|
| Jarek Cie¶la Jarosław Cie¶la Olsztynek Biegaj±ce Małżeństwo
Ostatnio zalogowany 2024-05-02,19:47
|
|
| Przeczytano: 2024/914449 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Bieganie z wózkiem, czyli szczęśliwy rodzic i dziecko | Autor: Jarosław Cieśla | Data : 2017-03-07 | To świetne uczucie, kiedy podczas uprawiania sportu towarzyszy ci najbliższa osoba. Wcale nie musi motywować, specjalnie wspierać i w ogóle cokolwiek mówić. Po prostu ważne, że jest. Takim towarzyszem może być twoje dziecko. Oczywiście nie musisz czekać, aż podrośnie i będzie mogło wytrzymać z tobą trudy treningu. Możesz przecież trenować już z niemowlakiem: ty normalnie, a ono w wózku. Jest wiele zalet takiego wspólnego spędzania czasu. Przede wszystkim znów po porodzie możesz wyjść na pobieganie. To nic, że ciągłość treningu nie zawsze będzie zachowana, kiedy zajdzie potrzeba, by zająć się malcem. Zaletą jest to, że przebywanie dziecka na powietrzu połączysz ze swoją aktywnością. Kiedy zechce jeść, to możesz na chwilę przerwać bieg i go nakarmić. Gdy zostawiasz go samego w domu, wtedy cały czas jest niepokój, że może czegoś mu brakuje i trening może być wykonany w stresie. Jeśli przyzwyczaisz swoje dziecko, że bieganie jest czymś normalnym, potrzebnym i ciekawym, to może samo kiedyś też będzie chciało pójść w twoje ślady.
Anna Karolak jest mamą prawie dwuletniej Michaliny. Biega od kilku lat. Najlepszy wynik w maratonie to 3.09.04 w Gdańsku w 2016 roku, gdzie zajęła 2 miejsce wśród kobiet. Była piąta w Supermaratonie Gór Stołowych na 50 km w 2014. Zajęła pierwsze miejsce w dwóch ultramartonach: 80-kilometrowym Tricity Trail z Gdańska do Wejherowa oraz na 100 km w Kaszubskiej Poniewierce. Obydwa biegi odbyły się w 2016 roku.
- Przed zajściem w ciążę udało mi się przebiec kilka maratonów, miałam na koncie nawet jeden bieg górski na dystansie 50 km w Górach Stołowych - opowiada Anna Karolak. - W sierpniu 2014 roku zaszłam w ciążę. Nie mogłam pogodzić się z myślą, że trzeba będzie na jakiś czas pożegnać się z tym moim biegowym światem. Zaczęłam sporo czytać na temat biegania w ciąży, że to w ogóle jest możliwe. I pojawiło się światełko. Po konsultacji ze swoim ginekologiem udało się przebiec półmaraton w 11 tyg. ciąży z dobrym jak na mnie i ten stan wynikiem 1.30. Byłam przeszczęśliwa! Niecałe 3 tyg. później przebiegłam kolejną połówkę w dobrym zdrowiu. Później troszkę zwolniłam obroty, ale udało się biegać do końca 6-go miesiąca ciąży. I tak z rosnącym ,,balonem" do samego porodu, a nawet już po terminie, nie poddawałam się maszerując i spacerując. To był piękny okres. Po ciężkim porodzie, również dość szybko udało się wrócić na biegowe ścieżki. 3 miesiące po rozwiązaniu pobiegłam swój pierwszy półmaraton w roli mamy.
Wiele młodych mam, które chcą wrócić do biegania i w ogóle do aktywności fizycznej decyduje się na treningi razem z dzieckiem, które cały czas jest w wózku. To świetny sposób nie tylko na ćwiczenie mięśni, bo obciążenie jest znaczne, ale także na to, aby być ze swoim maluchem.
- Swoją przygodę z wózkiem biegowym zaczęłam zdecydowanie za późno - stwierdza Anna Karolak. - Biegam ,,w pakiecie" od maja 2016 roku, dokładnie rok po przyjściu na świat mojej córci. Jak zaszłam w ciążę to największym problemem dla mnie było to jak ja będę biegać. Wydawało mi się, że wszystko się skończy, że zostanę uziemiona w domu, w świecie pieluch i karmienia. Zawsze podziwiałam kobiety ,,latające" z wózkami, a z drugiej strony wydawało mi się to bez sensu. Myślałam, że jak będę biegać to tylko sama, że to czas dla mnie, taka odskocznia od świata młodej mamy, który przewrócił się do góry nogami. Więc pomysł z wózkiem odszedł na dalszy plan. Zazwyczaj pokonywałam po 10 -12 km szybkim marszem, podczas gdy mała słodko sobie spała. Któregoś majowego poranka wybrałam się na taki spacer, przeszłam 6 km i nagle pomyślałam sobie, że zobaczę jak się biega z takim ,,bonusem" i ruszyłam. Tak poszło kolejne 8 km biegiem. Pod górę pchałam wózek idąc, nie dawałam rady biec. Lekko nie było. Wtedy pojawiła się myśl o zaczęciu przygody z wózkiem biegowym. Wahałam się trochę, bo córcia skończyła rok i obawiałam się, że wkrótce zacznie chodzić i skończy się spokojne siedzenie w wózeczku. Stwierdziłam jednak, że nie ma co się nad tym za długo rozwodzić. Nie czytając wiele na temat wózków biegowych kupiłam BabyJoggera od koleżanki i tak zaczęła się nasza przygoda, która trwa do dziś.
Wiele osób można spotkać w parkach lub na chodnikach, gdy pokonują kilometry pchając przed sobą wózek z dzieckiem w środku. Taki trening wymaga włożenia więcej siły, ale też i wzmacnia dodatkowo mięsnie biegacza. Kiedy już biegnie się samemu, to od razu czuć różnicę. Trening z wózkiem może więc być bardzo przydatny, a co najważniejsze cały czas jest się ze swoją pociechą.
- Takie bieganie traktuję oczywiście jak bieganie, powiedziałabym, że nawet jest to coś więcej - przekonuje Anna Karolak. - Do tego dochodzi trening siłowy, czyli dwa w jednym. Pchanie 12 kg ,,bąbla" na szczyt wzniesienia momentami jest naprawdę trudne. Moje treningi to jedno wielkie wybieganie. Daje mi to wolność. Nie umiem, nie potrafię, a nawet nie próbowałam trzymać się żadnego planu treningowego. Całe życie człowiek jest czemuś, komuś podporządkowany, do czegoś dąży, analizuje, ocenia. Myślę, że gdybym wdrożyła plan, wówczas przestałoby dawać mi to tyle frajdy. A może jestem po prostu w pewien sposób leniwa, nie wiem… Stosując wszelkie metody treningowe zapewne jesteśmy w stanie osiągnąć lepszy, szybszy progres, uniknąć kontuzji i cieszyć się z wyników. Podziwiam ludzi, którzy potrafią planować i trzymać się założeń. Ja nawet nie próbowałam, może kiedyś się przekonam, a może nie. Tak czy siak moje bieganie z wózkiem różni się jedynie mniejszą ilością pokonywanych kilometrów.
Myślę, że nie udałoby mi się zrobić w spokoju dłuższego 30 km wybiegania w duecie. Poza tym, z maluchem biegam jedynie po twardej, prostej nawierzchni, ścieżce dla rowerów, ewentualnie na nie wyboistej dróżce leśnej. Jeśli udaje mi się ,,sprzedać" Miśkę, wówczas urywam się w las i łapię samotne kilometry. Z wózkiem biegam średnio jakieś 3 razy w tygodniu, raz mniej, raz więcej. Staram się zabierać moją córę na taki trening w porze jej drzemki. Momentami ciężko ją usadowić w wózku, ale jak już się uda, to kwestia złapania sygnału GPS w zegarku i już lecimy. Śpi dopóki wózek jest w ruchu. Jak tylko zatrzymam się na chwilę, wówczas budzi się jak automat. Biegamy średnio od 10 do 15 km. zazwyczaj w tempie 5 min./ km, czasem szybciej. Zdarzyło nam się wielokrotnie przebiec dystans półmaratonu, i to w dość poprawnym czasie.
Na trening biegowy należy zaopatrzyć się w wózek, który będzie przystosowany do poruszania się w szybszym tempie niż podczas spaceru. Ważne też jest, aby był zwrotny i płynnie wchodził w zakręty. Powinien również mieć tak dostosowane siedzisko, żeby dziecko czuło się w nim wygodnie i bezpiecznie. Muszą być specjalne szelki, które utrzymają malucha w miejscu, gdy np. się przebudzi. Nie może przecież wypaść z wózka.
- Wózek odkupiłam od znajomej, gdyż jej córci nie podobały się takie treningi - z uśmiechem opowiada Anna Karolak. - Mamy BabyJoggera Fit. To model biegowy, 3-kołowy. Wózek ten idealnie nadaje się do każdych warunków, wyposażony w hamulec pozwalający utrzymać kontrolę nad wózkiem, także w trudnym terenie. Rama wykonana z aluminium jest lekka, koła o średnicy 16 cali można łatwo demontować. Przednie koło nie ma możliwości obrotu, tak aby w razie nagłego hamowania nie stanąć w poprzek drogi. Wózek szybko i spawnie się składa, jest dość lekki i poręczny. Siedzisko jest miękkie i wygodne, można je rozłożyć do pozycji leżącej, oparcie jest wentylowane. Dziecko jest zabezpieczone 5-punktowymi pasami, które mają możliwość regulacji. Duża budka z okienkiem chroni przed słońcem i wiatrem.
Wózek jest wyposażony w rączkę z miękką osłoną, hamulec postojowy oraz kieszeń na drobiazgi. Biegam z nim od przeszło 8 miesięcy i jeszcze jakoś się prowadzi. Nie brałam wózka z górnej półki, bo szczerze mówiąc byłam przekonana, że moja przygoda z bieganiem w pakiecie skończy się szybko, a tu taka niespodzianka. Nie mam porównania z innymi wózkami. Najważniejszy dla mnie jest komfort dziecka, wózek ma przede wszystkim amortyzować pociechę przed wstrząsami. Mój jest dość lekki, poręczny w składaniu, zmieści się nawet do bagażnika w małym aucie. Ma jednak wadę, znosi go na lewo, więc trzeba włożyć więcej siły, żeby prosto się prowadził, ale jak mówią: do wszystkiego można się przyzwyczaić. W ciepłe dni zabierałam do wózka coś do picia, zimą poza ciepłym kocem zakładam folię przeciwdeszczową, żeby chronić przed niesprzyjającymi warunkami pogodowymi, deszczem lub wiatrem. Folia dobrze trzyma koc, który bez niej podczas biegu ciągle się zsuwał i spadał. Biegam również zimą. Nie ma złej pogody, są tylko słabe charaktery lub nieodpowiednia odzież. Jak są opady, to zakładam folię przeciwdeszczową, dziecko ma sucho, a mnie deszcz nie przeszkadza kompletnie. Oczywiście zdarzyło mi się kilkakrotnie zawrócić do domu, kiedy wiało tak, że nie byłam w stanie biec i prowadzić wózka. Wszystko ma swoje granice. Najważniejsze jest zdrowie dziecka.
Wiele osób decyduje się biegać z dzieckiem w wózku podczas zawodów. W takim wypadku nie liczy się osiągnięcie kolejnej życiówki, tylko wspólna frajda przebywania rodzica z dzieckiem podczas biegowego święta. Czasami całe rodziny decydują się na taki bieg. Jest to po prostu nowa, ciekawa forma wspólnego, aktywnego spędzenia czasu na powietrzu. Najważniejsze, że rodzina się jeszcze bardziej integruje, a maluch poznaje nowy dla siebie, ale bardzo sympatyczny świat biegaczy.
- Póki co tylko raz udało mi się wystartować z wózkiem w zwodach biegowych - opowiada Anna Karolak. - Była to pora letnia. Dystans bodajże trochę poniżej 10 km. Akurat tak się złożyło, że córa nie spała i było wesoło. Przez cały bieg machała rączkami i nóżkami. Widząc wokół siebie tylu kolorowych biegaczy przebierających nogami była w totalnej euforii. Czym taki bieg z rodzicem jest dla dziecka, to wg mnie kwestia indywidualna. Nie wiem co czuje moje dziecko. Domyślam się, że jest to dla niej taki spacer w szybszym tempie. To pewnie zależy od tego, czy maluch śpi, czy obserwuje co się dzieje wokół. Biegam z wózkiem od ponad 8 miesięcy i jestem przekonana, że Michalinie się to podoba. Słodko śpi na powietrzu, budzi się z pięknym, radosnym uśmiechem i to chyba najważniejsze. Są dzieci, które bez problemu zasypiają w domu. Moja córa niekoniecznie. Jak już uda się ją zmęczyć i ululać, to trwa to bardzo krótko. Budzi się rozdrażniona i marudna. Dlatego taki nasz wspólny bieg jest dobrym rozwiązaniem. Problemy tej formy aktywności są wtedy, gdy maluch tego nie lubi. W innym przypadku nie widzę wad. Spacer, drzemka , bieganie, zwiedzanie - wszystko w jednym. Szczęśliwy rodzic to szczęśliwe dziecko i na odwrót.
Co systematycznie biegająca z wózkiem mama może doradzić tym, którzy też chcą spróbować takiej formy aktywności?
Nie lubię radzić, nie czuję się ekspertem w tej dziedzinie - przyznaje Anna Karolak. - Biegam bo kocham to robić, daje mi to poczucie wolności i ,,kopa" na cały dzień. Najważniejsze według mnie, to zaopatrzyć się w wózek przeznaczony do biegania i kierować się przede wszystkim dobrem dziecka. Jeśli maluchowi ewidentnie nie podoba się taki sposób spędzania czasu z rodzicem, to lepiej dać sobie spokój. To powinna być przyjemność obustronna. Bieganie z wózkiem jest dla mnie... bieganiem z wózkiem :-). To idealne rozwiązanie dla rodziców, którzy nie zawsze mają możliwość zostawić swoją pociechę z dziadkiem, współmałżonkiem, ciocią... To spacer i bieganie w jednym. Dziecko sobie smacznie śpi na powietrzu, a rodzic robi to co kocha. |
| | Autor: alojza, 2017-03-22, 23:07 napisał/-a: zasze podziwiam aktywne osoby, nie zaleznie od posidania dzieci :) fajne są takie rodzinne sporty. czytuje też często bloga Pana wojtka staszewskiego KS Staszewsy. tam też i sportowo i rodzinnie :) | | | Autor: slawek2910, 2017-04-02, 18:02 napisał/-a: Ja także biegam ze swoim synkiem.
Często zasuwamy tak szybko że ambitni biegacze mają problemy aby nas dogonić.
Nasze rekordy Kwidzyn 2016 na 10km 38,52 a połówkę św.Mikółaje Toruń 2016 zrobiliśmy w 1:28:47.
Zawsze wygrywa ze mną o błysk szprychy i to on dostaje medal.
Swoją drogą lubię gdy kibice (głównie panie) krzyczą ze zdziwieniem jak widzą nas w akcji. | |
|
| |
|