2014-09-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Meia Maratona do Porto (czytano: 1577 razy)
Tłumy podekscytowanych biegaczy. Wysoki poziom adrenaliny dało aż wyczuć się w powietrzu. Stacje telewizyjne i radiowe, od których roiło się na starcie. Do tego pojawił się … helikopter, który miał eskortować biegaczy aż do mety… Tego jeszcze nie miałam okazji doświadczyć. Stojąc na linii startu Meia Maratona do Porto, można było odnieść wrażenie, że bierze się udział w jakimś wielkim wydarzeniu. Rzeczywiście po czasach osiągniętych przez czołowych zawodników można stwierdzić, że te zawody to, warte tak wielkiej pompy, zmagania najlepszych z najlepszych. Pierwszy na mecie zameldował się Bernard Kypiego z czasem 1:00:38. O wysokim poziomie świadczą wyniki pierwszej dziesiątki, z której najwolniejszy (!!!) miał czas 1:05:54. Wśród kobiet pierwsze dwie Rionionoripo P. Cherotich i Sara Moreira pokonały ten dystans w 1:10, a w pierwszej dziesiątce aż dziewięć kobiet pobiegło poniżej 1:15:59(!!!) Zawody zorganizowane na przyzwoitym poziomie, chociaż wielki minus dla strony informacyjnej. Do ostatniej chwili nie potrafiłam znaleźć jakiej kol wiek informacji gdzie dokładnie znajduje się start i gdzie można odebrać numer startowy! Brak pełnej anglojęzycznej wersji strony internetowej zawodów, jest za to strona portugalska o ile ktoś zna portugalski … http://www.meiamaratonasportzone.com/
Same zawody… warte udziału. Zawsze to nowe doświadczenie, nowe zawody w nowym kraju… Na starcie pojawiło się prawie 5000 biegaczy. Oprócz połówki można było pokonać dystans mini maratonu, w którym brali udział chodziarze amatorzy, jak to stwierdziła moja druga połówka, swobodnym spacerkiem pokonał na trasie większość startujących Punkty odżywcze z wodą i izotonikami co 5 km, a na mecie piękny medal i pakiecik odżywczy z bananem i napojem izotonicznym, do tego niska opłata startowa – 17 euro, a w zamian darmowa koszulka z technicznego materiału i … czego chcieć więcej Co mnie rozbroiło na łopatki … mydełko dołączone do pakietu startowego, przecież biegacz myć się musi, sugestia że przed startem…hmmm… trzeba się porządnie namydlić? No przecież tyle kamer na starcie wymagało dobrej, a raczej pachnącej prezencji
A samo Porto…??? To wietrzne miasto, oj bardzo wietrzne. Wiatr, zwłaszcza nad Oceanem Atlantyckim, który od Zachodu oblewa granice miasta, wieje tu niemiłosiernie. Kąpiele w spienionym oceanie, oblewającym kamieniste plaże Porto, tylko dla wariatów szukających adrenaliny. Turyści nie przyjeżdżają tu aby pluskać się w wodzie. Na szczęście biegacze, którzy stanęli na starcie Meia maraton do Porto nie musieli z nim walczyć, jednym utrudnieniem na trasie były pagórki, których w mieście nie brakuje.
Co ciekawego w Porto? Panorama miasta robi wrażenie ogromnej rybackiej osady, gdzie w oczy rzucają się śmieszne małe domki z czerwonymi dachami, których nie zliczona ilość stoi nad tarasowym brzegiem rzeki Duoro. Większa część miasta zachowana jest w wiktoriańskim stylu. Czym się to cechuje? Wielkie kamienice z XIX wieku, do tego charakterystyczne biało-niebieskie kafelki z religijnymi i historycznymi scenami , tworzące piękne, monumentalne obrazy na wielu fasadach, zwłaszcza sakralnych, robią wrażenie. Podziw wzbudza także olbrzymi, metalowy most Ponte Dom Luis I z końca XIX wieku, którego górna kondygnacja przeznaczona dla piechurów, wznosi się na wysokości kilkudziesięciu metrów nad taflą rzeki Duoro. Jeśli ktoś ma lęk wysokości, to lepiej niech się trzyma od tego mostu z daleka, idąc po metalowych płytach przez szpary można dostrzec pomykające dolną kondygnacją samochody i rzekę… spacer po nim to niezapomniane wrażenie, tym bardziej gdy jedzie tamtędy pociąg trzęsąc cała konstrukcją mostu. Atrakcje miasta stanowią także specyficzne barki, którymi od wieków było spławiane słynne wino, Porto. Do dziś stanowią one nie lada atrakcję. Porto to także dobre miejsce na robienie zakupów, nie jest tu drogo, powiedziałabym że raczej tanio, można się najeść i napić do syta za kilka euro.
Jak dostać się do Porto? No cóż, dla mnie wyło to uwieńczenie podróży poślubnej … i przyleciałam Ryanair-em tu z Barcelony za bagatela 19,99 euro! Z Polski trochę trudniej, a co najmniej kosztownie… trzeba bowiem zapłacić ok. 300 – 400 euro Lufthansą, ewentualnie lot do Lizbony, a stamtąd pociągiem
Na pewno Porto, to nie jest typowa zagraniczna destynacja polskich biegaczy, oprócz mnie na mecie zameldował się aż … jeden Polak Pozdrawiam
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Mahor (2014-09-30,20:12): Twoje bieganie połączone z rejestracją krajobrazu jest godne naśladowania.Nie samym bieganiem człowiek żyje. :) di (2014-10-03,20:14): jak się starty traktuje rekreacyjnie, to oczy moga skupić się na tym co dookoła,a nie na wyłapywaniu kolejnych tabliczek z kilometrami ;) Krzysiek_biega (2014-10-05,00:37): Powodzenia na nowej drodze życia:) di (2014-10-24,10:40): dziękuję ;)
|