2014-06-12
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| VI (gorąca) Legionowska Dycha (czytano: 507 razy)
Uff, ale było strasznie... :)
Pakiet odebrałem poprzedniego dnia wieczorem, przyjechałem do Legionowa, hmm... nie byłem tam z ... 15 lat :) ? 22 kilometry w jedną stronę, spoczek. Fajny, podmiejski klimacik, od razu dostrzegam wolniejsze tempo życia, rzuca się w oczy spokój, wszystko rozgrywa się trochę jak na zwolnionym filmie ;-)
A sam bieg... Straszny. Jak wysiadałem z samochodu, to termometr pokazywał 24 stopnie. Jeszcze się łudziłem, że to nie tak dużo, że nie będzie rosło :) Sam bieg był rozgrywany o 10:00, rano, ale było bardzo duszno.
Pogoda: 29 stopni, brak zachmurzenia, duszno
Miejsce OPEN: 123/482
Czas brutto: 46:25 (PB)
Czas netto z garmina (nieofic.): 46:18.67
Średnie tętno: 184 bpm (93% HrMax)
Tętno maksymalne: 193 bpm
Waga przed startem: 79.7 kg
Buty: Kalenji Kiprun 1000
Pierwszy kilometr 4:23
Zacząłem niestety na czas 43:xx - w ogóle nie wziąłem poprawki na pogodę.
Czwarty kilometr 4:29
Zacząłem zwalniać, zaczęło się umieranie na trasie, puls skoczył do poziomu biegu na 5K, ale tempo absolutnie temu nie odpowiadało :)
Dziewiąty kilometr 4:59
Na dziewiątym kilometrze myślę już tylko o wodzie na dziesiątym kilometrze. Były kurtyny wodne dwa razy, było picie z kubeczka dwa razy, a dodatkowo sympatyczne mieszkanki Legionowa polewały mnie i innych wodą z węży ogrodowych. Dzięki ! Nigdy jeszcze nie piłem w trakcie biegu, dopiero w ostatnią niedzielę w Legionowie zrozumiałem co to znaczy woda, woda, woda na trasie... Jednocześnie chciało mi się pić oraz sikać ;-) -;) Oh, God! Taki dualizm ustno-pęcherzowy :) Nie wiedziałem, że coś takiego w przyrodzie występuje...
Dziesiąty kilometr 4:42
Nie wiem jakim cudem, ale przyspieszam. Na ostatnich metrach wyprzedzam gostka w koszulce z napisem "mort" z tyłu, zostało jednak trochę sił. Jest życiówka.
Wpadam na metę, zapominam o medalu :) Szukam tylko wody, potem kładę się na trawie, rozmawiam z dwoma innymi biegaczami. Po dwudziestu minutach patrzę na ich medale i dochodzi do mnie, że ja takiego nie mam ;-) Na szczęście wciąż biegną ci na 1h 15 minut, podchodzę i dostaję swój medal...
Wracam do samochodu, termometr pokazuje 38 stopni w nagrzanym samochodzie, zaczynam jechać w stronę Warszawy, temperatura spada do 29-30 stopni.
W oficjalnych wynikach mój czas brutto jest równy czasowi netto, to jest błąd, napisałem e-maila w tej sprawie, zobaczymy...
Czasy kilometrów można zobaczyć na moim profilu SportTracks.mobi.
Cieszy życiówka, cieszy, choć nie tak to miało być :-) Ale im dalej od tego biegu tym bardziej mnie ten wynik cieszy...
Pora przyzwyczaić się i zżyć z nowym PiBi :)
Organizacyjnie bieg dobrze przygotowany, oprócz małej skuchy z tym czasem brutto i netto. Była woda, były kurtyny, było sympatycznie.
Dziękuję wszystkim mieszkańcom Legionowa za podawanie kubeczków i polewanie wodą z węży ogródkowych :-)
Bez tego byśmy chyba wbiegli do Krainy Wiecznych Biegaczy ;-)
pozdrawiam
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu Mahor (2014-06-12,19:13): Lubię upały ale tylko na wczasach.Tym bardziej szczere gratulacje. krunner (2014-06-12,19:56): Dzięki Marku :) Była masakra naprawdę. snipster (2014-06-13,09:45): życiówka w upale... no nieźle ;) krunner (2014-06-13,10:25): Ano, ano :) Ale takie biegi zostają w pamięci na długo... paulo (2014-06-13,15:04): Doświadczyłes pewnie czegoś nowego :) Człowiek ciagle się uczy :) Wynik super jak na warunki afrykańskie. krunner (2014-06-13,16:36): Tak, to była niezła lekcja :) pobiegłem positive splita w 30 stopniach Celsiusza ;-) Tak, jestem zadowolony z wyniku, coraz bardziej ;-)
|