2009-10-05
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| w poszukiwaniu motywacji (czytano: 261 razy)
Ból nóg po maratonie minął szybciej niż myślałem (a było by jeszcze lepiej gdybym pamiętał o solidnym rozciąganiu). Niestety razem z mijającym bólem zmniejszał się mój zapał do biegania. Zauważyłem, że muszę mieć jakiś cel na którym mogę się skupić, w przeciwnym razie do głosu dochodzi moje lenistwo. Pierwszy raz dopadło mnie to po półmaratonie w Rudawie, teraz po raz kolejny to samo. Z jednej strony roczne bieganie (z małym hakiem) spowodowało już uzależnienie mojej osoby od tej formy ruchu, z drugiej jednak brak zaplanowanego celu wywołuje natłok myśli o nicnierobieniu. Nie wiem czy czasem miewacie coś podobnego? U mnie, początkującego biegacza motywacja sprawia, że możliwy jest każdy kolejny krok naprzód. Bez niej (przy takim stopniu lenistwa) nie wyobrażam sobie jakichkolwiek postępów.
Do końca roku postawiłem sobie zatem 2 cele. Pierwszy to uporanie się w końcu z barierą 50 min na 10 km. Kilka razy już było całkiem blisko, jednak coś zawsze przeszkadzało by zrobić ten krok. Tym razem sposobność do tego by uporać się z ta granicą nadarzy się już niedługo, 18.10.2009 w Uniejowie. Zależy mi na tym bardzo, a że podobny plan ma mój kolega Michał, to myślę, że tym razem musi się nam udać. Plany planami jednak asekuracja musi być;-) Jak nie wyjdzie w Uniejowie, to spróbujemy 11 listopada na Biegu Niepodległości w Warszawie.
To pierwszy cel. Drugi cel realizowany będzie 6 grudnia w Toruniu i bardzo bym chciał otrzymać „od Mikołaja” prezent w postaci nowej życiówki w półmaratonie. Dotychczasowa 1:56:30 z Łomży cieszy bardzo, ale jak by co byłem przez cały rok grzeczny i chciałbym od Mikołaja fajny prezencik:-)
Zatem od jutra powrót do normalnego biegania. Tygodniowe pomaratońskie lenistwo zakończyłem w weekend małym bieganiem. W sobotę pomogłem mojej 3-osobowej sztafecie rodzinnej wskoczyć na pudło (VII Biegi Przełajowe na Białołęce). A w niedzielę w IV Wieliszewskim Biegu Jesieni na dystansie 4,2 km uzyskałem czas 0:19:19.
Leń został pokonany!!!!
foto - na mecie w Wieliszewie
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Kkasia (2009-10-05,13:52): GRATULACJE! Kkasia (2009-10-05,13:54): I ŻYCZĘ ŻYCIÓWKI NA DYCHĘ - UDA SIĘ!!!!MNIE SIĘ UDAŁO, więc nie widzę przeszkód, aby i Tobie się nie udało. Trzymam kciuki ZBYSZEK1970 (2009-10-05,13:57): Dziękuję bardzo:-) Kkasia (2009-10-15,15:12): teraz już w pełni rozumiem Twój tutaj wpis.... po euforii spadek w dół... trzeba po tych emocjach znaleźć równowagę Kkasia (2009-10-15,15:15): a.. jeszcze jedno... 6 grudnia w Toruniu? Może też będę biegać, bo normalnie ta trasa to moja trasa treningowa. Doskonale ją znam, a ona moje siódme poty..Może pobiegniemy razem? obawiam się jednak, że nie jest to trasa na życiówki, ale może Ty dasz radę ZBYSZEK1970 (2009-10-15,15:19): No tak. Kasiu, a nie jest tak, że dopiero uczymy się tych wszystkich zawiłości związanych z bieganiem? Po następnym maratonie może być tylko lepiej;-) ZBYSZEK1970 (2009-10-15,15:23): Lubię trudne trasy i takie biegi staram sie wybierać:-) Dodatkowo Toruń i okolice to dla mnie najpiękniejsze miejce w Polsce. Fajnie by było poprawić wynik z Łomży (tam też nie bylo łatwo). A jak nie to już w lutym i marcu kolejne połowki i kolejne szanse:-) Co do wspólnego biegu to jestem za. Kkasia (2009-10-15,15:32): cieszy mnie Twoje podejście, myślę, że impreza będzie udana - szykuje się duża grupa. Na początku asfalt, ale potem las, las... i różne "moje" miejsca. Sama jestem ciekawa, jak mi pójdzie
|