2007-04-26
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Niespodziewanie dobry wynik (czytano: 1402 razy)
Myślę, że jak każdy kto przebiegł maraton pierwsze dni po jego zakończeniu potraktowałem bardzo ulgowo, choć nie robiłem przerwy w treningach, a jedynie zmniejszyłem ilość kilometrów. Bardziej chodziło mi o szybsze pozbycie się zakwasów, które naturalnie weszły w nogi. Przez pierwsze trzy dni nogi były ciężki, ale w czwartek poczułem luz. Od środy na koniec treningów ponownie dołączyłem przebieżki. 4-5 przebieżek powoli odmulało organizm. Postanowiłem więc wystartować w niedzielnym biegu na 10 km w Koszalinie. Pomimo, że to tydzień po maratonie w Dębnie, stwierdziłem, że lepszy trening na zawodach niż samotne bieganie czegoś szybkie. Postanowiłem, że pobiegnę z małą rezerwą aby wytrzymać cały dystans, mając w pamięci wysiłek jaki kosztował mnie w przebiegnięciu maratonu. Trasa była dokładnie wymierzona. Zacząłem w równym tempie i znajdowałem się na 10 miejscu. Przede mną biegła grupka 5 biegaczy, która na pierwszych dwóch okrążeniach uzyskała przewagę około 50-70 metrów. Na trzecim okrążeniu dystans ten już nie wzrastał, a ja zacząłem zbliżać się do dwóch zawodników, którzy z tej grupy zaczęli odstawać. Na czwartym okrążeniu dystans do tych zawodników lekko się zmniejszył i wynosił około 20-30 metrów. Zauważyłem, że na podbiegch jakie były na trasie, dystans ten zmniejszał się. Ostatnie metry do mety prowadziły pod górkę więc postanowiłem, że w tym miejscu zaatakuję biegących przede mną. Na zbiegu przed nawrotem lekko przyspieszyłem aby jeszcze trochę tą przewagę zmniejszyć, ale tutaj bardziej chodziło mi o zdobycie psychologicznej przewagi. Gdy rozpoczął się ostatni podbieg ruszyłem z wszystkich sił do przodu mijając moich rywali. Na odcinku około 400 metrów zdobyłem przewagę która umożliwiła mi ukończenie biegu na 8 miejscu. Nie dałem się wyprzedzić na końcowych metrach, gdzie trasa była już płaska. Ale jakież było moje zaskoczenie kiedy stwierdziłem, że dystans 10 km pokonałem w czasie 33:47. Poprawiłem poprzedni wynik o 32 sekundy. Na 5 km zanotowałem 16:57 co świadczy, że drugą część trasy pobiegłem szybciej. Dobry wynik to rezultat równego tempa biegu. Nie szarpałem tempa i od początku wolałem biec sam niż za szybko z grupą innych zawodników. To pozwoliło mi na ostry finisz na ostanich metrach biegu. I tak chcąc wykonać dobry trening pobiłem rekord życiowy. Jest to dobry prognostyk przed dalszymi startami,zwłaszcza wtedy gdy organizm całkowicie zregeneruje się po maratonie.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |