2013-11-16
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| XVII Bieg Niepodległości Pigża (czytano: 1635 razy)
Miałem już kilka podejść do startu w Biegu Niepodległości w Pigży ale zawsze jakaś przeciwność stawała na drodze. Tym razem w końcu się udało tu przyjechać choć i tym razem mój przyjazd nie był zbyt pewny. Decyzję o starcie podjąłem kilka dni przed biegiem gdy stwierdziłem że już po niedawno przebiegniętym maratonie nic mnie nie boli. Forma była wielką niewiadomą bo w sumie przez ostatnie 2 tygodnie zrobiłem sobie roztrenowanie. Jeden drugi zakres i same wybiegania. W sumie 70 km w 14 dni:) Ładnie się obijałem ostatnio:)
Do Pigży przyjechała 7 osobowa reprezentacja Płockiego TKKF. Chcieliśmy również powalczyć o podium w klasyfikacji drużynowej. Indywidualnie też liczyłem na walkę o niezłą lokatę ale gdy zobaczyłem że przyjechał Brzeziński, Kabat, Wojtas, Bartkiewicz, Domińczak, Wiligalski, Nartowski i jeszcze kilku ścigaczy których nie znałem wiedziałem że będzie ciężko. Aż byłem w szoku że warto było takim zawodnikom przyjechać po tak przeciętne nagrody.
Pogoda była taka jaką lubię do biegania czyli chłodno. No może minimalnie za chłodno, bo na starcie który się opóźnił prawie 20 minut zmarzłem, ale później było super. Tempo od początku było mocne. Biegłem w dużej grupie schowany za plecami Marka Wojtasa. Biegliśmy poniżej 3:20/km a ja czułem ciągle zapas mocy. Czułem, że mogę dziś nabiegać dobry wynik i na tym się koncentrowałem. Nie na rywalach a na sobie. Starałem się biec jak najpoprawniej technicznie i oszczędzać się na ósmy kilometr, gdzie podobno czekać nas miał pokaźnej długości podbieg. No i faktycznie był tam fajny wąwóz na którym próbowałem uciec z grupy co jednak udało się na dość krótko bo ucieczka została skasowana kilometr dalej. Ostatnie 2 kilometry to już była walka o przetrwanie, długi finisz, ostatni kilometr w 3:15, 8 miejsce w generalnej i 1 miejsce w kategorii wiekowej M30. Jak się później okazało przebiegliśmy 10,57 km zamiast planowanych 11 km bo jeden z sędziów zaspał i nie skierował nas na dziedziniec jakiegoś zamku przez który mieliśmy przebiegać. Ale spotkało to wszystkich biegaczy więc było sprawiedliwie. Trasa była naprawdę piękna. Zróżnicowany teren i nawierzchnia. Naprawdę super. Dystans pokonałem w 35:20 czyli przeciętne tempo wyszło po 3:21/km. Naprawdę jestem zadowolony. Pobiegłem nawet szybciej niż sądziłem. To co wytrenowałem do maratonu teraz procentuje, ale i tak już kończę sezon. Trochę pobolewa mnie biodro, więc trzeba dać czas organizmowi aby się zregenerował. Od grudnia jeśli czas pozwoli pobiegam więcej.
Ostatni bieg, podium, piękny puchar, trochę sobie odbiłem niepowodzenie z Frankfurtu:)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora Master Piernik (2013-12-15,14:07): Gratuluję ! Wynik naprawdę niezły a paka na starcie nieprzeciętna :)
|