi się ciężko.
Po ukończeniu pierwszego kółka, czyli po 7 km wpadłem w dobry rytm i całkiem sympatyczmie "przeleciałem" następne 5 km.
Na 12 km. dogoniłem kolegę Janka z Oleśnicy, i biegliśmy razem przez następny kilometr.
Na 13 trochę mu uciekłem i na końcu drugiego kółka miałem nad nim ok. 70 m przewagi.
Od 14 km moje nogi nagle i bez ostrzeżenia powiedziały mi, że już im się nie chce.
Na nic zdały się prośby, groźby, persfazje i obietnice.
Nie chciały i już.
Zdawało mi się ,że bardzo mocno zwolniłem, więc co rusz oglądałem się, jak daleko jest Janek i byłem pewien,że powoli się do mnie zbliża, co potwierdzało moje obawy, że ...siadam.
Po biegu Janek powiedział mi jednak,że cały czas powoli się oddalałem.
Biegło mi się coraz gorzej, choc zegarek mówił mi ,że utrzymuję tempo.
Pomimu sprzeciwu nóg zacząłem nawet wyprzedzać.
Na 17 km. dogonił mnie i wyprzedził jeden z zawodników i postanowiłem się go przytrzymać.
Pomimo pewnych problemów( z nogami) zgrałem z nim krok i doddech, i....poszło.
Nogi lekko odpuściły i zaczęły ze mną współpracować.
Współbiegacz niestety osłabł i znów byłem sam :(
Na 19 km. dogonił mnie zawodnik w czarnym stroju i.....znów trzeba było:) przyspieszyć.
Dałem radę biegnąć z nim do 20 km, gdzie zaczął mnie zostawiać.
Nie dawałem jednak rady i...odpuściłem:(
Ryknąłem mu jeszcze:
- " Dawaj, dawaj!!! Do końca!!!"
A on ( miał już kilka metrów przewagi) odryknął krótkim acz siarczystym:
- " DAWAJ!!!"
To krótkie "DAWAJ", zmobilizowało mnie jeszcze i pociągnąłem za nim pomimo ulatujących ze mnie sił.
Wytrzymałem do samej mety.:)
Na 100 m przed kreską, stała Krysia z Jacusiem i Wiesiu.
Dopingowali mnie mocno.
Wiesiu krzyczał:
- " Dawaj Radek, finisz"
Będąc naprawdę zmęczonym, pokiwałem przecząco głową, czym bardzo rozzłościłem Wiecha :)
- Jak to nie możesz???!!! MOŻESZ!!!!
- Przecież nie mogę?!!! - pomyślałem i.....mocno przyspieszyłem.
Taki doping, to naprawdę wspaniała sprawa.
Wystarczy nawet jedna osoba, jedno słowo, a potrafi dodać sił ( nie tylko na finiszu)
Dzięki Krysiu!
Dzięki Wiesiu!
Dzięki Jacuś!
Jacuś, to w ogóle osobny rozdział tego wyjazdu, dlatego skrobnę sobie o nim i towarzyszących mu wydarzeniach osobny wpisik.
Gdy wpadałem na metę, kątem zmęczonego oka dostrzegłem duże pomarańczowe cyfry: 1,3 i 7, które po chwili ułożyły mi się w ... 1.37???!!!.....Będzie życiówka???.
Nie wiadomo skąd, nie wiadomo dlaczego ale...jest.
Wniosek jest prosty.
Są rezerwy i....w przyszłym roku ( jak zdrowie pozwoli) zamierzam je wykorzystać :)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Kedar Letre (2009-11-10,13:28): Ale na razie nie będę do Ciebie dzwonił( w środku nocy) z pytaniem: -" Wiesiu, czy ja jeszcze mogę? " Rufi (2009-11-10,13:58): Buhahahaha:-) Zadzwoń Radzio zadzwoń :-))))) GRATULACJE! golon (2009-11-10,14:31): gratulacje ! :-) pozdrawiam Marysieńka (2009-11-10,14:37): Chciałabym być świadkiem tej rozmowy..hahaha..
Radeczku wielki gratki:))) shadoke (2009-11-10,14:57): Ja też jestem za tym żebyś zadzwonił;) Gratulacje ogromniaste!!! Grażyna W. (2009-11-10,16:57): Radku, świetny wynik na koniec sezonu, moje gratulacje :)
Swoją drogą taka męska rozmowa nocną porą może byc bardzo interesująca ;) Renia (2009-11-10,17:08): "Stary człowiek i może"... Gratulacje, Radziu! elpaya (2009-11-10,17:37): Super Radek !!! Po prostu jesteś wielki ;) Gratki ;))) Tom (2009-11-10,17:49): Z takim dopingiem nowa życiówka to nie problem.:D Gratulacje ! TREBI (2009-11-10,22:45): Gratki Kertelku. Tak trzymać. To świetny zastrzyk biegowego optymizmu na przyszły sezon. Brawo:) Kedar Letre (2009-11-12,09:17): Marysiu, Grażynko,Iwonko,Elu, Reniu, Mateuszu, Pawle, Tomku,Robercie: DZIĘKUJĘ za gratulacje, ale sam nie wiem ,czy jest za co. Biegłem jak zdechła kaczka a i na finiszu się nie popisałem. Gdybym w siebie wcześniej uwierzył, może by było 1.35....i pół :)
|