2014-11-16
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Dziki Bieg, trochę dziwny? (czytano: 1811 razy)
PATRZ TAKŻE LINK: https://www.facebook.com/pages/Panewnicki-DZIKI-BIEG/533469433357904?fref=photo
Wybrałem się dzisiaj na "IV Panewnicki Dziki Bieg". Takie zawody biegowe i kijkowe, po trasie prowadzącej leśnymi ścieżkami i dróżkami. Z udziałem amatorów (zarówno tych relaksowych, jak i bardzo ambitnych), półprofesjonalistów, a czasem nawet profesjonalistów z "wyższej półki". Bardzo sympatyczne.
Tak ściślej mówiąc, nie był to "czwarty bieg", ale jedenasty (listopadowy) w czwartym sezonie (2014).
Dla jednych jest to "bieg" albo "chód", dla innych "wyścig" lub "zawody".
Dzisiaj wystąpiłem w roli widza - z powodu przeziębienia. Mieszkam niedaleko, na miejsce dotarłem pieszo, w jakieś 25 minut. Około 10 minut szybciej, niż powinienem. Przeziębienie przeziębieniem, ale kawałek podbiec przecież można, no nie?
Pochmurno, ale nie pada, temperatura około 8 stopni. Kałuż nie ma. A więc dobre warunki do biegania. (Zacznie kropić dopiero po zawodach).
Byłem na starcie o 10:20, bieg startuje o 11:00. Wszystko wyglądało mniej więcej, tak, jak zwykle. Mimo dość wczesnej pory zauważyłem biegaczkę z numerem startowym powyżej 200 - jak wcześnie trzeba przyjść, żeby załapać się na numer poniżej 100? - pomyślałem sobie, jak zwykle. Trzy razy startowałem w tych zawodach, a najniższy numer startowy, jaki dostałem - zerkam teraz na ścianę z wiszącymi na pamiątkę numerami - to 235. Może ci, co mieszkają dalej, przyjeżdżają wcześniej? A może te najniższe numery dostaje się po znajomości? - taka teoria spiskowa pojawiła mi się w umyśle.
Później numeracja doszła niemal do 500, a może i więcej. Wpisowe - jak zwykle - 20 zł (nie sprawdzałem, ale czemu miało by się zmienić?).
Jak zwykle, na 5 minut przed jedenastą wyglądało, że start się opóźni, ale - jak zwykle - był punktualnie. Jak zwykle, organizator biegu, August Jakubik, udzielał instrukcji przedstartowych, wspomagając się podręcznym urządzeniem nagłaśniającym, i - jak zwykle - z dużym opóźnieniem się o tym zorientowałem, bo - jak zwykle - słabo go było słychać z odległości większej niż 10 metrów.
Potem bieg wystartował, jak zwykle - kijkarze w minutę po biegaczach. Jak zwykle, można było przebiec lub przejść 5, 10, 15 lub 20 km (około), czyli 1, 2, 3 lub 4 okrążenia (lub - jak kto woli - pętle), i jak zwykle, na zakończenie biegu (lub chodu), wcześniejsze niż po 4 pętlach, należało się zdecydować w chwili dobiegania do końca pętli.
Ja od początku szwendałem się to tu, to tam, robiłem zdjęcia itp., a potem nawet pobiegłem sobie spory kawałek. Potem stanąłem w pobliżu lini mety.
Jak zwykle, po jakichś 35 minutach najszybsi biegacze zaczęli dublować tych najwolniejszych (a wcześniej kijkarzy) i zrobiło się na trasie zamieszanie, w którym organizatorzy orientowali się całkiem dobrze. Jak zwykle, jedni zawodnicy przybywający na linię mety kończyli udział w zawodach, a inni podążali dalej. Jak zwykle, August Jakubik czuwał z ekipą na linii mety przy zegarze, mierzył czas tym, co kończyli bieg, a innych dopingował. Jak zwykle, często zwracał się do nich po imieniu, bo wielu dobrze zna. Jak zwykle, upewniał się, ile okrążeń wykonał zawodnik kończący bieg.
Jak zwykle, na koniec było ognisko i kiełbaski. I jeszcze sto innych szczegółów, takich jak zwykle...
Wszystko wyglądało, tak jak zwykle, ale cały czas, od samego początku, miałem wrażenie, że tym razem jest jakoś inaczej.
O co tu mogło chodzić? Mam pewną teorię, ale z jej ogłoszeniem wstrzymam się aż do dokładnego obejrzenia zdjęć.
Tu może będą zdjecia: https://www.facebook.com/pages/Panewnicki-DZIKI-BIEG/533469433357904?fref=photo
Trasa biegu: http://www.biegdzika.pl/pl/trasa/3/p/
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Varia (2014-11-17,09:51): Hmm, też tam byłam, po raz dziewiąty w tym roku i nic niezwykłego nie zauważyłam... Fakt, spostrzegawczość nie jest u mnie dominującą cechą. dziadekm (2014-11-17,15:10): Z tego co jest mi wiadome, to ogólnie przyjętą zasadą na tym biegu jest zwrot numeru startowego po biegu, a nie wieszanie go na ścianie, więc nie dziw się, że coraz trudniej załapać się na niski numer. No ale "jak zwykle" zdarzają się wyjątki.
Magda (2014-11-18,10:17): nie oddaje się numerów z dzika, niższe były już wykorzystane, nikt nie ma niskich, zaczyna się od 200 np. Najprościej zapytać żonę Augusta, która obsługuje biuro, z tymi ludźmi można normalnie rozmawiać... brykacz (2014-11-19,23:06): Za każdym z trzech razy byłem proszony o oddanie numeru w zamian za napój+bułkę+kiełbaskę. Ale się wykręcałem - i nie nalegali. Numery słabo się nadają do powtórnego użytku - są wydrukowane na papierze i włożone w koszulkę foliową, 2 z nich mi zamokły (bo polewałem sie wodą podczas biegu).
Varia: Witaj w klubie! (osób, u których "spostrzegawczość nie jest dominującą cechą").
|