2013-08-03
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| TRWANIE W BIEGANIU (czytano: 1220 razy)
Słucham sobie (w Programie Trzecim PR)relacji z Maratonu Karkonoskiego w którym tradycyjnie biegnie mój przyjaciel i zastanawiam się w jakim miejscu jestem. Mija równy rok od czasu kiedy wiedziałem ze moje bieganie stanie się teraz nieregularne , rwane, że sukcesem będzie każde wyjście na trening a każdy start świętem jeszcze większym niż dawniej. Powrót do biegania po Nowym Roku postępował powoli ale względna regularność w lutym i pierwszej połowie marca pozwoliła mi wystartować w Półmaratonie Warszawskim. Załozyłem sobie że potraktuję go jako trening umożliwiający mi przejście do wybiegań +20 km ustaliłem tempo na 6 min/km h i udało się. Wprawdzie był to mój najsłabszy wynik spośród startów w tej imprezie (2.07), ale bieg ukończyłem niezmęczony , co dodało mi otuchy na kolejny etap przygotowań do startu w maratonie w Katowicach. Zaczęły się "dwudziestokilometrówki", a w długi majowy weekend podczas pobytu na Mierzeji Helskiej przebiegłem trasę Jastarnia - Hel - Jastarnia. Było to na pewno 28 km a może i więcej. Wtedy już wiedziałem że stanę na starcie w Katowicach. Oczywiście świadomy stopnia swojego przygotowania a także profilu trasy wiedziałem, że celem będzie przebiegnięcie dystansu a nie walka o czas. Nie przeszkadzało mi to jednak. Być, wystartować, wtopić się w tą atmosferę tego chciałem. Potrzebowałem tego maratonu "jak kania dżdżu. Obawiałem się jedynie aby z uwagi na stosunkowo póżny termin (13.V)nie było upału, ale jak się później okazało pogoda była idealna. chłodno, okresowa mżawka.
Ponieważ dzieciństwo i okres przedstudencki spędziłem w Sosnowcu startowałem już drugi raz (po Krakowie) "na swoch śmieciach". Z opisu trasy wiedziałem , ze będzie to inny maraton niż te , w których startowałem poprzednio. Przede wszystkim bardziej pofałdowana trasa co miało niestety pewien wpływ na mój występ. Z drugiej strony nie biegłem nigdy w tak "zielonym maratonie" parki, lasy wokół trasy no i ... maj. Start spod Spodka. Masa wspomnień na ilu to meczach i koncertach byłem tutaj, pierwsze 10 km biegnę lekko, staram się trzymać tempa ok.6.30/km. Tuż przed Nikiszowcem zaczynam biec w czteroosobowej grupce i tak będzie aż do 20 km. Biegnie mi się bardzo dobrze czuję się tak dobrze , ze myślę czy nie przyspieszyć , ale zdaję sobie sprawę , że poziom mojego przygotowania mnie do tego nie upoważnia. Staram się więc utrzymać tempo. Z czteroosobowej grupy zostaje nas na 20 km dwóch i tak z kolegą z Dąbrowy Górniczej będziemy przemierzać następne 15 km prze Siemianowice Sląskie (miasto w którym się urodziłem)i Chorzów. Idzie mi lepiej niż się spodziewałem . Na 30 km. myślę że może nawet będę mógł na finiszu przyspieszyć, ale od 33 km zaczynają się krótkie, aczkolwiek stałe i dokuczliwe podbiegi - tempo spada. Niestety od 36 km z obawy przed skurczami muszę zdecydowanie zwolnić , mimo stosunkowo dobrej wydolności nie wytrzymują nogi. Niestety muszę trenować siłę biegową bez tego , zwłaszcza gdy trasa jest pofałdowana, ani rusz. Nie miałem jeszcze w swoich maratonach takiej sytuacji. "Góra" chce i może a "dół" mówi nie. Po raz kolejny wychodzi na to że pan Skarzyński ma rację. Ale cóź wiedziałem jak byłem przygotowany więc czego innego się mogłem spodziewać? Od 39 km było już płasko a potem nawet w dół. Mogłem więc wrócić do normalnego tempa , ale ten przetruchtany odcinek musiał zdecydowanie odbić się na czasie. Na ostatnich dwóch kilometrach o tym nie myślę. Wiem , że czas będzie poniżej 5 godzin czyli granica przyzwoitości nie będzie przekroczona. Meta. Cieszę się strasznie. Jest to dla mnie paradoksalnie lepszy maraton niż ten poprzedni w Krakowie bo przebiegnięty "against the odds".
Zrealizowałem zatem część planu jak miałem na ten rok. Niestety treningi są obecnie rzadkie i nie dam rady zdążyć przygotować się na maraton we Wrocławiu. Muszę odbudować treningi i trwać i cieszyć się tym co mi się udaje.
O powrocie do regularnych treningów nie mogę teraz marzyć. Trzeba będzie krok po kroku "wyrywać" każdy trening . Jeżeli maraton jesienny będzie niemożliwy cieszyć będzie każdy trening a maratony wiosenne 2014 coraz bliżej...
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |