2013-08-05
Dostęp do wpisu:
Publiczny
| "Pod niebem pełnym cudów ..." 500 km w 5 dni, czyli 24. Biegowa Pielgrzymka Bytów-Jasna Góra (czytano: 525 razy)
Na początku był … pomysł. Natchnienie? A może by tak pobiegnąć na Jasną Górę? Przecież tyle razy chodziłem w pieszych pielgrzymkach… Tak było trzy lata temu, kiedy po raz pierwszy zdecydowałem się, by dołączyć do Kaszubów i ruszyć w pięćsetkilometrową biegową przygodę. Zdecydowałem się i … od tamtej pory czekam na każdą kolejną edycję tej niecodziennej biegowej pielgrzymki, która wiedzie niemal przez całą Polskę, by po pięciuset kilometrach, pokonanych w pięć dni, stanąć prze obrazem Czarnej Madonny. Właściwie, to dla mnie jest to najważniejszy start w roku. Mój sezon dzielę na ten przed Pielgrzymką i po niej.
Tegoroczna pielgrzymka zapowiadała się ciekawie, chociażby z powodu składu. Miało nas ruszyć więcej, niż zwykle, bo 24 osoby. Większość składu, to byli starzy znajomi, ale było też kilku pielgrzymkowych „nowicjuszy”. Sam bieg też miał nieco inaczej wyglądać. Organizatorzy wprowadzili nieco zmian do regulaminu. Mieliśmy biegać nie parami, a trójkami i do tego trochę krótsze odcinki dla każdej zmiany sztafety. Na początku myślałem: krótko. Potem okazało się to zbawienne, kiedy przyszło nam biegać w ponad czterdziestostopniowym upale. Stasiu postarał się, żeby w tym roku biegło mi się przyjemnie. Miałem biegnąć z dwiema dziewczynami, czego pozazdrościła mi reszta męskiej części pielgrzymki. No, może oprócz Jacka i Mirka. Ten pierwszy również miał podobny przywilej, jak ja. Mirek biegł z Ireczką, swoją uroczą żoną.
Swoja pielgrzymkową przygodę zaczęliśmy wraz z Mirkiem i Irką, osobistościami światka biegowego z Wałcza, gdzieś około piątej rano. Szaro, buro, deszczyk siąpił, grzmiało. Czyżby miała się powtórzyć historia z ubiegłego roku? W tamtym roku pierwszego dnia spłynęliśmy. Im jednak bliżej było Bytowa, tym pogoda poprawiała się. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, świeciło już słońce. Będzie więc gorąco, tak jak zapowiadano. Po przyjeździe okazało się, że nie byliśmy pierwsi. Byli już miejscowi, byli chłopaki ze Słupska. Zaczęli pojawiać się następni: Prezes, Seba, Baca, Zenek… pojawiły się dziewczyny, z którymi miałem biegać na zmianie: Asia i Justyna. Będzie miło. Czas szybko nam mijał na rozmowach, żartach. Jak zwykle w takiej sytuacji prym wiedli Jacek i Edziu. O 8:30 oficjalnie rozpoczęliśmy naszą Pielgrzymkę od uczestnictwa we Mszy św. Wspólna modlitwa to to, co miało wyróżniać i napędzać naszą pielgrzymkową gromadkę. Po mszy św. było jeszcze krótkie pożegnanie z rodzinami, znajomymi, władzami miasta, wspólna fotka „dla potomnych” i ruszyliśmy… Przed nami był pierwszy etap do Tucholi, pierwsze kilkadziesiąt kilometrów w pięknych okolicznościach przyrody. Tylko ten upał… (cdn.)
Blog moga komentować tylko Przyjaciele autora paulo (2013-08-06,08:29): jesteś Wielki !
|