2016-10-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Dzięki bieganiu narodziłam się na nowo (czytano: 2289 razy)
Bieganie to pasja, którą całe życie szukałam, Energiczna byłam zawsze, ale nigdy nic nie było wstanie mnie zatrzymać na dłużej, tańce, fitness, gry zespołowe, wszystko lubiłam. Ale nigdy nie byłam w stanie podporządkować się jakimś grafikom na siłowni, czy innym planom, dlatego bieganie było strzałem w dzieciatkę. Pozwala mi wyjść na trening, kiedy tylko mam na to ochotę, mogę dopasować treningi do napiętego planu dnia i rozładować stres, bieganie mnie regeneruje, to jest tylko czas gdzie mogę pobyć ze swoimi myślami i je poukładać, to jest tylko mój czas, kiedy jestem wolna od zmartwień, kiedy oddycham pełną piersią i czuje że żyje!
Jak to się zaczęło: W październiku 2010 przebiegłam swoje pierwsze 10km – Biegnij Warszawo, namówił mnie mój obecny mąż,. Ale to od 2011, kiedy przebiegłam pierwszy półmaraton, biegam regularnie i już nie zamierzam przestać. Przygotowywałam się na bieżni mechanicznej, ale jak zobaczyłam jak fajnie jest na zewnątrz to nigdy już na nią nie chce wracać. Potem biegałam jak szalona wszystkie okoliczne imprezy, złapałam bakcyla i zaczęłam nowe lepsze życie, życie biegaczki.
Idolem był i jest mój tata, biega już od 2002 roku,zaczał gdy miał 47 lat, aż szkoda że ja nie zaczęłam razem z nim, ale wtedy nie było to dla mnie do pomyślenia- ja i bieganie phiii, jakże się myliłam. Nagle z ojcem mieliśmy mnóstwo tematów do rozmów, razem jeździliśmy na biegi, ta wspólna pasja nas połączyła i to był kolejny powód do radości, było i jest to cudowne.
Przez te ponad już 5 lat biegania. Przeszłam wszystkie fazy biegacza: od euforii poczatkującego amatora, szału, aby biegać na życiówki, popełniałam wszystkie standardowe błędy, za szybko za dużo etc. na początku, łapałam kontuzje, przeciązałam organizm. Normalne jak w liceum nawet nie było bieżni w szkole, a na studiach to biegałam jedynie do autobusu:). W pierwszym roku biegania zaliczyłam też pierwszy maraton, choć już wtedy złamałam założone 4 godziny to odkupiłam to "kolanem biegacza" i przerwą,w 2012 roku po przebiegnięciu kolejnego maratonu stwierdziłam ze mam za słabe nogi na długie dystanse i że wrócę do niego jak będę gotowa. Dalej cisnęłam dyszki i kochane półmaratony nie oszczędzając się i bez większego planu. W 2013 roku nabawiłam się anemii, zlikwidowałam pokłady żelaza do zera, nie miał sił trenować. Odbudowanie i powrót do formy trwał pół roku. Od tamtej pory badam się regularnie. Miałam też krótką fazę odpuszczenia i pogodzenia się z tym, że nie będę mistrzem świata, ale zawsze dawało mi to ogromną radość. W 2014 zaczęłam inaczej podchodzić, biegam bo lubię i nie przejmuje się wynikami.
Moja Przemiana: Na koniec 2014 roku doznałam kontuzji, stanęłam źle na korzeń w puszczy; i krach coś łupnęło, zerwanie więzadła w stawie skokowym, moja dalsza aktywność stała pod znakiem zapytania, dopiero wtedy poczułam jak bardzo mi na tym zależy i to jest dla mnie jak tlen, to był cios. Opinie lekarzy nienapawały optymizmem, aż trafiłam do dobrego Fizjoterapeuty. Przerwa trwała 9 tygodni - miesiąc nieruchoma noga w ortezie, potem rehabilitacja, po raz pierwszy wykonałam wszystkie zalecenia lekarza, wierzyłam ze wrócę, że muszę znowu biegać. Nie myliłam się wróciłam, dużo silniejsza, Teraz wiem ze to puszcza dała mi wtedy lekcje, jak nie biegać, jak ją szanować. Pierwsze treningi po kontuzji wykonywałam z wielką obawą, tempo żółwie, ale step by step biegałam co raz lepiej, Można powiedzieć, że w 2015 roku narodziłam się w puszczy na nowo jako zupełnie nowa biegaczka. Cieszyłam się jak małe dziecko z każdego przebiegniętego kilometra, zaczęłam też trenować w grupie. Pokochałam puszcze i przestałam się jej bać, wiem, że to była potrzebna lekcja, Tam stawałam się coraz silniejsza. Czułam, że mogę wszystko. Od tamtej pory nagle rzeczy wcześniej nieosiągalne stały się realne. Szybko pękła granica 45 minut, do której nieudolnie próbowałam się zbliżyć przed ponad trzy lata, a potem kolejne, 44, 43, i 42 na koniec 2015 roku, nie wierzyłam w to, co się dzieje, nie tylko odzyskałam moje bieganie, ale jeszcze mam taką moc o jakiej nie marzyłam. W 2016 roku postanowiłam wrócić do maratonu i się do niego naprawdę przygotować: celem był Berlin - przeszłam samą siebie i złamałam 3h, jak do tego doszło opowiem w kolejnym wpisie.
Choć mój proges trwa i pokonywanie kolejnych granic sprawia mi przyjemność i zaspokoją moje ambicje. Wyniki to nie wszystko… bieganie przede wszystkim sprawia mi ogromny fun, którym chce się dzielić i pielęgnować, imprezy biegowe, rozmowy, wspólne treningi, moc endorfin i widok uśmiechniętych podobnie zakręconych ludzi to mnie nakręca i z tego czerpie energie. Od tamtej pory dbam, aby, żadna kontuzja mi tego nie zabrała, rozciągam się po każdym treningu, a nawet stopniowo wprowadziłam ćwiczenia ogólnorozwojowe.
Im więcej biegam tym bardziej poznaje siebie i swój organizm. Bieganie nauczyło mnie wielu rzeczy przede wszystkim pewności siebie i cierpliwości, której nigdy nie miałam, samoakceptacji i wytrwałości w dążeniu do celu, Jestem lepiej poukładana i wykorzystuje swoje pokłady energii najlepiej jak mogę. Dzięki temu mam większą motywacje, żeby spełniać nie tylko swoje biegowe marzenia, ale żeby po prostu, na co dzień lepiej żyć i nie bać się wyzwań. Czuje jak się zmieniam z małej niepewnej i zakompleksionej dziewczynki w prawdziwą wojowniczkę, jest to widoczne już we wszystkich aspektach mojego życia: w pracy, w domu. Po prostu przestałam się bać i czuje, że na prawdę żyje i nie boję się sięgać po więcej i łamać granice. Odnalazłam swoją ukrytą siłę, którą czerpie głęboko z serca, co więcej chce się tym dzielić i zarażać radością do biegania, do przełamywania swoich słabości, dążenia do spełniania marzeń. Bo marzenia są do spełnienia i to jak żyjemy zależy tylko od Nas.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Andrea (2016-10-03,12:35): Pamiętam czasy jak się ścigaliśmy na rożnych biegach, ale z upływem kolejnych lat - osiągasz rezultaty poza moim zasięgiem!Łam kolejne granice - bo to jest nadal w Twoim zasięgu! jann (2016-10-04,14:51): Pięknie biegasz i masz niesamowite postępy. Trzymam kciuki bo wiem, że masz przed sobą nie jeden rekord i nie powiedziałaś jeszcze ostatniego słowa.
|