| Przeczytano: 822/1101222 razy (od 2022-07-30)
ARTYKUŁ | | | | |
|
Żelazne Płuco z licznikiem 115 tysięcy kilometrów | Autor: Arkadiusz Pogonowski | Data : 2016-12-12 | Tytan pracy, ambitny i konsekwentny twardziel, "stalowa łydka", waleczny rekordzista i zawsze otwarte serce. Uważający bieganie za najlepszy i najtańszy sport. Kto to taki? 60-latek, który przeciwnościom się nie kłania.
Biega od kilkunastu lat, i ma na koncie wiele sukcesów i rekordów. Na poważnie bieganiem zajął się w wieku 47 lat. Jako amator przebiegł maraton w czasie poniżej trzech godzin. W najlepszym swym okresie kończył 25-kilometrowy trening, by zacząć kolejne koleżeńskie kilkanaście kilometrów. Podczas akcji "Zabiegani dla Mai" przebiegł jednego dnia 105 kilometrów. Koledzy biegacze opisując charakter starszego kolegi, mówią: sumienny, ambitny, wytrwały, pozytywnie uparty, choć małomówny to zawsze z otwartym serduchem. Wiesław Wysiński - łukowski maratończyk, postać warta zauważenia i poznania. Chcąc Państwu Go przybliżyć, rozmawialiśmy z samym zainteresowanym o jego sportowej przygodzie.
Arkadiusz Pogonowski – Uznaje się Pan za łukowianina, ale urodził się w...
Wiesław Wysiński – Mój tata pochodził z Raciąża, ja urodziłem się w Warszawie, a od 37 lat mieszkam tutaj. Do Łukowa przyjechałem za kobietą, moją żoną. Niemal całe moje życie zawodowe było związane z pracą w łukowskiej mleczarni - byłem tam zatrudniony od 1981 roku do 2016 roku. Czuję się bardzo związanym z Łukowem, dlatego jestem łukowianinem.
- Skąd wziął się pomysł na bieganie?
- Już w podstawówce biegałem, biegałem w wojsku, później była dłuższa przerwa spowodowana chorobami. W 2003 roku powróciłem na poważnie do tego sportu. Trochę zazdrościłem znajomym tego biegania i startów w zawodach. Już w następnym roku, po namowach kolegów Jurka i Tadzia wystartowałem w pierwszym maratonie w Warszawie. Bieganie to najtańszy i najzdrowszy sport.
- Jak wyglądały treningi na początku i później kiedy dzięki uzyskiwanym wynikom uznawano Pana za zawodowca?
- Na początku było ciężko, ale szybko wydłużałem dystanse i wyrobiłem kondycję. Już po miesiącu robiłem treningi 10-15 kilometrowe. Tygodniowo robiłem około 180 km, miesięcznie prawie 600. Jak już wszedłem w to bieganie na 100% to były treningi o 5-6 rano przed pracą, albo wieczorem po pracy, średnio około dwóch godzin dziennie. Robiłem i polecam przebieżki, bo to ważny element treningu. W ogóle nie używam specjalistycznych maści, napojów czy sprzętu. Robiłem swój napój – odpowiednio przygotowany zwykły kisiel. Do nawadniania tylko woda. Unikać należy twardych nawierzchni, np. taka kostka jest najgorsza. Tak jak mówiłem, tani sport, bo wystarczą trampki.
- Kiedy przyszły pierwsze sukcesy?
- No pierwszy przebiegnięty maraton w 2004 roku to był ten krok, który uważam za bardzo ważny. Wówczas niecały rok biegałem i uważałem, że jeszcze nie czas, ale po namowach pojechałem i uzyskałem dobry czas jak na początek – 3 godziny 50 minut. Po tym starcie uznałem, że ten czas trzeba poprawić i jeszcze przyjdzie zdecydowanie lepszy rok, lepsze wyniki. W 2008 roku zdobyłem Koronę Maratonów Polskich, w sumie łącznie liczby startów nie zliczę, ale podczas tych trzynastu lat zebrałem ponad dwieście medali, kilkadziesiąt pucharów. Każdy start i lepszy wynik to mały sukces.
- Biega pan na różnych dystansach, a ma Pan jakiś swój ulubiony, koronny?
- Lubię biegać "piątki". Zrobiłem pięć kilometrów w 17 minut. Dziesięć kilometrów w 36 minut, "15" w 56 minut. Lubię każdy dłuższy dystans, wszystkie mi pasują :) Wszystkie biegi sobie notuję - w 13 lat przebiegłem ponad 115 tysięcy kilometrów.
- Najważniejsze wydarzenie w karierze to...
- Maraton w Krakowie w 2010 roku, gdzie zszedłem poniżej trzech godzin. Czas 2:58:51.
- Jakie uczucie towarzyszy, gdy przekracza się magiczną barierę trzech godzin?
- Po tym biegu nazywali mnie coraz częściej zawodowcem, a ja mówiłem – gdzie zawodowiec, ja amator. A samo uczucie – oj super, wspaniałe, trudno mi to opisać. Jak wtedy zakończył się bieg nie spodziewałem się tego wyniku. Dziwiono się, że w pół roku poprawiłem czas przebiegnięcia maratonu o 35 minut! W 2012 roku chciałem zaatakować jeszcze lepszy czas. W Krakowie chcieliśmy spróbować biegu na 2.40. Jednak za mocno było, a na końcu zabrakło tchu. Wystarczyło na 3.02.
- Mnóstwo biegów, ponad 200 medali, dyplomów niezliczona ilość. Jakie starty jeszcze chciałby Pan wspomnieć?
- Ważne było dla mnie to, że jako pierwszy z Łukowa zdobyłem Koronę Maratonów Polskich w 2008 roku. Miło wspominam Półmaraton Małaszewicze-Kodeń 2013, który wygrałem. Starty w Poznaniu i Krakowie miło wspominam ze względu na organizację i dobre wyniki, które przywiozłem. Ciekawym przeżyciem były biegi górskie w stylu anglosaskim. Trudno wszystko tak spamiętać, a i jak zacząłbym wymieniać to by zeszło ze dwa dni :)
- Teraz ma Pan więcej wolnego, no i bieganie chyba nie pochłania całości czasu...
- No nie tylko biegam, przede wszystkim trzeba nogom trochę różnicować wysiłek, dlatego jeżdżę na rowerze, i dużo spaceruję. Jak odpoczywam w domu to lubię czasem obejrzeć film – kryminał, wojenny czy komedię polską. Tą ulubioną jest "Jak rozpętałem II wojnę światową" z świetnym Frankiem Dolasem.
- Kim jest Biegacz-Pomagacz?
- To pozytywny człowiek, który biegając pomaga chorym dzieciom. Do tego klubu zaprosił mnie Marcin Rychta i już od kilku lat wspieram swoim bieganiem podopiecznych łukowskiej Fundacji Cegiełkowo. Podczas z jednej z akcji charytatywnych "Zabiegani dla Mai" przebiegłem 105 kilometrów w 9 godzin. I wynik i pomoc dziecku cieszą bardzo. Polecam bieganie, tak samo jak i pomaganie. Jest to dla mnie ważne. Choremu dziecku trzeba pomóc!
- Słyszałem o spotkaniach w pierwsze czwartki miesiąca. Co to za inicjatywa?
- To biegi, takie szczególnie dla mnie. Koledzy wymyślili, że tak będziemy się spotykać wspólnie i biegać, przez to bardzo mnie wspierają. Jestem po chorobie i chcę wrócić do odpowiedniej formy, a znajomi Biegacze wymyślili, że wspólnym bieganiem będą mnie wspierać. To bardzo miłe. Nieco wcześniej jeszcze bardziej mnie zaskoczyli. Zrobili mi taką uroczystość, byli biegający z Łukowa, Adamowa i naprawdę byłem wzruszony. Panie i Panowie dziękuję Wam za to.
- Okres świąteczny w pełni, przed nami Boże Narodzenie i Nowy Rok. Dziękując za rozmowę, pozwolę sobie złożyć życzenia: przede wszystkim dużo zdrowia, radosnych świąt oraz w 2017 roku powrotu do biegania na takim poziomie jaki Pan sobie życzy i wiek pozwala. Wszystkiego dobrego.
- Dziękuję za rozmowę, również życząc Państwu wszystkiego dobrego, przede wszystkim zdrowia i uprawiania sportu :) Wesołych Świąt i pomyślności w Nowym Roku.
Zachęcamy do obejrzenia galerii zdjęć, w której można zobaczyć dyplomy niektórych osiągnięć Pana Wiesława oraz fotografie Biegaczy-Pomagaczy.
Galeria Zdjęć
Tekst pochodzi ze strony www.sport.lukow.pl
|
| | Autor: zbigniewwalo1, 2016-12-13, 20:42 napisał/-a: LINK: http://Witaj
Pozdrawiam i zyczę dalszych sukcesów,pochodzę z tego regionu okolice Stanina. | | | Autor: Keri, 2016-12-15, 07:02 napisał/-a: Tyle to nasi najlepsi maratonczyce nie biegaja
115.000/13 lat/ 12 miesiecy= 737 km
Oznacza to, ze w kazdy tydzien przez ostatnie 13 lat nasz bohater biegal 184 km (sic!). | | | Autor: wicia1961, 2016-12-21, 15:04 napisał/-a: Kilka lat temu w biegu Konstytucji 3 maja w Łukowie bohater artykułu odstawił mnie ładny kawałek, ale z takim herosem to nie wstyd przegrać | | | Autor: benek, 2017-01-08, 17:48 napisał/-a: Faktycznie wątpliwe jest by bohater tego artykułu przebiegł w ciągu 13 lat aż tyle kilometrów. | | | Autor: kolejarz4, 2017-02-04, 20:47 napisał/-a: Biegam od roku 1979. W matematyce nigdy nie byłem za mocny ale wychodzi mnie coś.....37 lat biegania. Prowadzę solidne statystyki i na dzień dzisiejszy wyszło 106 335 km .Pozdrawiam | |
| |
|
|