2016-06-24
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Bieganie jest przeje...znaczy prze fajne ! :) (czytano: 1207 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://youtu.be/2IFwhJojM60
Dużo osób, które nie biegają bądź dopiero zaczynają przygodę z bieganiem pyta mnie często: jak ci się chce tak ganiać, w ten upał i w ogóle...?? Otóż często mi się nie chce ! Nawet bardzo mi się nie chce... Ale coś w środku każe wiązać buty i wyłazić...
Opis dzisiejszego treningu dedykuje początkującym biegaczom, którym się wydaje , że tylko im wyjście na trening sprawia problem, że bardziej zaawansowani biegacze wychodzą zawsze z uśmiechem na twarzy, rześcy i pełni chęci biegowych Otóż nie. Uwielbiam biegać ale często natłok spraw zawodowych, późna pora jak i aura na zewnątrz powodują, że około 40% moich treningów wygląda mniej więcej tak jak opis poniższego...
Dzisiejszy trening mogę zaliczyć do tych walecznych. Walczyło 4 mocnych zawodników. Ja, moja głowa, moje ciało oraz upał. A walka owa oraz dialog pomiędzy zawodnikami wyglądał mniej więcej tak:
Godzina 20.00 wpadłem na pomysł by zrobić sobie jakieś 15 kilometrów. Na początku zaprotestowała głowa:
G: Zwariowałeś? Przecież jest upał !!!
Ja: E, już się trochę ochłodziło (tak, rzeczywiście... z 37 stopni zrobiło się 31 stopni - ochłodzenie pełne...)
Nie zwracając uwagi na to co mówi głowa. zacząłem wiązać buty i szykować się do wyjścia. Wtedy odezwało się ciało:
C: Nie świruj, nie możesz jak wszyscy zasiąść w fotelu z chłodnym piwkiem, nie męcz...
Ja: Postanowione! Idę biegać i już!
Ciało nadal protestowało ociężałością nóg i ogólna niechęcią ale pomału dawało za wygraną. Ubrany, oporządzony w napoje, po krótkiej rozgrzewce zacząłem trening. Pierwszy zaatakował upał. Gorąc okropny... Tlenu w powietrzu tyle co w przedwojennym, angielskim batyskafie...
Upał atakuje:
U: Co? Pobiegać się zachciało? - szydził
Ja: Mam cię w nosie!
U: Tak? No to zobaczymy! - wściekł się ale widząc, że faktycznie mam go w nosie postanowił olać mnie cienkim sikiem z niewielkiej chmurki. Nie wiem komu to bardziej pomogło jemu czy mnie... Cienias i tyle! Głowa wyraziła swoją dezaprobatę krótkim:
G: Ty jesteś nienormalny jednak...
J: Hej, nie pomagasz mi. Zrób coś dobrego..
G: Z psychicznymi nie współpracuję.
Odwróciła się ostentacyjnie i zajęła się swoimi, mniej lub bardziej ważnymi sprawami. Biegłem sobie zatem dalej kiedy do walki wkroczyło ciało. Najpierw zaprotestował układ pokarmowy:
-Musisz natychmiast iść na stronę. Tak! Teraz!
Ja: Nie ma mowy! -rzuciłem odważnie, choć do śmiechu wcale mi nie było.
Ja: Nie jestem przygotowany sprzętowo i lokalizacyjnie. Musisz zachować to jeszcze przez jakieś 30 minut dla siebie
-Pfff... - żachnął się ale postanowił współpracować..
Po 8 kilometrze odezwały się nogi:
-Jeżeli myślisz , że nadal będziemy biegli tym idiotycznym tempem, które sobie wymyśliłeś to się grubo mylisz!
Ja: Do roboty! Nie ma gadania! Ostatnio was masowałem, rozciągałem, rolowałem a wy mi tu jakieś protesty?! Do roboty! Bez gadania!
Głowa pukając się w czoło dawała nogom znaki, że nie powinny z nienormalnym rozmawiać...
I tak oto w tej walce dotarłem po 15 kilometrach do domu. I tutaj głowa stanęła na wysokości zadania, litując się nade mną uruchomiła dużą dawkę endorfin. Tak, po takiej wygranej walce czuje się jakie fajne jest bieganie i jakiego kopa daje. I dla tych właśnie chwil walczy się z sobą i przeciwnościami zwykłej życiowej szarówy... Dla tej niechęci, która po pierwszych kilometrach zmienia się w zadowolenie. Tak, bieganie jest fajne..
W dodatkowym linku takie muzyczne skojarzenie... ;)
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu |