|
| Jarek42 Jarek Kosoń Kołczewo Maraton po Plaży
Ostatnio zalogowany 2024-11-27,17:12
|
|
| Przeczytano: 564/1287364 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Największe polskie maratony 2000-2016 | Autor: Kosoń Jarosław | Data : 2016-11-24 | Postanowiłem prześledzić losy największych polskich maratonów w latach 2000-2016. Znalazło się tutaj 10 maratonów. Jedne z długoletnią tradycją, inne dopiero raczkujące. Pięć maratonów miało edycje we wszystkich tych latach. Na drugim końcu są maratony Gdańsk PZU i Szczecin, które są zaledwie dwuletnimi oseskami. Tendencja ilościowa do roku 2015 jest zdecydowanie rosnąca. W 2016 nadeszła lekka zadyszka. Czy to jest spowodowanie coraz większą liczbą biegów, niezbyt fortunnym terminarzem czy odejściem biegaczy od maratonów - trudno na razie jednoznacznie powiedzieć.
W latach 2000-2011 największym maratonem był Maraton Poznań. W 2008 roku zrównał się z nim Maraton Warszawski, by w latach 2012-2014 przejąć pałeczkę lidera. W 2015 i 2016 najliczniejszym maratonem okazał się Orlen Maraton. Jak to będzie w 2017 roku? Lider może nie wystartuje.
Rekord frekwencji to Maraton Warszawski w 2013 roku - 8506 biegaczy. Wydawało się, że przekroczenie okrągłej liczby 10 tysięcy będzie kwestią czasu. A tu masz - nic z tych rzeczy. 7351 biegaczy na Orlen Maraton w 2015 roku to było wszystko na co było nas stać.
Pięć maratonów bezapelacyjnie przewodzi w liczbie biegaczy. Maraton Warszawski notował systematyczne wzrosty frekwencji aż do rekordowego 2013 roku, ale w ostatnich latach notuje systematyczne spadki. Orlen Maraton od chwili powstania był coraz bardziej liczny aż do ubiegłego roku. W tym roku zanotowano spadek, a w następnym roku może być upadek. Maraton Poznań systematycznie rósł z małym załamaniem w 2010 roku, by w ostatnich dwóch latach zanotować nieco niższą frekwencję. Maraton Wrocław miał wzloty i upadki, by w 2015 zanotować najwyższą frekwencję. Maraton Kraków notował systematyczny wzrost z załmaniami w 2012 i 2015 roku, by w 2016 roku zanotować rekord frekwencji.
W drugim rzędzie sytuuje się pięć kolejnych maratonów. Przoduje w tej grupie Maraton Dębno, gdzie liczba uczestników systematycznie rosła z małymi wachnięciami. To naprawdę duży wyczyn patrząc na wielkość tego miasteczka. Najmłodsze maratony - Szczecin i Gdańsk PZU zanotowały w drugim roku organizacji spadki frekwencji. Jak pójdzie dalej - trudno powiedzieć. Maraton Solidarności w Gdańsku zwiększał swoją frekwencję, by trochę spowolnić w dwóch ostatnich latach. Maraton Łódź miał przerwę w 2010 roku by potem rosnąć z wachnięciem w 2015 roku.
Aby stwierdzić jak kształtuje się statystycznie frekwencja w największych maratonach w Polsce postanowiłem policzyć średnią 4 największych maratonów w danym roku. Dlaczego czterech? Wynikało to z tego, że w latach 2002-2012 właśnie cztery maratony były wyraźnie najliczniejsze. Średnia ta systematycznie rosła aż do 2015 roku. W 2016 spadła. Czyżby to była zadyszka naszych maratonów? |
| | Autor: Piotr Stanek (Fitek), 2016-11-30, 10:33 napisał/-a: ... "że zagraniczne maratony są zasilone sporą grupą biegaczy z zagranicy. Niestety Polska turystycznie jest dla nich kompletnie nieatrakcyjna" | | | Autor: Piotr Stanek (Fitek), 2016-11-30, 10:55 napisał/-a: Zgadzam się też z Piotrem, z jego komentarzem z 2016-11-28, 22:17. Piotrze, sporo maratonów nabiegałeś zagranicą, to wiesz co mówisz.
Ja po kibicowaniu Paryż i Budapeszt oraz pobiegnięciu we Florencji się zgadzam. Tam wiedzą, że inwestują w maraton a nie mają tylko koszty.
U nas niestety panuje inna mentalność, inne podejście. Są fajni ludzie, robią fajne imprezy, są fajni biegacze, ale to za mało na 10-15k.
PL nie jest tak atrakcyjna dla zagranicznych biegaczy, a celowałbym w podniesienie ich frekwencji, aby liczyć na 10 czy nawet te 15k. | | | Autor: Jarek42, 2016-11-30, 11:00 napisał/-a: Trzeba się zastanowić dlaczego taka np. Holandia jest bardziej atrakcyjna niż Polska. Biegowo może tak. Ale turystycznie? Nie pojmuję. | | | Autor: benek, 2016-11-30, 17:13 napisał/-a: Pod turystyką biegową znajdują się osoby, które szukają szybkich biegów.
W Polsce niewiele jest szybkich maratonów, w których mógłbym biec w grupie. Gdy wybierałem maraton kilka lat temu w Rotterdamie to tam między 2:35-2:40 wbiegało ok 50 osób, a w Polsce w tym samym zakresie na najszybszym maratonie w tamtym roku 7.
Z tego powodu byłem też w Hamburgu i Wiedniu. Nie sądzę by te miasta odstawały od np. Krakowa, Wrocława czy Poznania pod względem turystycznym | | | Autor: Jarek42, 2016-12-01, 07:52 napisał/-a: Jednak Orlen Maraton będzie. Nie pobije on rekordu frekwencji, bo limit jest 8 tysięcy, a przybiegnie 6 tysięcy. | | | Autor: snipster, 2016-12-01, 10:20 napisał/-a: Benek, zgadzam się z Tobą.
Też czasem szukam szybkich biegów, gdzie mogę pośmigać po życiówę i nie będę biegł w samotności przez 3/4 dystansu.
| | | Autor: Jarek42, 2016-12-02, 09:07 napisał/-a: Mimo limitu 8 tysięcy, to może być nadal największy maraton. Maratony oddają pałeczkę pierwszeństwa półmaratonom i dychom.
Zastanawia mnie zapis - 10% zniżki dla uczestników biegu w latach 2014-2016. Przebiegłem w 2013 i ta zniżka mi się nie należy? | | | Autor: lukas1906, 2016-12-12, 00:45 napisał/-a: Ten artykuł jest dość wybiórczy, oparty na niepełnych danych.
Aby w ogóle dyskutować na temat frekwencji, należałoby rozpatrzyć całokształt "rynku" maratonów, a nie tylko 10 największych (a średnią frekwencję ograniczać do czterech największych).
Trzeba wziąć pod uwagę, że 10 czy 20 lat temu, było w Polsce zaledwie kilka, potem kilkanaście maratonów, a zatem osoba chętna do udziału w biegu na tym dystansie, nie miała zbytniego wyboru (stąd skokowy wzrost frekwencji na największych imprezach). W ostatnich latach, liczba maratonów w Polsce wzrosła być może nawet do kilkuset (nie mam w tej chwili dokładnych danych), w tym jest wiele imprez kameralnych. Nie każdy ma ochotę uczestniczyć w wielkich imprezach, a zatem, mając wybór, duża część biegaczy wybiera te mniejsze. Automatycznie, frekwencja na największych imprezach stabilizuje się, lub nieznacznie spada. | | | Autor: Jarek42, 2016-12-12, 07:22 napisał/-a: To nie jest praca naukowa, tylko takie spojrzenie na duże maratony w Polsce. Badanie fragmentu może jednak coś powiedzieć o całości. | | | Autor: lukas1906, 2016-12-12, 10:34 napisał/-a: Badanie fragmentu (wybiórczo wyjętego z całości) może coś powiedzieć, ale jedynie o tym fragmencie, a nie o całości. To, że liczba uczestników największych imprez ustabilizowała się w ostatnich trzech latach na praktycznie niezmienionym poziomie (bo jak na razie nie można tu mówić o statystycznie istotnym spadku), świadczy jedynie o tym, że "podaż" maratonów (i innych biegów) w końcu zaczęła nadążać za "popytem" - przez wiele poprzednich lat rynek był w stanie rosnącej nierównowagi, czego przejawem był nieraz skokowy wzrost liczby uczestników na największych imprezach. O żadnej "zadyszce" jak na razie nie może być mowy. Można tu użyć analogii - jeśli w całym mieście jest tylko jeden sklep mięsny, to ustawi się przed nim długa kolejka klientów. Jeśli natomiast otworzy się 20 sklepów, to w żadnym z nich nie będzie kolejki, bo wszyscy będą obsłużeni na bieżąco, ale to nie znaczy, że w skali miasta popyt na mięso się zmniejszył. | |
|
| |
|