2008-06-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Cooper i koniec ścieżek (czytano: 1248 razy)
Prawie 2 tygodnie w plecy i trzeba wytężać pamięć, żeby opisać co było wtedy gdy jechały Szwedy. Biegania było sporo, 3x w tyg. + sobotnia piłka. Roweru mniej (wręcz szczątkowo). Ból związany z chondromalacją odchodzi (odszedł?!) w niepamięć, ale w myśl zasady - jeżeli nic cię rano nie boli to nie żyjesz - czasami pojawia się lekki ból w prawej piszczeli (okostna?) z przodu, w sumie nic nowego, czasami mnie dopada. No i ta sztywność mięśni w tym miejscu. Na szczęście tym razem wiem jak z tym powalczyć: masaż i odp. rozciąganie działa świetnie. I zamieniam część biegania na rower.
W czwartek zakończyły się ścieżki Nike, była fajna impreza pod Jabłonkami, z darmowymi napojami regenerującymi ;) I dyplom dostałem. I ochrzan za leniwe bieganie. Jakoś ostatnio nie moge zdobyć odpowiedniej motywacji, zwłaszcza takiej jak w zawodach. O tak, w zawodach biega mi się świetnie! Jako tako wyszło mi nakręcenie się na niedzielnym tescie Coopera, 2830m to na początek może ujdzie. Chciałem nabić 3000, cóż, odkładam do jesieni. A Czester nowu mnie łyknął - zemszczę się, słyszysz? :D
PS1. Wyszedł nowy model Sauconów, cały plan zakupu narazie wstrzymany + muszę dozbierać kasy.
PS2. Powodzenia dla Kudłatej na egzaminie u prof. Żołądzia!
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |