2009-01-19
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| takie tam (czytano: 979 razy)
Ubiegły tydzień zamknąłem 79 przebiegniętymi kilometrami.
Wczoraj poleciałem długie wybieganie po mojej mocno pagórkowatej trasie 28 km w średnim tempie 5:37 na km czyli o 10 sek na kilometr szybciej niż tydzień temu a dodatkowo w lepszym samopoczuciu. Kondycyjnie nie jest żle. Nożka w kosteczce jednak nadal z lekka pobolewa.
Wczoraj zrobiłem życiówkę w dziennym wszamaniu słodkiego. Po obiedzie w niepohamowanym ciągu do poobiedniej kawki poszły dwie paczki delicji szampańskich a wieczorem oglądajac mecz naszych szczypiornistów w pojedynku z Ruskimi dobiłem sie 160g czekoladą "luksusową" i przepysznym "Jacusiem".
Od 2 stycznia nie piję alkoholu w żadnej postaci i trzymam się z tym całkiem nieżle. Od takie postanowienie z nowym rokiem sobie założyłem. Byłem pewny że dzięki temu szybko polecę na wadze bo nie bedę wlewał w siebie codziennie wieczorem wysokokalorycznego piwa a tu masz. Nadrabiam słodyczami z nawiązką. Jest to jednak silniejsze ode mnie. Piwo zastapiłem łakociami. Ciekawe co mniej szkodzi? Robiąc ten wpis właśnie pożeram cudowną milkę " happy cows " i jest naprawdę pysznie. Czyżbym był uzależniony?
Na przyszły łikend mam zamiar wybrać się w Tatry. Jak wszystko wypali to w sobotę z moimi górskimi guru Tytusem i Adamusem będziemy smigać po tarzańskich ścieżkach. Nigdy nie chodziłem zimą szlakami po tak wysokich górach. Czas najwyższy więc to zmienić. Odzież i część akcesorii na takie eskapady mam już skompletowaną (brakujacą resztę czekan i raki pożyczy mi szef - Tytus). Zajęło mi to parę miesięcy ale jestem już ubrany można by powiedzieć kompletnie. Kasy kosztowało to nie mało. Ale cóż, pasje i ciekawośc nowego świata kosztują.
W piątek i w sobotę byłem w kinie na I Rzeszowskich Spotkaniach z Górami. Przez dwa dni sala rzeszowkiego kina " Zorza" wypełniona była do ostatniego miejsca. 500 osób przez w sumie cztery i pół godziny oglądało sześc filmów poświęconych Naszym Wielkim Rodakom Himalaistom i ich dokonaniom. Było pięknie, metafizycznie . Przede wszystkim dlatego że czułem jakąś nieodpartą wspólnotę duchową z tymi herosami gór. Nie ukrywam że trochę im zazdrościłem. Przede wszystkim tych celów i ogromnego zaangażowania w to co robią, ( robili) i przebywania w tak pięknych okolicznościach przyrody. Ci ludzie za każdym razem kiedy porywają się na kolejny szczyt , podejmują ogromne ryzyko. Związana z tym jest również wielka doza adrenaliny która im towarzyszy. Wtedy naprawdę czują że żyją. Oni po prostu bez tego wszystkiego nie potrafią normalnie funkcjonować.
Jak zresztą na jednym z tych filmów powiedział sam Krzysztof Wielicki" Gdyby nie moje wypady w góry w moim normalnym , codziennym życiu byłbym całkowicie innym człowiekiem "
Ciężko jest bowiem życ bez powietrza. Dla jednych są nim góry, dla drugich bieganie a dla jeszcze innych inna pasja która ich pochłania i powoduje że życie nabywa sensu i staje sie ciekawsze i bardziej twórcze.
Amen:)
Foto: Mont Blanc
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu mamusiajakubaijasia (2009-01-19,15:40): Realizuj się zatem w swoich pasjach:) I tych biegowych i tych górskich...POWODZENIA:))) Marysieńka (2009-01-19,16:35): Trebi.....Nie masz co się martwić...do mojego rekordu w "pożeraniu" słodkości.....dużo Ci brakuje:)))) Tusik (2009-01-19,18:25): tak trzymaj, Robert! Grzegorz J (2009-01-19,18:56): A już myślałem że to Twoja mocno pagórkowata trasa biegowa ;) Tom (2009-01-19,19:17): Miłego pobytu w Tatrach. :) adamus (2009-01-19,20:42): Blanc z włoskiej strony; tylko dla orłów!!! na szczęście od strony Chamonix mamy łatwiejsze drogi i z nich będziemy korzystać:)) Grażyna W. (2009-01-19,23:35): Bawcie sie dobrze, ale ostrożnie i z rozwagą ;) pozdrawiam. Isle del Force (2009-01-21,00:08): W Warszawie też jest festiwal filmów o tematyce górskiej chyba na początku września. Trebi w tym roku każdy szczyt jest twój, nawet ten ciężki do podejścia Smerek. Ja w Bieszczadach lepiej chodzę niż biegam po czerwonym szlaku.
|