Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

KRIS
Krzysztof Szwed
Lubliniec
WKB META LUBLINIEC

Ostatnio zalogowany
---
Przeczytano: 708/266761 razy (od 2022-07-30)

 ARTYKUŁ 
Srednia ocen:10/2

Twoja ocena:brak


Jest zima? Musi być ZIMNAR - cz.4
Autor: Krzysztof Szwed
Data : 2012-02-01

"Chcieliście zimy?" - to ją macie – chciałoby się rzec po ostatnim mroźnym etapie. Zmaganiom uczestników IV Etapu Zimowego Maratonu na Raty w Lublińcu, towarzyszyła słoneczna, a zarazem bardzo, bardzo rześka pogoda, co niewątpliwie miało wpływ na uzyskane dziś niezłe rezultaty. Na starcie stanęło 56 zawodników w tym 9 kobiet, 2 narciarzy na biegówkach, 3 zawodniczki Nordic Walking i bliżej nieokreślona liczba psów, ale o tym kilka słów na zakończenie dzisiejszej relacji.

Wspólne zdjęcie przed startem IV Etapu.
Pozycja Prezesa zapowiada ostry start lub... atak lumbago!

Taktykę rozegrania dzisiejszego etapu porównałbym z typowym polowaniem poprzez zagonienie. W tym celu należy wpierw wybrać w miarę "zdrową sztukę ze stada", nie za młodą bo ucieknie i nie za starą, bo wtedy to żadna uciecha. Tym razem w rolę„Łosia” wcieliłem się sam, natomiast rolę watahy obsadziły same młode wilki pod przewodnictwem starszego osobnika przewodzącego większości pościgów i najprędzej reagującego na pojawienie się ewentualnej ofiary. W roli osobnika Alfa wystąpił Adam Wałowski z pozostałymi członkami watahy – Krystianem Kaczanowskim, Wojtkiem Biernackim i Krzysztofem Skibą.

Polowanie metodą "na zagonienie" polega na długotrwałej gonitwie ofiary. W tym wypadku trwało to niecałe 2,5 kilometra... Później wszystko potoczyło się już zgodnie z planem...

Adam Wałowski – WKB META Lubliniec, mający 13 sekund starty do Lidera - Krystiana Kaczanowskiego, odrobił podczas dzisiejszego etapu 15 sekund, tym samym obejmując pozycję Lidera ZIMNARa 2012. Nadal jednak zaledwie dwusekundowa przewaga nie gwarantuje końcowego sukcesu, a pozycja „Osobnika ALFA” pozostaje wciąż nierozstrzygnięta. Trzeba stale być czujnym aby z wilka nie stać się "Łosiem".

Na miejscu trzecim uplasował się przebywający w pobliżu na feriach zimowych Wojtek Biernacki z Sulikowa.

Wśród pań, również tym razem dwa pierwsze miejsca w rękach tzn. w nogach, zawodniczek Wojskowego Klubu Biegacza META Lubliniec. Ponownie miejsce pierwsze z dużą przewagą nad rywalkami zdobyła Liderka tegorocznego ZIMNARa - Dorota Kubisz. Walka o miejsce drugie pomiędzy Basią Budną z WKB META, a Ewą Pałubską – OLGADENT Lubliniec była tym razem bardzo zacięta i trwała do ostatniego metra. Gdyby dystans biegu był nieco dłuższy to kto wie?... Może następnym razem się uda?

Oprócz rywalizacji oraz wspólnej zabawy, naszemu dzisiejszemu etapowi przyświecał również bardziej szczytny cel. Organizatorzy ZIMNARA z Braniewa zwrócili się za naszym pośrednictwem do Wszystkich uczestników ZIMNAR Polska z prośbą o pomoc dla ciężko chorej na czerniaka przerzutowego Urszuli Laseckiej-Sytczyk.

Ustaliliśmy, że dochód z wpisowego dzisiejszego etapu przekazany zostanie na rzecz ciężko chorej Urszuli, gdyż każda złotówka się liczy i może pomóc. Skoro ZIMNAR pozwala łączyć ze sobą wspólną rywalizację i zabawę, nie powinno zabraknąć w nim także miejsca na wzajemną życzliwość i zrozumienie, które przecież i tak wszystkim wyjdzie jedynie na zdrowie...


Kwesta w Biurze Zawodów

Zawsze w takich sytuacjach przypominają mi się dwa „magiczne” słowa, którymi mój Szef zwykł kończyć każdy swój monolog: "ZROZUMIANO?" i nie czekając na oczywistą odpowiedź dorzucić szybko – "WYKONAĆ!". Zawsze działało... Zadziałało i teraz.

Mimo, że większość z uczestników naszego ZIMNARa miała już opłacone całe wpisowe, udało nam się uzbierać dzięki sercu i ofiarności uczestników całkiem niezłą sumę pieniędzy, która została już w całości przekazana na pomoc dla Urszuli.

Każdy z darczyńców wrzucających dowolną sumę do skarbonki otrzymał wyjątkową, z limitowanej serii "Krówkę Komandosa", a nawet dwie, gdy datek "nie zabrzęczał, lecz zaszeleścił" w puszce.

Teraz o wspomnianych na początku relacji psach słów kilka. Otóż o mało co, etap nie zszedłby nam dzięki nim na psy właśnie. Wzorowo sprawowała się suka Husky ciągnąc właściciela niczym turbo doładowanie w trabancie. York Bafi, ponieważ spóźnił się na start doszedł do wniosku, że jednego okrążenia to jednak nie odrobi i na pozostałych dwóch skupił się na znaczeniu trasy i zabawianiu znanych mu biegaczy. Ten trzeci, rasy bliżej nieokreślonej, dał się przeciągnąć właścicielowi przez pierwsze okrążenie, równie obficie znacząc trasę. Mając dość holowania "przyczepki" właściciel doszedł do wniosku, że skoro psiak już zapoznał się z trasą to węch go doprowadzi bez przeszkód do mety. Ten ochoczo skorzystał z uwolnienia i... pomknął wprost do domu. Inna psiarnia obecna na stadionie miała tak różne poglądy co do obecności naszych pupili, że doszło do ostrej wymiany zdań i w konsekwencji interwencji policji. Nie wiem czy uroda właścicielki obroniła ją przed mandatem, a psa przed aresztowaniem...

PS. Na koniec, ostatniego z naszych uczestników, pewien mały czarny Pan „Pikuś”, wyskakując znienacka zza drzewa ugryzł w stopę po czym zbiegł z miejsca przestępstwa. Cóż, wszak nie od dzisiaj znane jest przysłowie „Ostatnich gryzą psy".



Statystyka IV ETAPU:

JELCZ-OŁAWA – 145 uczestników
LUBLINIEC – 56 uczestników
WARSZAWA – 44 uczestników
BRANIEWO – 0 uczestników (pauzuje)
DOBRODZIEŃ – 29 uczestników
PRZASNYSZ – 17 uczestników
KATOWICE – 16 uczestników

Autor: Krzysztof Szwed – WKB META Lubliniec



Komentarze czytelników - brakskomentuj materiał



















 Ostatnio zalogowani
BemolMD
08:27
chris_cros
08:25
michu77
08:13
bobparis
07:58
Admin
07:47
Ryszard N.
07:11
kos 88
06:46
jaro109
06:25
biegacz54
06:20
schlanda
05:26
Piotr Fitek
02:04
BuDeX
00:12
mariuszkurlej1968@gmail.c
23:22
fit_ania
23:21
¦wistak
22:54
Robak
22:37
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |