2014-05-05
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| XXIV Bieg Konstytucji 3 Maja (czytano: 547 razy)
To masowy, bardzo oblegany bieg. Biegną w nim truchtacze (35/5... hmm... jest z czego urywać ;-)), ale i prawdziwe gepardy, kici, kici... ;-). Pełna różnorodność, raj badacza.
Tak się do tej pory składało, że w 2012 i 2013 roku rozpoczynałem tym biegiem swój sezon, w tym roku nie zamierzałem brać udziału w żadnym biegu, ale forma za bardzo urosła z takiego mojego spokojnego biegania, więc trzeba wziąć co swoje i spadać ;-).
W tym roku organizator, czyli WOSiR się spisał i podzielił biegaczy na trzy strefy startowe. To bardzo ważne dla osób walczących o czasy, czyli pewnie dla jakiś 20-30% biegaczy, ale to oczywiście tylko moje spekulacje. Zostałem przydzielony do strefy drugiej, oznaczonej kolorem żółtym.
Pakiet odebrałem tydzień wcześniej, w piątek po pracy, sprawnie i bez kolejki, w pakiecie numer, worek na rzeczy, agrafki oraz czerwona, poliestrowa koszulka. Czyli nic szczególnego, nigdy nie biegam na treningach w koszulkach z biegów, dużo bardziej cieszą mnie bawełniane, bo w takiej można sobie połazić "w cywilu", ale bawełniane rzadko się trafiają.
Ah, lubię, wciąż lubię te piątki. Ogień, błysk i dym ;-), 92% HrMax na starcie i 98% HrMax na mecie. Pięć sekund za szybko lub za wolno i po biegu, wszystko schrzanione ;-)
Jak zawsze nie mam pewności co do tempa, nie biegałem przed tymi zawodami żadnych temp, żadnych interwałów, niedobrze, ale tej piątki to w ogóle w tym roku miało nie być ;-) Niedobrze, a może dobrze ?
Biegałem krosy i WB2, tempa WB2 kształtowały się na poziomie 4:45-4:50, to był dość komfortowy bieg ze średnią zadyszką. Wydaje mi się, że 30 sekund szybciej powinienem utrzymać na 5 kilometrach i chcę od razu zacząć po 4:15/km, żeby na trzecim kilometrze z podbiegiem utrzymać to tempo. To pierwsza i prawdopodobnie ostatnia piątka w tym roku, do tego atestowana, fajnie byłoby tego nie popsuć. Zobaczymy...
Pogoda: 5 st., zimno, lekki deszcz, pełne zachmurzenie
Czas netto: 21:28.93 (PB)
Czas netto z garmina: 21:29.70
OPEN: 336/3317
Średnie tętno: 180 bpm (91% HrMax)
Tętno maksymalne: 191 bpm (197 to mój max z tamtego roku)
Buty: Kalenji Kiprun 1000 (są ze mną od początku świata, 630 km, biegam w nich już czwarty sezon, tak, tak :), za mało biegam po asfalcie, nie mam kiedy ich zużywać, chcę dociągnąć do >1000 km)
Pierwszy kilometr 4:18.77
Startujemy wszyscy z wąskiej uliczki, jest bardzo ciasno. Ludzie biegną dookoła mnie tak po 4:40/km, jakoś powoli się przepycham i przyspieszam, żeby średnia z kilometra wyszła w okolicach 4:15.
Drugi kilometr 4:17.07
Widzę znacznik końca pierwszego kilometra, garmin trochę wcześniej, około 10-15 metrów, wypikuje kolejny kilometr, po raz kolejny boleśnie uświadamia mi słabość biegania na gps w zegarku. Mam wrażenie, że biegnę za wolno, nie jest to tempo piątki, to potwierdzi się pod koniec biegu. Ludzie jednak blokują się wzajemnie, na zakrętach trzeba zwalniać, nawet wśród biegaczy drugiej strefy widać duże różnice poziomów, jedni ledwo zipią po 4:45, inni wyprzedzają dość sprawnie, są pełni sił. Boję się przyspieszyć, bo wiem, że niedługo zacznie się podbieg.
Trzeci kilometr 4:26.03
Podbieg na ulicy Agrykola. Dobiegamy, niektórzy przechodzą w marsz, inni wyraźnie zwalniają, ale są też tacy, którzy nieźle sobie radzą. Ja próbuję trzymać tempo, nawet widzę czasami na zegarku średnio 4:12/km, ale pod koniec podbiegu trochę siadam i kilometr kończę około 10 sekund wolniej niż dwa pierwsze. Generalnie nie uważam tego podbiegu za jakoś specjalnie trudny, takie jest moje zdanie.
Czwarty kilometr 4:20.05
Jest już płasko, ale jakoś nie mogę za bardzo przyspieszyć, jak mijam znacznik czwartego kilometra na zegarku pojawia się coś na kształt 17:30, kurczaki!, wychodzi mi, że jestem na granicy życiówki, myślałem, że będzie lepiej :) Hmm, deja vu... ?
Piąty kilometr 3:52.48
Zaczyna się zbieg równoważący Agrykolę, przez pierwsze 500-600 metrów na zegarku mam średnio 3:40/km, potem się wypłaszcza, są jakieś zakręty i generalnie kończę ten kilometr w 3:52.
0.064 km w 0:15.30
Garmin dolicza mi gratisowe 64 metry i dostaję od niego bonus czasowy (+15s) do mojego wyniku, normalka...
Wygląda na to, że można było tę piątkę pobiec lepiej, czyli zacząć szybciej, ale w tym roku nie będę przy niej nic majstrował. Wpadła życiówka na 5K, poprawiłem się o 10 sekund, co cieszy.
Jeżeli co roku będę poprawiał się o 10 sekund to poziom 16/5 osiągnę, zaraz..., zaraz..., chwila, pięć, dwa, trzy w pamięci, mam... - w 2046 roku ;-) ;-). Spoko, tylko nie wiem, czy dotrwam z blogiem ;-)
Za miesiąc będę biegł atestowaną dyszkę w Legionowie, po tej piątce uważam, że rozsądne jest łamanie poziomu 44/10.
No i nie było nawet średnio 92% HrMax w czasie tego biegu, eh :-(. Może i dobrze ? Serducho wcale nie lubi takich wrażeń...
Znowu wybieram się na pewien czas do Szwajcarii. Skrobnę stamtąd jakiegoś posta.
ahoj!
Blog moga komentować wszyscy zalogowani czytelnicyDodaj komentarz do wpisu paulo (2014-05-06,08:19): czyli zaliczyłeś bieg między truchtaczami a gepardami :) Gratuluję! Czasy na poszczególnych kilometrach świetne! snipster (2014-05-06,08:45): Gratki PB :) to teraz czas na PB na dyszkę ;) kapolo (2014-05-06,12:00): Gratulacje! krunner (2014-05-06,23:23): Dzięki wszystkim za gratulacje, skromna to życiówka, ale zawsze na początku sezonu zaliczałem wydolnościową wtopę ;-) kamilwroblewski78 (2014-05-15,20:20): No, no tam z górki można było pogepardzić, mi ostatni kaem wyszedł w 3:40. kamilwroblewski78 (2014-05-15,20:25): Mi garminek policzył 90 m więcej ale wyłączyłem go za metą. Co dziwne rok temu też mi dodał chyba jakoś 110 m. Na ostatnich dychach Kołobrzeg i Szczecinek dodał mi tylko 10 m. Może tutaj jest wina wyprzedzania (latania na boki) ciągłego. krunner (2014-05-16,12:51): To jest pewnie efekt wszystkiego po trochu, ale 90 metrów na 5 km to jest dużo. Sam GPS jest niedokładny, do tego dochodzi bieganie po skosie...
|