2013-09-01
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| Zacząłem biegać... (czytano: 954 razy)
Był czerwiec 2009, zwykłe popołudnie, odpalony komp, bezmyślne przerzucanie stron...
Myśl przyszła sama - wyjdę i poruszam swoje cielsko. Pamiętałem czasy szkoły średniej kiedy ważyłem 68 kg i biegałem. Krótkie trasy ale niemalże codziennie. Zjechałem z 90 kg na te 68 i czułem się znakomicie.
A teraz znów waga kręciła się koło 90...
Ubrałem się i wyszedłem.
Pamiętam upał a ja w dresie - bo przecież im bardziej się spocę tym lepiej. Boże jaki głupi byłem.
Po 3 km zszedłem z trasy i poszedłem do domu. Zgrzany ,załamany i zniechęcony.
Aż trudno uwieżyć ,że zdecydowałem sie na kolejne wyjścia.
Po pewnym czasie "chwyciłem bakcyla", ruszyła się waga, dystans wydłużał się sam..
Ale to nie wszystko, najważniejsza była dla mnie możliwość poznania "samotności biegacza". Czas niezwykły dla mnie za każdym razem kiedy ubieram sprzęt. Czas na oderwanie się od tego pędu ,w którym przyszło nam żyć, czas na refleksje, na pomyślenie na spokojnie o przeróżnych sprawach.
Sierpień 2009 z moim kumplem byliśmy już tak bardzo napaleni na bieganie ,że ... zapisalismy się na Maraton Poznański. Jak pomyślę o tym to śmieję się w głebi duszy, bo pojęcia wtedy nie mielśmy na jak szeroką dla amatora wodę się rzuciliśmy. Ale o tym "przeżyciu" może przy innej okazji...
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora |