2011-12-28
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| 2011/2012 (czytano: 1350 razy)
Czterokilometrowe, lutowe rundki w cieniu Grossglocknera, jasnym świetle księżyca i dźwiękach „Hells Bells” AC/DC, puszczanych w knajpce nieopodal dolnej stacji wyciągu w karynckim Heiligenblut. Marcowe słońce i ostre, niemal mroźne powietrze na trasie półmaratonu warszawskiego sekundujące mi w moim pierwszym świadomie zaplanowanym i prawidłowo przebiegniętym biegu. Kwietniowa infekcja uniemożliwiająca na trzy dni przed startem mój udział w maratonie krakowskim po solidnym przepracowaniu całego cyklu treningowego. Majowa walka o podtrzymanie formy i o start w maratonie łódzkim, podczas którego w pierwszą czerwcową sobotę pomimo ponad trzydziestostopniowego upału, udało mi się poprawić rekord życiowy o 43 minuty. Wakacyjne bieganie w cudownej Słowenii : poranki na 6-cio kilometrowej wspaniałej pętli wokół jeziora w Bledzie oraz na dróżkach na skalnych półkach nad brzegiem Morza Adriatyckiego i wąskich uliczkach urzekającego Piranu. Złota polska jesień na mazowieckich asfaltach i piaskach i wreszcie: cudowny, toczony przy pięknej pogodzie i w świetnej atmosferze maraton w Poznaniu, gdzie w październiku poprawiam moją życiówkę o kolejne 24 minuty - to moje biegowe impresje z mijającego 2011 roku .
Co przyniesie ten nowy nadchodzący 2012 ?. Mój cel pozostaje jeden i niezmienny: bieganie dla zdrowia i przyjemności 3-4 razy w tygodniu. A przy okazji, jeśli się uda, to takie przygotowanie się do półmaratonów w Warszawie i Rudawie i maratonów w Krakowie i Wrocławiu, zeby poprawić rekordy życiowe. Chciałbym aby udało mi się wystartować w tych czterech imprezach. Półmaraton warszawski, jako konieczny element przygotowawczy do maratonu w Krakowie. Cracovia Maraton- moje trzecie podejście. Starty w dwóch poprzednich uniemożliwiły kontuzja i choroba. Strasznie chcę tam pobiec, bo Kraków, choć tam nie mieszkam, to moje miasto, które czuję i z którego mentalnie nigdy nie wyjechałem. Rudawa- tyle dobrego słyszałem o świetnej atmosferze i organizacji a ponadto piękna, urozmaicona trasa. Wrocław, radosne, optymistyczne miejsce z długą maratońską tradycją-to wystarczająca rekomendacja. Nie można tam nie pobiec, choć termin dla mnie jest ciut za wczesny.
Bieganie powszednie daje satysfakcję, przyjemność, oczyszcza psychicznie, powoduje, że łatwiej brać się za bary z wyzwaniami i trudnościami życia codziennego, bo człowiek wie, że jest po prosto coś wart, ale start w zawodach to coś specjalnego. Świadomość, że wiele osób w wielu przypadkach bezinteresownie poświęca swój czas, aby przyczynić się do organizacji półmaratonu czy maratonu czy też przyjdzie po prostu pokibicować - uskrzydla.. Takie wydarzenia generują tyle pozytywnej energii, zachowań. Chciałoby się żeby to startujący biegacz nieważne czy ten z elity czy trzeciego tysiąca pozostał zawsze podmiotem tego wydarzenia a dobrze zorganizowanych imprez biegowych przybywało. Nie muszą to być tylko wielkie maratony, ważne aby była możliwość biegania, startowania, poznawania nowych ludzi i spotykania się o co obecnie jest coraz trudniej.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |