Jestes
niezalogowany
ZALOGUJ

 

  WIZYTÓWKA  GALERIA [283]  PRZYJAC. [197]   BLOG   STARTY   KIBIC 
 
TREBI
Pamiętnik internetowy
"Tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono"

Robert Korab
Urodzony: 1970-04-07
Miejsce zamieszkania: RZESZÓW
198 / 241


2008-07-14

Dostęp do
wpisu:

Publiczny
Moja droga do setki c.d (czytano: 298 razy)

 

Zgodnie z tym co postanowiłem, od 1 lipca ostro zabrałem się do roboty. Znaczaco zwiększyłem cotygodniowy kilometraż i narzuciłem sobie ostry reżim. W lipcu i sierpniu przebiegłem po około 350 km. W okresie tym dwa razy wziąlem udział w zawodach. W połowie sierpnia startowałem w biegu katorżnika.Tydzień póżniej 18 sierpnia lekko jeszcze obolały po ostatnim starcie, polecialem pólmaraton w Skarżysku.
Pomimo pobolewajacego kręgosłupa , dośc trudnej podbiegowej trasy i typowo letniej temperatury ustanowiłem najlepszy atestowany , tegoroczny swój czas w połówce. Zrobiłem 1:36. Brakło tylko niecałą minutę do przedstrtowych założeń
Dwa tygodnie póżniej 9 września jako ostatni biegowy sprawdzian przed nieuchronnie zblizajacącym się docelowym maratonem pobiegłem półówkę w moim rodzimym mieście RZESZOWIE Ponownie zanotowałem progresję wynikową i wykręciłem 1:34.
Kiedy pełny wiary i optymizmu na niecały tydzień przed startem w Warszawie , mentalnie i psychicznie przygotowywałem się do tego biegu nagle i nieoczekiwanie dopadło mnie choróbsko.
Na prędce zacząłem faszerować się różnorakimi lekami i domowymi wynalazkami.
Kiedy jednak, w dzionek poprzedzajacy bieg , wyjeżdzałem do Wawy, czułem sie nadal niezdrowy.
Niedzielnym wczesnym przedstartowym ranem podjąłem ostateczna decyzję. Pomimo że byłem - smarkajacy , kaszlący i ewidentnie nie w pełni sił. Mało odpowiedzialnie ,postanowiłem pobiec . Za dużo pracy wykonałem i zbyt wiele potu wylałem podczas treningów aby jakieś choróbsko miało mi to teraz zniweczyć. Postanowiłem że pobiegne z pacemarkerami na 3:30 ale jak tylko na trasie poczuje że dzieje sie coś dziwnego ze mną to natychmiast schodze i kończę bieg.
Całe szczęście scenariusz ten się nie spełnił. Bardzo zmęczony i wyczerpany ukończyłem warszawską batalię . Przy okazji zrobiłem upragnioną życiówkę i połamałem o kilkanaście sekund magiczna dla mnie barierę 3:30. Po biegu , ponad godzinę dochodziłem do siebie. Byłem okrutnie zmęczony , wyczerpany i wypruty. .W duchu jednak spełniony i w pełni ustaysfakcjonowany
Najwazniejsze że udało się połowę jesiennego planu wykonać. Mogłem teraz sie skupić wyłącznie na kaliskim ultramaratonie.
W ramach przygotowań do tego kolejnego wyzwania , już w pełni zdrowy ale nie do końca zregenerowany zaliczyłem tydzień póżniej kolejny półmaraton i pobiegłem w Katowicach. Miałem pobiec lajcikowo na 1:45 ale w trakcie zawodów zachciało się mi ścigać i wyszło 1:37:))
Do dziś szczególnie miło wspominam bardzo miłą i rodzinną atmosferę która towarzyszyła temu biegowi. Była to impreza na której w końcu na żywo mogłem spotkać się i porozmawiać z wieloma osobami, które dotychczas znałem tylko wirtualnie za pomocą naszego portalu maratonypolskie.pl.
Ostatnim startem przed Kaliszem był Poznański maraton. Miałem go potraktować jako w miarę spokojne długie wybieganie Planowałem go pobiec w granicach 3:45. Ale ponownie podczs biegu udzielił sie mi trudny do opanowania , wciąż nieposkromiony duch walki i wbiegłem na metę w czasie 3:34. Żałowałem póżniej tego że nie pobiegłem wolniej gdyż moja finiszowa szarża na ostatnich 2 km spowodowała że nabawiłem się kontuzji łydki co nie napawało zbytnim optymizmem w perspektywie mającej odbyć sie za niespełna dwa tygodnie KALISKIEJ SETKI.
Smarowana róznymi specyfikami łydka już po kilku dniach zdecydowanie mniej juz jednak bolała. Na tyle, że spokojnie mogłem biegać. Tyle tylko że wolniej niż zwykle. Przy kazdym przyspieszeniu natychmiast oznajmiała mi swoim ostrym bólem że sprinty nie są jej w tej chwili w smak.
Troche mnie to niepokoiło. Ale pozytywne było to że stówę miałem przecież biec albo inaczej pisząc wlec się w tempie 6:00 na km a to przekładało się na moją treningową szybkośc w truchcie. A więc w tempie na które moja noga żadnego veta nie stawiała.
c.d.n
Foto: Z moim frendem Elkanahem na mecie MW 2007. Ja zrobiłem życiówkę a Grzechu zadebiutował w maratonie i tym samym życiówkę też wykonał:)


Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicy

Dodaj komentarz do wpisu







 Ostatnio zalogowani
Piotr Fitek
02:04
BuDeX
00:12
kos 88
23:49
mariuszkurlej1968@gmail.c
23:22
fit_ania
23:21
Świstak
22:54
Robak
22:37
szalas
22:34
staszek63
22:06
uro69
22:01
edgar24
22:00
elglummo
21:57
marekcross
21:36
Beata72
21:26
jacek50
21:01
JW3463
20:50
|    Redakcja     |     Reklama     |     Regulamin     |