2008-08-23
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Sam na sam z cadykiem Elimelechem Weissblumem (Wakacje w Leżajsku 2008) (czytano: 4297 razy)
Resztę wakacji spędziłem w Leżajsku. Jest to miasteczko położone na północny-wschód od Rzeszowa (Województwo Podkarpackie). W 1397 roku Władysław Jagiełło nadał Leżajskowi prawa miejskie. Leżajsk jest słynny nie tylko z przepięknego klasztoru Bernardynów (który posiada najładniejsze w Polsce organy), ale też i dlatego, że w właśnie w Leżajsku znajduję się jedno z najświętszych miejsc Judaizmu, religii żydowskiej a jest nim Ohel (Ohel z języka hebrajskiego oznacza namiot) cadyka Elimelecha Weissbluma Lazara Lippmana, który zmarł w Leżajsku w XVIII wieku. Cadyk jest uważany przez Żydów za najwyższego kapłana, który nosi w sobie cząstkę duszy Mojrzesza. Wysłuchuje on próśb Żydów i wyprasza łaski u Boga dla ludzi. W czasie II wojny światowej wojska hitlerowskie włamały się do ohelu, i rozkopały grób tego cadyka w poszukiwaniu kosztowności. Jak otworzyli trumnę, to ujrzeli nienaruszone ciało Elimelecha. Jedno z podań głosi, że kiedy hitlerowcy otworzyli trumnę, zmarły cadyk miał otwarte oczy patrzące się na nich. Świętokradcy ponoć uciekli z przerażenia i odstąpili od dalszego rozkopywania grobu i całego cmentarza. 2 lata temu poszedłem z babcią, dziadkiem i wujkiem. Przechodziliśmy obok tego grobowca i o dziwo, brama do tego cmentarza była otwarta. Przy ohelu ujrzałem około 35-letniego Żyda z prawdziwego zdarzenia. Miał około 175 cm wzrostu, chudej budowy z brodą i pejsami. Rozmawiał on około 25 letnią kobietą, która chyba też była Żydówką. Pozwolił nam wejść do grobowca i go zwiedzić wiedząć, że jesteśmy Katolikami. To było niezapomniane wrażenie. Kiedy teraz przebywałem w Leżajsku, mogłem tego doświadczyć poraz drugi. Tak jak i dwa lata temu mogłem przekroczyć próg tego świętego miejsca po raz drugi. Jak spacerowałem z rodziną po Leżajsku, to przechodziliśmy obok tego cmentarza. Stał tam jakiś młody, 20-letni chłopak. Powiedziałem mojej rodzince, że idę tam się rozejrzeć. Rozmawiałem z nim parę minut i powiedział mi, że on posiada klucz od bramy tego cmentarza oraz do ohelu. Powiedział mi też, że opłata za zwiedzanie kosztuje 5 złotych. Wtedy przyjechali jacyś turyści z Kielc. Byli oni Polakami i tego samego wyznania co ja. Zapłaciłem za bilet i poszedłem zwiedzać ten ohel razem z tymi turystami. Z jednym z nich rozmawiałem. Był to mężczyzna mojego wzrostu, w wieku około 30-40 lat. Dużo ciekawych rzeczy się od niego dowiedziałem, np. co to są potrawy koszerne itp. Porobiłem dużo zdjęć. Jego żona zrobiła mi zdjęcie przy samym grobie Elimelecha. Jak stanąłem przed samym grobem to pomyślałem: hm... przecież my, Chrześcijanie i Żydzi pochodzimy od jednego Boga... . Żeby cadyk wysłuchał jakiejś prośby, to trzeba wrzucić karteczkę z tą prośbą. Czasami cadyk pozytywnie rozpatrza prośbę ale tylko wtdy, jeśli nie prosi się go o zbyt wiele, a że nie posiadałem żadnej kartki, to w swoich myślach poprosiłem go czy by mógł spełnić moje marzenie. Po tym wyszedłem z tamtąd i udałem się do cioci, gdzie przebywała wówczas moja rodzina. A trening? Od Pawła dostałem bardzo trudny i męczący plan treningowy, a 24 sierpnia mam z nim starcie w Sopocie na Sopockim Stadionie Leśnym na dystansie 5km, ale to nie jest wyścig, tylko test sprawdzający. Może uda mi się w końcu zrobić te 5km poniżej 19 minut...
(Na zdjęciu stoję obok grobu cadyka Elimelecha Weissbluma)
Można komentować ten wpis, albo do mnie napisać na GG, jeśli ktoś by chciałby dowiedzieć się kim jestem :)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |