2022-06-12
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Bieg Po Zdrój z niespodziankami (czytano: 2186 razy)
Sezon biegowy w pełni, choć ostatnio nie stroniłam też od innych aktywności. Trochę rowerka, wędrówek po górach, w duchu jednak tęskniłam za wyzwaniem biegowym, treningi treningami, ale sprawdzian formy w końcu musi być. Jakoś nie składały mi się wcześniejsze terminy, a chciałam pojechać z Kingą, która mieszka koło Opola, więc szukałyśmy takiego biegu, by spotkać się gdzieś po środku. W końcu się udało i znalazłyśmy zawody w okolicach Bielska Białej w Jaworzu - Crossowy Bieg Po Zdrój. Start rozpoczynał się w parku zdrojowym ze świetną infrastrukturą przy amfiteatrze. Mała kameralna impreza z dwiema trasami do wyboru 11km i 23 km. My pobiegłyśmy krótszy dystans w większość leśnymi, zacienionym ścieżkami. Trochę kamieni, patyków, błotka, piękne widoki i oczywiście kilka wymagających podbiegów. Biegło mi się całkiem dobrze, do 6 kilometra miałam ciągle kogoś za plecami, aż w pewnym momencie zostałam sama. Nikogo z przodu, nikogo z tyłu, nie było kogo gonić, ani przed kim uciekać… Rozpoczął się długi zbieg i czułam jak lekko niosą mnie nogi. Trasa była nieźle oznaczona, fluorescencyjne strzałki i czerwona taśma, właściwie trudno było się zgubić. Nawet mówiłam przed biegiem do Kingi, że jak ktoś się zgubi, to organizatorzy obiecali specjalną nagrodę. Obie uznałyśmy to za dobry żart i gwarancję, że chyba jest to niemożliwe. A jednak! „Czy to się dzieje naprawdę?”. Takie pytanie zadawałam sobie na ostatnich 2 kilometrach, bo to właśnie ja się zgubiłam! Tyle lat biegam i zdarzyło mi się to pierwszy raz. Analizuję na spokojnie tą wpadkę i wiem, że po prostu popełniłam błąd jeszcze przed startem. Nie sprawdziłam wcześniej trasy, nie obejrzałam żadnej mapy. Gdybym to zrobiła, wiedziałabym, że ostatni kilometr jest powtórką z rozpoczęcia biegu, a tak założyłam, że coś przeoczyłam i biegnę w złą stronę. Postanowiłam w pewnym momencie pobiec w innym kierunku. Niestety ta decyzja kosztowała mnie dodatkowy kilometr. Przed samą metą byłam tak sfrustrowana tym co się stało, że obrażona na samą siebie zwolniłam i wmaszerowałam zawstydzona. Kinga przybiegła chwilę później, zadowolona i nawet z dużą rezerwą sił, 4 w swojej kategorii. Śmiałyśmy się razem z tego co mi się przytrafiło, zignorowałam nawet smsa z wynikiem. Nie był to jednak koniec naszego rozbawienia, bo zupełnie nieoczekiwanie, najpierw mnie wywołano na podium za 2 miejsce w kategorii, a potem Kingę, która nie wiedziała, jak to się stało, że awansowała z 4 miejsca. Mój dodatkowy kilometr nie zdyskwalifikował mnie na szczęście, a Kinga zyskała dzięki dwóm zawodniczkom, które wygrały w Open. Tyle emocji, radości i zabawy, ach jak człowiek tego teraz potrzebuje!
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2022-06-14,13:52): Ostatnio wyczytałem, że dni podobne do siebie przebiegają szybciej. Jesteś znów bogatsza i życie tak szybko Ci nie ucieka :) aspirka (2022-06-15,10:37): Każde nowe doświadczenie Paulo,to nauka no i nudy nie ma:-) kokrobite (2022-06-20,11:55): Gratulacje! DamianSz (2022-06-20,20:06): Gratulacje. Na zmęczeniu człowiek jest raczej słabo myślący i org powinien o tym pamiętać znakując trasę i dobrze rozstawić wolontariuszy. aspirka (2022-06-21,08:35): To prawda Damian, "na zmęczeniu" nie ma czasu na analizę trasy, a wolontariuszy niestety nie było w ogóle na powrotnym odcinku. Na szczęście była to i tak dobra zabawa:-)
|