Artykuł Urszuli Wojneckiej napisany z perspektywy wolontariusza fotografa
I CROSS MARATON NAD PILICĄ – „Pod prąd”
Sobota 11 czerwca – Nowe Miasto nad Pilicą, a właściwie Wólka Magierowa. Dzisiaj tu właśnie rozgrywa się chyba po raz pierwszy w naszym grójeckim powiecie bieg maratoński. Organizatorem jest Stowarzyszenie Biegiem przez Polskę na czele z panem Jackiem Chałupką.
Przejeżdżając ulicami Nowego Miasta konstatuję, iż nic nie wskazuje na to, że w okolicy będzie działo się coś niezwykłego. Dopiero za mostem na Pilicy biała tabliczka z czerwonym napisem MARATON. Skręcamy w lewo i po kilkuset metrach widzimy rzędy samochodów zaparkowanych obu stronach drogi. Wysiadam i dalej sama udaję się na parking, gdzie usytuowany jest start i meta biegu. Zawodnicy już się rozgrzewają. Niestety nie dostrzegam nikogo znajomego. Melduję w biurze swą gotowość do pracy i przez miłego, młodego człowieka zostaję skierowana do pani Pauliny Chałupki. Ona tu dzisiaj pełni rolę zarządzającej.
Dostaję aparat fotograficzny i plakietkę „Media”. Rozpytuję o trasę. Będę ją pokonywać wyjątkowo „pod prąd” i tylko jedną siedmiokilometrową pętlę, po której odbywają się zawody. Zaraz też zabieram się do pracy, bo nadbiegają pierwsi zawodnicy, którzy skorzystali z możliwości przedstartu o godzinie ósmej. Trzech panów i kobieta. Wśród nich poznaję Wojtka Paska i Włodka Wojciechowskiego z Końskich. Jak się później okaże wystartowali wcześniej, aby zdążyć jeszcze na bieg rozgrywany w Radomiu.
Zbliża się godzina 9. Zawodnicy gromadzą się na linii startu. Jak na bieg debiutancki jest ich całkiem sporo - około 100 osób. Głośne odliczanie…start! Pstrykam kilka fotek i samotnie wyruszam w przeciwnym niż biegnący kierunku. Pierwszy kilometr w obcym, dużym lesie napawa lekkim niepokojem, ale nie mam dużo czasu na rozterki, bo już na drugim kilometrze zaczynają mijać mnie pierwsi zawodnicy. Nie są jeszcze zmęczeni, większość żartuje, uśmiecha się, pozuje w biegu do zdjęć, pozdrawiamy się życzliwie. Jeden tylko rzuca kąśliwą uwagę, ale przełykam ją gładko. Co tam, nie słuchał chyba chłopak tego, co mówiła organizatorka przed startem… Docieram do pierwszego punktu odżywczego, na którym jak się dowiaduję pracuje brat bliźniak p. Jacka z kolegą. Zawodnicy częstowani są wodą lub izotonikiem.
Atmosfera na punkcie bardzo przyjemna, ale po przebiegnięciu większości biegaczy, wyruszam dalej. Po drodze mam okazję podziwiać „wspaniałe okoliczności przyrody”. Najpierw las w większości sosnowy i piaszczysta droga (dla biegaczy to końcówka pętli), potem po lewej młodziutki brzeziniak, czasem jakaś polana, mrowisko, wyjątkowo piękne drzewo, cudna przecinka, gdzie mam wymarzony punkt do fotografowania. Szkoda, że zawodnicy nie mają czasu na podziwianie trasy. Oni z pewnością myślą o czymś zupełnie innym. Walczą z czasem, kilometrami, rywalami, a wreszcie z własnymi słabościami.
Po około 2 godzinach docieram do wsi Waliska. Tu spotykam drugiego fotografa. Chwilę rozmawiamy i odsyłam go na metę, bo tam przecież pewnie większość zawodników pokonujących półmaraton będzie kończyć bieg. Ja jeszcze chwilę fotografuję w miłym towarzystwie zabezpieczających trasę policjantów i strażaków i wyruszam dalej. Po jakichś 200 m za zakrętem trafiam na drugi punkt odżywczy. Tu również panuje przyjemna atmosfera. Widać starania serwisujących o komfort zawodników. Jest ich już coraz mniej.
Zostali sami pokonujący królewski dystans maratonu. Niektórzy są bardzo zmęczeni. Przed nimi jeszcze jedna lub dwie pętle. Na trasie kilku zawodników w pomarańczowych koszulkach reprezentujących Nowe Miasto, kilku w biało – niebieskich z Jednostki Wojskowej w Grójcu, czerwone koszulki drużyny szpiku i również czerwona zawodnika maratonypolskie.team. Rozpoznaję też twarze dwójki głuchoniemych biegaczy z Białorusi, których poznałam w maju na Crossie w Sielpi…
Opuszczam gościnny punkt odżywczy. Przede mną jeszcze dwa kilometry. Na 2 spotykam panią, która biegnie od 8 godziny. Na moim ostatnim jeszcze kilku biegaczy. Jeden wyraźnie utyka, a przecież przed nim jeszcze 6 km! Trzymam kciuki, aby mu się udało je pokonać. Fotografuję piękną, brzozową aleję i ulicę w tak rzadkie już dzisiaj kocie łby i jestem na mecie Mimo, że kontuzja wykluczyła mnie ze startu, cieszę się z przyjazdu tutaj (chociaż właściwie spędziłam na trasie tyle godzin, że spokojnie mogłabym pokonać półmaraton). Piękna krajobrazowo trasa, czyste, leśne powietrze, mili organizatorzy, przyjemna atmosfera.
Mam nadzieję, że CROSS MARATON nad Pilicą stanie się tradycją i z przyjemnością mogę polecić każdemu tą imprezę. Każdemu, kto nie lubi biegać po asfalcie, w miejskim gwarze i wśród tłumu współstartujących.
Celowo nie wspominam o wynikach biegu, bo sprawni organizatorzy zadbali, aby na stronie biegu już się one ukazały.
Artykuł Pauliny Asendrych-Chałupka napisany oczami organizatora
1. Cross Maraton nad Pilicą – wszyscy dobiegli!!!
11 czerwca okazała się dniem szczęśliwym z kilku względów i w kilku kategoriach. Po pierwsze był to debiut biegu na dystansie maratońskim w Powiecie Grójeckim, a konkretnie w lasach w Nowym Mieście nad Pilicą, gdyż o 9 ruszył I Cross Maraton nad Pilicą. Trasa została wyznaczona w nadpilicznych piaszczystych lasach na 7-kilometrowych pętlach. Wystartowało 88 zawodników z całej Polski i z zagranicy (Litwa, Białoruś). Najbardziej istotną sprawą okazała się pogoda, którą chyba wszyscy sobie wymarzyli.
Najpierw nad ranem deszcz, który ubił piach będący nieodłącznym elementem trasy, tak by się nie kurzyło, później przyjemny chłód, a dopiero po godzinie 13-stej zaczęło robić się naprawdę gorąco, co poczuli biegacze na tzw. Gościńcu Klwowskim, czyli długiej 3-kilometrowej prostej w słońcu. Drugim powodem dla którego ten maraton okazał się szczęśliwy, był fakt, że wszyscy zawodnicy go ukończyli, a szczególnie radość widniała na twarzach tych, dla których było to pierwsze spotkanie z tak długim bieg.
Na podium maratonu stanęli Paweł Szynal (Błonie), Tomasz Pelchen (Grójec) i Garmus Mindaugas (Kaunas, Litwa), wśród pań na pierwszym miejscu stanęła najstarsza uczestniczka biegu Ewa Katarzyna Kasierska, drugie zajęła Agnieszka Gruszecka, która pokonała nie tylko nowomiejskie piachy, ale także skurcze, które towarzyszyły jej przez ostatnie 15 kilometrów. Wśród zwycięzców półmaratonu znaleźli się: Sylwester Rębacz (Zduńska Wola), Maciej Zawadzki (Warszawa), Sebastian Sarnociński, a wśród zwyciężczyń: Eitaute Pauliukeviciute (Kaunas Litwa), Anna Zielińska (Warszawa), Karolina Kufel (Łask).
Ponadto wszystkim uczestnikom bardzo smakowała grochówka z kuchni polowej i słodkie bułki, a miłą atmosferę zakończono losowaniem nagród wśród wszystkich biegaczy. Wszystkim dziękujemy i zapraszamy za rok na 2. Cross Maraton nad Pilicą!
|