2016-07-14
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Rok w plecy (czytano: 1043 razy)
Nie ma się czym chwalić. Rok w plecy. Króluje zero matematyczne . Totalne zero ! Prawie zero treningów, zero startów, zero czasu, zero motywacji, zero chęci, zero formy a wszystko przez pracę, która była tak nieciekawie ułożona w tym i ubiegłym roku, że nie dawała mi najmniejszej szansy na regularne treningi. Ba ! Czasami nie dawała mi szansy na żadne treningi ! Mój trener triatlonu zapytał mnie kiedy¶, czy co¶ robię i czy biegam. Odpisałam mu JAK wyglada mój przecietny dzień a równocze¶nie zapytałam GDZIE on by tu zmie¶cil tening. Przyznał,że nie da rady........
Przecietny dzień: pobudka o 5:30, wyjazd do pracy za Poznaniem. Powrót i przejazd do drugiej pracy, powrót po południu, przerwa godzinna na kawę w biegu, bo na obiad już czasu nie starczało lub szybkie zakupy czy odkurzenie mieszkania i kursy wieczorne do 20:30. Powrót 22:00. Zapraszam na trening po takim maratonie !
Jak popatrzę na siebie sprzed roku to jakbym patrzyła na kogo¶ obcego. To nie ja. Aż mi trudno uwierzyć, że miałam tak± ¶wietn± formę rok temu, że zrobiłam ¼ triatlonu, że biegałam półmaratony i wydawało mi się, że mogę wszystko. Teraz nic nie mogę. Spadłam z wysoka na beton. To boli a powrót do formy będzie bolesny. Takiej formy już nie wypracuję, bo to długo trwa. Nie żebym kompletnie nic nie robiła przez ten rok bo jak tylko była możliwo¶ć to spiningi i pływanie ale zero biegania. I tylko dwa półmaratony w tym roku. Poznański i Weteranów w Murowanej. Nie planuję innych.. Nawet chciałam napisać tradycyjnie recenzje ale zabrakło mi czasu. To nie wymówka serio. Dwa skrajne biegi, ten pierwszy w deszczu, inn± tras±, z której niewiele pamiętam spod daszka i spływajacych strug wody. Pamiętam za to ogromny 11 tysieczny tłum. Ten drugi skrajnie duszny i upalny, kameralny jak zawsze. W tym pierwszym biegło sie super w tym drugim już nie. ¦cianę miałam pod koniec gdy przestało mi się chcieć biec, bo nie tyle byłam odwodniona, co wypociłam wszystkie elektrolity i nie miałam siły. Ledwo zawiozłam się do domu a potem piłam hektolitrami sok pomidorowy. Czemu ???? OdpowiedĽ prosta, bo ma pierwiastek oznaczony na tablicy Mendelejewa jako K czyli potas. Widać tego mi w szczególno¶ci zabrakło. O ile po Poznańskim HM jeszcze mi się chciało, tak po Murowanej odechciało mi się kompletnie. Od dawna wyznaję zasadę, że bieg niekoniecznie musi być przyjemno¶ci±, bo czasem to ciężka praca, ale przynajmniej nie męczarni± a taki był ten ostatni. Tym bardziej mnie to denerwuje, bo mam sentyment do Murowanej. Narazie nie biegam i zastanawiam sie CO DALEJ ????? Czekam na odpowiedĽ a w między czasie pokonuję kolejne kilometry w wodzie lub na rowerze.
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora jacdzi (2016-07-14,22:33): Kurcze, a z ta praca to przypadkiem nie przesadzasz? Moze trzeba z czegos zrezygnowac? Szkoda zycia! paulo (2016-07-15,07:51): Fajnie , że wróciła¶ :) Wróć też w pełni do aktywno¶ci fizycznej. Skoro masz w tym roku dwa półmaratony "zaliczone" to nie jest tak Ľle :) Nikt z biegu nie robi półmaratonów, no chyba że jest się Nurink± :) Nurinka6 (2016-07-15,16:53): no chyba że jest się Nurink± :) uwielbiam cię Paulo za ten trafny i dowcipny komentarz ! tak naprawdę było ! Nurinka6 (2016-07-15,16:54): ¶więta racja ! szkoda życia ! Namorek (2016-07-19,22:34): Tylko dwa półmaratony - no proszę . Ja nawet z 10 km mam mały kłopot a o połówce na razie mogę zapomnieć - czyli reasumuj±c Twoja forma nie taka znowu słaba . A zajęcia cóż jeżeli lubisz to co robisz to OK . Jeżeli nie to masz kłopot :-( Nurinka6 (2016-07-20,14:46): z dycha masz kłopot ? ej ! nie wierzę ! a o pracy szkoda gadać...
|