2008-09-21
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| katowice ukoronowanie sezonu (czytano: 1105 razy)
zacząłem 29 stycznia 2008 . Po 100 metrach się zasapałem . Systematycznie ćwiczyłem w wolnych chwilach między jedną robotą, a druga. Cały urlop ( 7 dniowy w sumie) w godzinach rannych to dziesiątki Km . Po 3 startach na 10 km zaryzykowałem w Jaworznie , mając jednak w perspektywie ten półmaraton w Katowicach. To miała być tegoroczna życiówka co do dystansu. Udało się . Przeleciałem całość poniżej 2 h .
Mogło być lepiej . Najpierw incydent z tramwajami , którym ktoś w trakcie wyścigu pozwolił przejechać przed czubkami także moich butów . Stałem z grupą innych osób zsapanych i patrzyliśmy jak majestatycznie przejeżdzają "Panowie Tramwajarze " . po pierwsze stracone conajmniej 60 sekund może więcej . Ponadto akurat miałem dobre tempo i czułem się rozbiegany systematycznie przyspieszając .
Kiedy ruszyłem wszytko już nie szło tak samo.
W dodatku koło katedry na ostatnim odcinku z góry złapał mnie skurcz lewego uda . Byłem wściekły . Czułem , bo oczywiście zapomniałem rano w domu forerunnera , że tempo jest doskonałe i czas mógł przejść moje zamiary . A tu ból i .... koniec .
Do mety jeszcze 2 km koleżanki i koledzy lecą z góry mijają mnie . Klęska . maszeruję bezsilny co do mojej sytuacji .
Ale czuję po 100 metrach ,że skurcz się zmniejsza . Jest nadzieja . zaczynam lekko truchtać . Ból się nie nasila . Biegnę delikatnie jak się da na 20 kilometrze . Idzie . Cały czas wsłuchuję się w nogi . Czuję,że nagle odzywa się prawa łydka . Stawiam nogi jak kot . Najważniejsze ,że lecę.
Za rondem koło spodka dopada mnie kryzys . Nie na czym się skupić na ewentualnych skurczach , które teraz czają się w obu nogach czy na wysiłku w nogi aby dociągnąć do mety . Te ostatnie 100 metrów !!!. Czuję nawet że jest pod górkę choć ona niewielka . Ciągle wypatruję , kiedy koniec . Ostatnie 100 metrów wydaje się bez końca . Wpadam na metę . Czuję już to co wszyscy ,którzy nie są pewni czy ukończą dystans . Niesamowita radość i zmęczenie. Udało się . W wynikach jest JEDNAK !!! 1,58,50 h . Czyli udało się . Poniżej 2 h . Tak sobie w skrytości ducha marzyłem biegając 3 tygodnie wcześniej 20 km w lesie. Wtedy było 20 km w 2,03 h .
Mimo tych przygód na trasie. Za metą są te najpiękniejsze w życiu biegacza chwile . Cudowne zmęczenie , miękkie nogi i radość ze zwycięstwa nad sobą .
Od 100 metrów do 21097 m w 8 miesięcy . Dla mnie pisząc nieskromnie to to niesamowity sukces . Jednocześnie radość z tego ,że znalazłem sposób na rozwiązanie wielu spraw człowieka w moim wieku , kiedy już wiele spraw nie jest takich łatwych .
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |