2015-12-30
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| natura to mój żywioł (czytano: 1039 razy)
Mija rok od czasu kiedy napisałem wpis „Przełamanie”. Obiecałem sobie wówczas, że gdy tylko nadarzy się okazja wybieganie będę realizował na łonie natury. Mieszkam we wiosce Gostycyn, którą otaczają lasy od północy Tucholski Park Krajobrazowy z pięknym Rezerwatem Przyrody Doliny Rzeki Brdy, a od zachodu lasy wokół zbiornika wodnego Zalewu Koronowskiego. Tereny idealne do biegania. W 2014 roku z przebiegniętych 2140 km 98% wybiegań zrealizowanych zostało na pętli wokół domu o długości 660 m. W sumie lubiłem tą pętlę, bo w każdej chwili mogłem zakończyć trening, ale była nudna jak flaki z olejem. Od czasu kiedy pierwszy raz wbiegłem do lasu okalających Zalew Koronowski moje wybiegania wyglądają już zupełnie inaczej. W 2015 rok jak dotychczas wybiegałem 2670 km i już 90% wybiegań zrealizowanych została w lasach. W sumie wytyczyłem sobie sporo tras biegowych większość z nich znam już na pamięć. Są o różnym stopniu trudności i dystansie od 10 do nawet 100 km. Trasa 100 km czeka na zwoją realizację w 2016 roku. Jednak początki były trudne. Ile razy to zgubiłem się myląc trasy biegowe to moje. Gdyby nie pomoc przyjaciela Jacka, który naprowadzał mnie wirtualnie z odległego o 200 km miejsca zamieszkania z mojego konta endomondo. To niejeden raz moje wyprawy mogłyby się zakończyć nawet nocowaniem w lesie ;) We wrześniu 2015 roku wybrałem się na najdłuższy bieg w życiu. Szkoda tylko, że samotny wokół Zalewu Koronowskiego o długości 68 km. Dzięki bieganiu i zaczepnym mailom o wytyczenie trasy biegowej wokół zalewu poznałem Bożenę z Minikowa. Od tego czasu większość wybiegań sobotnich realizowaliśmy wspólnie za co chciałem podziękować i liczę na dalszą owocną współpracę. Chociaż ostatnio jak to kobiety robi się oporna i trzeba łechtać jej ego, aby pobiegła. Dzięki wspólnemu bieganiu poznały się również nasze rodziny i mogę oznajmić, że robi się z nas zgrana paczka. Cieszy mnie fakt, że moje przełamanie było na tyle totalne, że teraz nie wyobrażam sobie biegania jak tylko po leśnych duktach. Nieważne jaka pogoda deszcz, śnieg, upalne słońce. Noc czy dzień. Chcę biegać w lasach. Boję się tylko biegania nocnego w lesie przy silnym wietrze. Kilka razy łamały się jak zapałki sosny przede mną i gdyby nie pora dzienna oberwałbym konarami co mogłoby się wówczas różnie zakończyć. To co mnie zaskakuje to że, ta sama trasa po zmianie pogody potrafi zaskakiwać. I kiedy wydaje mi się już całkowicie poznana. Wystarczy tylko, że spadnie deszcz zaczyna być rozmiękła i błotnista. I bieganie wygląda zgoła inaczej. Kiedy jeszcze daną ścieżkę rozjedzie ciężki sprzęt w lasach to potrafi dać lepiej w kość niż niejedna górka. Więc tak naprawdę nigdy nie wiesz na jaką trasę trafisz danego dnia i to właśnie lubię w bieganiu leśnym. Wielka niewiadoma i ścieżki, które nigdy nie mają końca;) W sumie to muszę stwierdzić, że uzależniłem się od biegania.
Chciałbym więc zachęcić wszystkich niezdecydowanych, którzy mają opory przed bieganiem w lasach, aby się przełamali i urozmaicili swój trening.
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Truskawa (2015-12-30,21:08): Matko Jedyna WARIAT!!! 2670! No szacun Mariusz. A tego Gostycyna to Ci bardzo zazdroszczę. Przepiękne tereny wszędzie. :) osasuna (2015-12-30,21:22): Iza jaki tam wariat ;) a co do pięknych terenów to nie zaprzeczam. Jakbyś znowu wylądowała w Bydgoszczy to może skusisz się na wspólny bieg, kajaki po Brdzie lub zalewie, a po kawka i ciastko lub pstrąg z grilla :) Marysieńka (2016-01-18,06:32): Ja tak mam od ponad 30 lat.....szkoda, że dzieli nas taka odległość :) osasuna (2016-01-22,13:23): Marysieńka oj wielka szkoda ;)
|