Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [12]  PRZYJAC. [38]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
robsik
Pamiętnik internetowy
Goni±c za szczę¶ciem...

Robert Siwiec
Urodzony: 1974-01-28
Miejsce zamieszkania: Warszawa
205 / 230


2009-06-21

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
I Legionowska Dycha (czytano: 144 razy)

PATRZ TAKŻE LINK: http://robsik.bloog.pl



Dzi¶ dawno oczekiwany start. Troszkę na wariata lub nazywaj±c rzeczy po imieniu: na amatora. Wczoraj znajomi nas odwiedzili, więc nie wypadało wypić – alkohol, ostatnie dni nie specjalnie się nawadniałem(!) i do tego ¶niadanie na niecałe półtorej godziny przed biegiem. Do tego wszystkiego doszedł piekielny upał. I niby postronna osoba nie przyznałaby mi racji, ale biegn±ć brakowało tylko tlenu a żar słońca lał się i od asfaltu i z nieba. Taki zestaw utrudnień nie zapowiadał dobrego i lekkiego biegania. Postanowiłem więc, że biegnę treningowo.

Pierwsz± pętlę przebiegłem jakbym już po dyszce. Widz±c jednak wodopój od razu mi się lepiej zrobiło. W ustach miałem już kompletnie sucho, usta prawie pękały z suszy, czacha dymiła od upału a serce kołatało jak oszalałe! Napiłem się więc delikatnie, aby mnie to przypadkiem nie położyło tu za punktem pojenia – pomogło tylko na jeden kilometr. Już na 6,5km widziałem gwiazdki w samo południe – przeszedłem do marszu. Po kilkunastu metrach gwiazdy się schowały i miały czekać do nocy. Jednak po następnych 500 metrach znowu je ujrzałem. Niby wystartowałem o 12:00 w południe, ale uparcie nawiedzały mnie jakby już za chwilę miała być 22:00.
20 metrów marszu i znowu ruszyłem. Tym razem poszło nieco lepiej. Do mety marszowałem już tylko raz (choć przez prawie 50 metrów!). Miał być szybki finisz, ale nawet widok mety nie był wstanie we mnie wyzwolić dodatkowych sił. Czułem, że je¶li będę ostro finiszował, to może mi na mecie zabrakn±ć nie tylko tlenu ale i gruntu pod nogami. Już minutę po przekroczeniu mety wiedziałem, że tym razem miałem rację. W głowę uderzył mnie ból ci¶nienia krwi a ręce trzęsły się jak galaretka!
To był wyj±tkowo trudny start. O wyniku nawet nie mówię, bo się cieszę, że dobiegłem w ogóle. Kolega mnie zapytał „jak noga?”. Cóż innego mogłem mu powiedzieć: „stary! Ja walczyłem o życie, a ty mnie pytasz o nogę???” – to był pierwszy moment po biegu gdy zdobyłem się na u¶miech.

Potem grochóweczka, szklanka wody i już było lepiej ze mn±, choć nadal czułem się wyczerpany. Ale satysfakcja jest. Kolejny start zaliczony, a dla dzieci przywiozłem dwie koszulki z biegu. Medal mam szansę dostać poczt± (to się jeszcze okaże). W losowaniu trafiłem na tzw. talarka, czyli monetę wybita jako „4 Legiony”. Całkiem sympatyczny pomysł :)


Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora







 Ostatnio zalogowani
Admin
07:47
Ryszard N.
07:11
kos 88
06:46
jaro109
06:25
biegacz54
06:20
schlanda
05:26
Piotr Fitek
02:04
BuDeX
00:12
mariuszkurlej1968@gmail.c
23:22
fit_ania
23:21
¦wistak
22:54
Robak
22:37
szalas
22:34
staszek63
22:06
uro69
22:01
edgar24
22:00
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |