|
| Przeczytano: 450/486389 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Dlaczego warto biegać na nartach? | Autor: H&S Media Consulting | Data : 2012-01-02 | Zima w tym sezonie nas nie rozpieszcza. W Polsce, czy u naszych południowych sąsiadów możliwości uprawiania sportów zimowych są znacznie ograniczone. Na stokach trudno znaleźć dobre warunki. Ale to tylko jeden z dziesiątków powodów, dla których warto spróbować narciarstwa biegowego.
Zacznijmy od tego, że zimą na nartach biegają przedstawiciele prawie wszystkich dyscyplin sportu, w których wydolność jest niezwykle ważna. W cyklu zawodów dla amatorów biegówek – Salomon Nordic Sunday, który od trzech sezonów odbywa się głównie w Jakuszycach, regularnie startują m.in. wioślarze. Na liście zgłoszonych do rozpoczętego niedawno sezonu widnieją m.in. nazwiska naszej złotej czwórki: Adam Korol, Marek Kolbowicz, Michał Jeliński i Konrad Wasielewski.
Nasi złoci medaliści olimpijscy i mistrzowie świata trenowali u nas na początku grudnia. W pierwszym sezonie ścigali się już w SNS-ie, zapowiadają starty także teraz – informuje Beata Lepka ze Stacji Jakuszyce, która organizuje zawody Salomon Nordic Sunday.
Z naszych informacji wynika, że cała czwórka, a także inni członkowie kadry narodowej wioślarzy stawią się na starcie drugiego w tym sezonie biegu w ramach SNS – Biegu Tysiąclecia, który odbędzie się w Jakuszycach w niedzielę 15 stycznia 2012 roku.
Ale nie tylko utytułowanych wioślarzy można spotkać na narciarskich trasach biegowych. W Jakuszycach częstymi gośćmi są kolarze, zarówno szosowi, jak i górscy. Ćwiczą tu nasze kluby amatorskie, zawodowe, a także kadry narodowe. Bardzo często na Polanie Jakuszyckiej można spotkać Maję Włoszczowską, wybitną specjalistkę MTB – mistrzynię świata i Europy. Ostatnio można ją było zobaczyć biegającą na nartach w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia.
Nie ma nic lepszego po listopadowej przerwie, jak trening na nartach biegowych w Jakuszycach – pisze na swojej stronie internetowej Maja Włoszczowska – Regularnie przekonuję się, że jeśli nie kolarstwo górskie, to dyscypliną, w której z całą pewnością mogłabym się odnaleźć jest narciarstwo biegowe. Nie posiadam techniki Justyny Kowalczyk, odczuwam natomiast nieopisaną przyjemność z uprawiania tego sportu i po raz kolejny gorąco do niego zachęcam.
Dlaczego wioślarze, czy kolarze tak chętnie korzystają z biegówek?
Choćby dlatego, że to najprawdopodobniej najlepszy aerobowy sport ze wszystkich możliwych. Nie przez przypadek biegacze narciarscy mają najlepsze parametry wydolnościowe, spośród wszystkich wyczynowych sportowców.
Przy bieganiu na nartach pracują największe partie mięśni, łatwo jest też regulować intensywność treningu. I jeszcze bardzo ważna informacja dla ludzi z nadwagą – nie obciążamy zbytnio stawów podczas trenowania na biegówkach. – Narciarstwo biegowe to świetna metoda na odchudzanie – przekonuje Tomasz Hucał, ścigający się regularnie we wspomnianym już cyklu Salomon Nordic Sunday, który w ciągu roku schudł aż 18 kg, dzięki treningowi na nartach, a także przygotowaniom do kolejnego sezonu. Po zrzuceniu tego balastu człowiek czuje się znacznie lepiej, na dodatek nie obciąża tak stawów, czy kręgosłupa.
Bieganie na nartach angażuje o wiele więcej partii mięśni, niż przy innym treningu. Dzięki temu spala się znacznie więcej kalorii – wyjaśnia na łamach "Runners World" dr Grzegorz Sadowski z Zakładu Sportów Wodnych i Zimowych Akademii Wychowania Fizycznego w Warszawie.
Jest również świetnym ćwiczeniem poprawiającym wydolność, a do tego nie obciąża stawów. Co więcej, mechanika ruchu w stylu klasycznym pozwala na naturalne rozciąganie ścięgna Achillesa. Jest to swego rodzaju rehabilitacja dla sportowców często mających z nim problemy – dodaje doktor Sadowski.
Na biegówkach widzimy wioślarzy, kajakarzy, kolarzy, ale w gronie fanów biegówek wciąż mało jest lekkoatletów. A to błąd. Bo biegający na nogach potrzebują mocnych ramion, a w trakcie normalnego biegu one prawie w ogóle nie pracują. Dlatego ci, którzy dodatkowo nie ćwiczą na siłowni, czy na basenie, przeważnie maja słabe ramiona. A podczas biegu na nartach mocno one pracują, podobnie, jak obręcz barkowa. To szansa na wzmocnienie ramion przed wiosna oraz na odciążenie zmęczonych sezonem nóg.
Biegówki, jako dobra rzecz dla zawodników to jedno, ale nie zapominajmy o amatorach, szczególnie o paniach, dla których to dobra recepta.
O znaczeniu biegówek dla zdrowia, panie słyszały już pewnie nie raz i nie dwa. Ja polecam narty bo je pokochałam – mówi reprezentantka Polski w narciarstwie biegowym Paulina Maciuszek.
Są dobre nie tylko ze względów zdrowotnych, ale to również recepta na chandrę. Mi zawsze na nartach poprawia się humor, nawet ten najgorszy. Oprócz tego bieganie na nartach poprawia wydolność organizmu, sprawność fizyczną, kształtuje wszystkie partie mięśni – wylicza nasza reprezentantka.
Niektóre panie boją się jednak, że od takiego biegania mięśnie rozrosną im się aż nadto. Bez obaw – uśmiecha się Paulina Maciuszek - W narciarstwie biegowym kształtują się praktycznie wszystkie mięśnie, ale są one ładne i smukłe. Nie ma się więc czego bać. Po każdym bieganiu polecam dodatkowo ćwiczenia rozciągające.
Zdjęcia: Amer Sports
|
| | Autor: Kamus, 2012-01-03, 21:37 napisał/-a: Czekamy na zimę w Kujawsko -Pomorskim.
Sprzęt zakupiony w ubiegłym roku, wygrzewa się :) na strychu.
Miłych narciarskich biegów życzę!
A te widoki!
Pozdrawiam | | | Autor: Truskawa, 2012-01-03, 22:23 napisał/-a: Taaa..może i leży ale gdzie Rzym a gdzie Krym. ;) | | | Autor: szlaku13, 2012-01-03, 22:24 napisał/-a: Ja nawet bardziej lubię Chatkę Górzystów... Co prawda wiele straciła na tym podnoszeniu standardów, bo najpiękniejsze chwile spędzałem w tym schronisku, kiedy to jeszcze słynęło z bardziej surwiwalowych warunków...
Człowiek zajechany po wielogodzinnej wędrówce w śniegu po kolana przekracza próg Chatki, prawie na rzęsach, a tu... zimno, bo najpierw trzeba sobie samemu napalić w piecu by w izbie zrobiło się przytulnie... fajnie, tyle że, aby sobie napalić trzeba najpierw odwiedzić "drewutnię" i narąbać drewka... resztkami sił ;) Już jest cieplej, więc fajno jest... prawie, bo człowiek napiłby się herbatki... No tak, ale gdzie woda? W studni! I znów na ten mróz, by przytargać sobie wiaderko wody ze studni... Fajno jest... herbatka wypita, zupka chińska też się parzy, czego człowiekowi trzeba więcej do szczęścia... Ano toalety! "O qrfa"! Kibelek na dworze... ;) Nic to... "jak trza to trza" a "trza" na pewno szybko, by dupsko nie zamarzło, wszak przez szpary w deskach sporo śniegu zawiewa... ;) I kolejny rytuał mamy za sobą... teraz wypadałoby się umyć... chociaż ręce i twarz... reszta poczeka, a ponadto przez bród i smród zimno się trudniej przeciska... ;))) I znów grzanie wody... ;)
A na dodatek cała ta przygoda dzieje się w romantycznych klimatach światła świec... I to były te piękne lata schroniska... Teraz już jest jak wszędzie i moim (jak zapewne wielu innych pasjonatów wędrowania) Chatka utraciła swój niepowtarzalny klimat... Trochę mi do tego tęskno, niemniej jednak wciąż ją lubię i jej okolice... | | | Autor: Magda, 2012-01-04, 01:58 napisał/-a: pod warunkiem że jesteś uprzedzony o takich warunkach
w moim pokoju nie było piecyka, więc jak już założyłam na siebie wszystkie zabrane na cały tydzień ciuchy w geście rozpaczy przykryłam się materacem z sąsiedniego łóżka, do kibelka nie dało się wejść, bo był zasypany śniegiem, świeczek nie było, ja nie miałam swoich
w nocy temperatura spadała do -20, woda w butelce stojącej przy łóżku zamarzła
po dwóch dniach wyparzałam do Stasia
Orle, w godzinach "turystycznych" jest do bani
dopiero wieczorem, przy kominku.....
| | | Autor: szlaku13, 2012-01-04, 16:32 napisał/-a: Czy jestem uprzedzony, czy nie... wędrując po górach, zwłaszcza w trakcie kilkudniowej eskapady, mam tak zaopatrzony ekwipunek, że żadne warunki nie są w stanie mnie zaskoczyć... Nierzadko zakładam nawet ewentualny nocleg w wiacie, paśniku, etc. na wypadek gdyby warunki atmosferyczne na tyle się pogorszyły, że dotarcie do schroniska będzie utrudnione lub niemożliwe... W górach trzeba być przygotowanym na wszystko, bo aura niestety przewidywalna nie jest... Inaczej jeśli tylko spacerujemy sobie, a gdzieś nieopodal czeka na nas autko na parkingu... Owszem, lekko nie jest, bo plecak wówczas waży 20, a nawet więcej kilo, ale lepiej dźwigać, niż później ryczeć... | | | Autor: Magda, 2012-01-04, 22:51 napisał/-a: owszem Szlaczku
plecak był duży, bo wiedziałam że przez tydzień nie będę w mieście, a na żywienie się tylko tym co zakupię raczej mnie stać nie było
noclegów o jakich wspominasz nie przewidywałam
a gdy dzwoniłam do Chatki się popytać, to "nie, wszystko w porządku, warunki dobre" więc jechałam jak do dobrych warunków, które na szczęście znalazłam u Stasia
a wystarczyło w zdaniu lub dwóch opisać te warunki, żebym się mogła na nie odpowiednio przygotować
dochodząc do Orla, widząc elektryczność i Cymbała radośnie machającego ogonem poryczałam się z radości, że oto cywilizacja... | | | Autor: DS, 2012-01-05, 12:37 napisał/-a: Autor, czyli kto, bo tekst jest sygnowany podpisem: H&S Media Consulting, uważa że:
"(...) ale w gronie fanów biegówek wciąż mało jest lekkoatletów. A to błąd. Bo biegający na nogach potrzebują mocnych ramion, a w trakcie normalnego biegu one prawie w ogóle nie pracują (...)".
Otóż nie.
Biegający nie potrzebują mocnych ramion (muskulatura sprinterów jest wyjątkiem).
Biegacze rzadko występują na biegówkach, bo sport jakim się zajmują pozwala im na całoroczny trening w warunkach zastanych.
A wioślarzom nie, bo na wodzie jest za zimno, o ile nie ma lodu; a kolarzom nie, bo na drogach jest za ślisko i jest za zimno; itp. itd.
Narciarstwo biegowe stanowiło kiedyś uzupełnienie treningu wymuszone aurą, obecnie stanowi wspaniałe uzupełnienie sportu amatorskiego (pomijam biegaczy narciarskich, dla których jest to cel sam w sobie) i ciekawostkę (!) w sporcie kwalifikowanym, do którego się sięga w okresie przejściowym, by się oderwać od monotonii ruchowej. Poza tym, gdyby kolarzom-amatorom dano możliwość jeżdżenia zimą np. w Australii, to wyjechaliby wszyscy.
Poza tym w zimie, na śniegu wygodniej i łatwiej jest poruszać się na nartach, tym wygodniej, im głębszy.
Wydatek energetyczny i rozwój wydolności też kusi, ale czas poświęcony na szlifowanie techniki w przypadku wysokiej klasy sportowca jest już zbyt cenny, by bawić się nartami, gdy można doskonalić technikę docelową.
Reasumując:
biegówki - tak, nawet z zacięciem zawodniczym, nawet jako niezbędne uzupełnienie dla amatorów, którzy z reguły są słabi i mało wydolni, i potrzebują dodatkowych bodźców rozwojowych;
dla zaawansowanych amatorów - tak, jako odskocznia od treningowej rutyny;
dla sportowców kwalifikowanych - jako sport uzupełniający (trening krzyżowy).
A poza tym biegaczom nie są potrzebne mocne ramiona :) | | | Autor: Admin, 2012-01-05, 17:31 napisał/-a: A przepraszam, wyrzut ramion w górę na mecie to co? Same się wyrzucą w geście radości? :-) | | | Autor: Kamus, 2012-01-05, 22:18 napisał/-a: W latach 60-tych biegacz rosyjski, po biegach na 5 czy 10 km, mówił, że najbardziej bolą go ramiona :)
Pozdrawiam
P.S.
jednak na biegówkach chyba nie trenował :) | | | Autor: kemezrp, 2012-01-06, 16:06 napisał/-a: .. jakie tętno mam wbiegając na szczyt "Samolotu", bo jak docieram na szczyt stylem dowolnym to już nic nie widzę tylko gwiazdki. | |
|
| |
|