2008-07-14
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Mój powrót i droga do setki - czyli zapiski odnalezione na kompie:) (czytano: 297 razy)
Była póżna jesień 2006 roku. Za oknem ponura, szara , podła aura. Moje samopoczucie fizyczo-psychiczne idealnie dopasowywało się do warunków panujących na zewnątrz i dokładnie odzwierciedlało apatyczne klimaty zimowojesiennej ,otaczającej mnie dookoła wszechobecnej brzydoty.
Całe szczęście powoli ale jednak zaczynałem w końcu odzyskiwać równowagę po niedawnych i jeszcze bardzo świeżych problemach
Moja cielesna miśkowatość osiągała alarmujący stan ostrzegawczy.Wskazówka na mojej łazienkowej wadze ocierała sie właśnie o cyfrę oznajmujacą że swoją wagą, powoli zblizam sie w obszary przypisane idącym na ubój hodowlanym różowym zwierzakom. Pisząc mniej obrazowo stuknęła mi stówa.
Traf chciał że akurat siedząc w pracy i przemierzając internetowe łamy kliknąłem w którymś momencie na stronę poświęconą bieganiu. Była to akurat witryna maratonówpolskich.
Znałem juz ją wcześniej ale po ponad 3 letnim rozbracie z bieganiem , kiedy niemal całkowicie wypadłem z okołobiegowych tematów, prawie o jej istnieniu już zapomniałem.
Zacząłem czytać ,komentarze,artykuły i dyskusje tam zawarte.
Z każdą upływajacą minutą coraz wyrażniej wracałem myślami do tych pieknych chwil kiedy w zimowe niedziele biegałem po lesie z oszalałym ze szczęścia psem. Kiedy spocony i zmęczony niemal do nieprzytomności ale szczęśliwy jak mało kiedy ,przekraczałem linie mety swojego pierwszego maratonu.
I nagle uświadomiłem sobie jak bardzo mi tego wszystkiego brakuje. Tego spokoju podczas biegu, Tego wyciszenia się przed wszechobecnym zgiełkiem pędzącego jak kometa ,obecnego świata. Tego zresetowania, nabrzmiałego codziennymi problemami , niespokojnego umysłu.
I nagle pod wpływem tych wszystkich miłych i pieknych wspomnień postanmowiłem wziąc się za siebie i powrócić na nowo do świata żywych ludzi.
Prawie natychmiast obrałem sobie cel . Wiedziałem bowiem że dzięki temu łatwiej zdopinguje się do systematyczności i ciężkiej pracy podczas treningu.Padło na mający odbyć sie za pół roku Cracovia Maraton 2007.
Gdzieś z głębi szafy wydobyłem bardzo juz zakurzone biegowe obuwie. Skompletowałem jako takie treningowe szatki i rozpocząłem Drugie Biegowe Życie.
Początki , wiadomo były trudne jak cholera. Zastany ,podrdzewiały organizm buntował się i prowadził walkę z kolesiem który postanowił go z tego marazmu obudzić.
Ale systematycznie dzień po dniu realizowałem swój plan.
Jednej przeszkadzajacej w tym wszystkim rzeczy nie udało się mi jednak wyzbyć. Cholernych papierosów. W pierwszym wariancie miałem je rzucic od 1 stycznia. Ale niestety nie udało sie tego uczynić. Biegałem więc i trenowałem ale wciąż kopciłem. Napewno duzo mniej ale jednak kilkanaście papierosów dziennie zaliczałem. Zdawałem sobie sprawę z tego że profanuje tym sposobem biegowy majestat i napewno sobie nie pomagam ale nałóg niestety był ciągle mocniejszy odemnie.
c.d.n.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |