2007-04-21
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Już po maratonie (czytano: 1301 razy)
Dębno już za mną, a kilometry w nogach. 02:38:26 to mój nowy rekord życiowy poprawiony o 32 sekundy, tylko czy aż o 32 sekundy. Myślę, że aż, bo plany zakładały szybszy bieg na wynik około 02:35:00, ale po pierwsze temperatura nie sprzyjała biciu rekordów o czym przekonali się nawet najlepsi, bo jak na najszybszą trasę w Polsce wynik zwycięzcy powyżej 02:15 to raczej wolno. W końcu to Mistrzostwa Polski. Po drugie w moim przypadku plany zmieniły się po pierwszym kilometrze, kiedy z trasy zszedł kolega pretendujący jak mi się wydawało do Mistrza Polski Policjantów. Wtedy musiałem zaryzykować czy biec zgodnie z założeniami po 3:40 na co było mnie spokojnie stać, czy pobiec szybciej i utrzymać się w grupie, gdzie biegło dwóch innych rywali do podium Mistrzostw Polski Policjantów. Skoro zdarzyła się taka okazja trudno było nie ryzykować. Mogła mi się nigdy już nie powtórzyć. Dlatego utrzymałem tempo grupy, która biegła w tempie po 3:35-3:37. Wiedziałem, że jest szybko ale czułem się bardzo dobrze. Na 9 kilometrze opadł jeden z kolegów. Pozostało więc nas dwóch do trzeciego miejsca. Jacek to świetny zawodnik, medalista mistrzostw świata i Europy służb mundurowych, więc musiałem też realnie myśleć o swoich szansach. Kiedy przyspieszył na 14 kilometrze a tempo wzrosło do 3:30 zostałem trochę z tyłu, gdyż to nie było już moje tempo w maratonie. Wiedziałem, że jest to jego taktyka aby mnie zgubić. Grupa w której biegliśmy porozrywała się, a ja pozostałem tylko z jedym biegaczem, który nie kwapił się do prowadzenia. Kiedy między 16-17 km wyszedł na prowadzenie nadszarpnęło to jego siły i pozostałem sam dobiegając już tak do mety. Można powiedzieć, że przebiegłem solo 28 km. Na szczęście utrzymywałem tempo, które mnie zadawalało. Nikt mnie nie wyprzedzał, a i ja nie traciłem dystansu do biegnacego przede mną kolegi. Byłem w tym momencie 4 wśród MPP. To i tak był dla mnie sukces, ale za plecami nadal miałem dwóch goniących mnie kolegów. Widziałem ich w momencie nawrotów w Dębnie i musiałem na nich uważać. Na 26 kilometrze zauważyłem, że kilkadziesiąt metrów przede mną biegnie zawodnik, który przewodził stawce policjantów, a na 28 km minąłem go, zszedł z trasy. Nie wytrzymał zbyt szybiego tempa jakie narzucił. W tym momencie znalazłem się na 3 miejscu w mojej klasyfikacji. Teraz wiedziałem, że nie mogę takiej szansy wypuścić w ręki. Postanowiłem nie ryzykować zbyt szybkiego tempa aby się nie zagodować. Na ostatnim nawrocie widziałem goniących mnie przeciwników. Wiedziałem jaką mam przewagę i jakie tempo mam trzymać aby spokojnie dobiec na 3 miejscu. Tak też dobiegłem do mety. 19 miejsce w maratonie to mój duży sukces. Ponadto wygrałem klasyfikację M-40, ale największy sukces to 3 miejsce w Mistrzostwach Polski Policjantów. Stałem na podium w kolegami, których zawsze podziwiałem, widząc w jakim czasie przebiegają trasy maratonów. Teraz do drugiego miejsca przegrałem 1 minutę co w maratonie daje około 300 metrów. W moim przypadku było to aż 300 metrów bo realnie stwierdzając nie byłem w stanie dogonić kolegi. Start w Dębnie to mój duży sukces. Cały okres zimowo-wiosennych przygotowań był podporządkowany dla tego startu, zresztą jak co roku, lecz opłaciło się. Muszę stwierdzić, że wszystkie plany treningowe jakie zrealizowałem były dobrane prawidłowo. Nie popełniłem żadnych błędów. Jeżeli kogoś to interesuje, to nie korzystam z żadnych profesjonalnych odżywek. Używam dziennie jednej tabletki musującej- multiwitaminy, którą kupuję w Biedronce. To nie żart. Na tym na treningach przebiegam 170 km tygodniowo. Przed startem kupiłem jedno opakowanie ISOPLUS i korzystałem ze swoich napoi. O treningach w górach nigdy nie marzyłem, a trenuję na wysokości 1 metra nad poziomem morza. Sprawia mi to wielką przyjemność i to jest najważniejsze. Podrawiam wszystkich biegaczy starujących w Dębno 2007 .
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |