2009-09-29
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Po pierwszym maratonie - czego sie nauczylem (czytano: 1159 razy)
Chyba juz czas, bo wszyscy dookola juz mowia, a Rzym, a Ateny, a srulululu... no tak, dla mnie pewnie nie wazne jest miejsce nastepnego maratonu, ale musi on nastapic najpozniej w kwietniu. Coz przygotowania do IM70.3 maja swoje prawa. Zatem po krotce czego sie nauczylem:
1. Psychika - jest dobrze, warto czasem sie samemu pochwalic :) gonitwa do celu po wlasnym trupie nie konczy sie dobrze
2. Zywienie - jesc z glowa, na trasie jednak czekolada z tubki i nawadnianie. Na 10 minut przed startem 2 stolowe miodu na posmarowanie silnika i moze bodymaxik. Musowa kawka... moze byc na 20tym :)
3. Nie wyprzedzac Pacemakera, bo potem on wyprzedzi Ciebie ;) zwlaszcza jesli to bedzie ambitny czas, tak jak dla mnie zbyt ambitne okazalo sie 4:15
4. Dlugie wybiegania - raz w miesiacu, na spokojnie 32 do 36 km. Organizm musi miec czas na przyzwyczajenie sie. Warto, bo brak wybiegania nadrabiac na starcie jest trudno. Stracilem ponad 25 minut idac. Sprobuje z tego wyciac 15cie.
5. Zima = sila. Bieganie krosow na Bielanach z dozynkami pod gorke od Klaudyny, YEAH! No i oczywiscie Falenickie bieganie gorek. Obowiazek.
6. Tętno = YES YES YES, zdrowy rozsadek i intuicja sie wykazaly, inwestycja w prace z tentnem dala rezultat. Srednie tentno maratonu 157. Jak dla mnie bomba. Oczywiscie musze wiecej nad tym pracowac.
Jakie to daje nam cele na nastepny maraton:
czas 4:00 do 4:15
tętno srednie 155
Wiem jak to zrobic :) tylko czy bede pilnym uczniem wlasnego doswiadczenia?
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |